• Kradzieże tablic rejestracyjnych to wciąż plaga – złodzieje, którzy dokonują włamań i kradną paliwo ze stacji, rutynowo sięgają po cudze "blachy"
  • Kara za kradzież tablic rejestracyjnych jest wciąż symboliczna, gdyż wejście nowych przepisów karnych z powodu poważnych błędów trzeba było przesunąć w czasie
  • Złodziejom ułatwia zadanie fakt, iż naklejka na szybę z numerem rejestracyjnym nie jest już obowiązkowa

"Przyszli do mnie w sobotę rano – opowiada pan Andrzej – i grzecznie spytali, czy mogą zająć mi kilka minut. Nie miałem nic przeciwko, zresztą nie ośmieliłbym się odmówić policjantom w mundurach. Jeden funkcjonariusz wyjął notatnik i zaczął czytać mi numery rejestracyjne (było ich ze 20), a następnie marki samochodów, dopytując, czy coś mi one mówią. W pewnym momencie skojarzyłem – to mój samochód. Nastąpiła standardowa seria pytań: kiedy ostatnio nim jechałem, gdzie aktualnie się znajduje i czy nie zginęły mi tablice rejestracyjne? Tak się składa, że auto dzień wcześniej zostawiłem pod firmą. Wyszło na to, że trzeba pojechać i sprawdzić, czy auto stoi. Okazało się, że poprzedniej nocy w bagażniku samochodu jakiegoś Gruzina zatrzymanego do kontroli drogowej znaleziono pokaźny zapas tablic rejestracyjnych – w tym pochodzące z mojego samochodu. Miły policjant zaproponował mi podwózkę, ale wolałem już jechać innym własnym autem. Umówiliśmy się za 20 minut «na obiekcie»".

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Tablice biorą hurtem

"Na miejscu okazało się – dalej relacjonuje czytelnik – że także z innego mojego samochodu zginęły tablice rejestracyjne, na szczęście same auta zostawiono w spokoju. Do odebrania od policjantów był jednak tylko jeden zestaw, bo tylko jeden się odnalazł. Komisariat, zeznania do protokołu, protokół odbioru tablic... Miałem szczęście: sprawdzono, że poprzedniej nocy nie było zgłoszeń kradzieży ani włamań, w których przewinąłby się numer rejestracyjny mojego samochodu. Co do zgłoszenia kradzieży drugiego kompletu, to policjant najwyraźniej nie miał ochoty się w to bawić: sobota, dużo pracy... radził zgłosić sprawę mejlowo i tą drogą umówić się na kolejną wizytę na komendzie. Tymczasem pozostało zakończyć bieżącą sprawę, więc padło sakramentalne pytanie: czy domagam się ścigania i ukarania sprawcy? Oczywiście, że się domagam. To dobrze – policjant odetchnął z ulgą – przynajmniej dostanie mandat. Jak to mandat, to nie przestępstwo? A gdzie tam – odpowiedział poirytowany policjant – nie podpisał tego. Damy złodziejowi mandat, a on pójdzie dalej kraść. Dobry i mandat".

I rzeczywiście: gdy pięć dni później pan Andrzej zgłaszał kradzież tablic rejestracyjnych z drugiego samochodu, aby móc wystąpić o wydanie nowych, sprawę zakwalifikowano jako wykroczenie, a straty wyceniono na 200 zł. Taka jest procedura.

Jak to było z tym więzieniem za kradzież tablic rejestracyjnych?

"Ustawę o zmianie ustawy - Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw" opublikowano w Dzienniku Ustaw 13 grudnia 2022 r. Większość przepisów zawartych w tej ustawie miała wejść w życie w ciągu trzech miesięcy. I nie jest prawdą, że prezydent nie podpisał tej ustawy. Podpisał. Niestety, ten dokument to duża, wielowątkowa reforma polityki karnej, to wręcz rewolucja. To w tym dokumencie znalazły się wśród wielu innych zaostrzeń przepisów karnych rozwiązania dotyczące konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom, kara bezwzględnego dożywocia, itp. Przepis czyniący z kradzieży tablic rejestracyjnych przestępstwo (dziś wciąż wykroczenie) to jeden z mniejszych, pobocznych wątków tej rewolucji. Brzmi on tak:

Reforma przerosła jednak – jak to często ostatnio bywa – jej autorów. Zanim weszła w życie, trzeba było uchwalić kolejną ustawę, która dostosowała do zmian inne przepisy i m.in. przesunęła wprowadzenie w życie zmian dotyczących kar za kradzież tablic rejestracyjnych. Według stanu na dziś wejdą one w życie dopiero w październiku 2023 r.

Po co komu cudze tablice rejestracyjne?

Znajomy policjant z komisariatu na obrzeżach Warszawy (nie może wystąpić pod nazwiskiem, funkcjonariusze mają obecnie zakaz spontanicznego udzielania informacji prasie) tłumaczy, że kradzież paliwa samochodem uzbrojonym w cudze tablice rejestracyjne to jeden z mniej istotnych problemów, choć ofiara kradzieży tablic może mieć w związku z tym poważne kłopoty. Otóż przy założeniu, że ktoś "dopieści" akcję i weźmie do swojego samochodu tablice z podobnego pojazdu, okradzionemu z tablic trudno jest się bronić. Nie ma już naklejek z numerem na szybie, które mógłby wychwycić czuły monitoring. Z cudzymi tablicami nie trzeba bać się fotoradarów, a po zatankowaniu jest niemal pewne, że policja zacznie od "trzepania" osoby, która w istocie jest ofiarą przestępstwa. A właściwie to... nie przestępstwa, tylko wykroczenia.

Jednak większy problem to włamania do domów i mieszkań, przed którymi nie ochroni monitoring ani alarm. Członkowie np. gruzińskich grup przestępczych jadą na osiedle w biały dzień, nawet specjalnie się nie kryją. Nie używają kapturów ani czapek z daszkiem – nikogo nie znają, a więc nikt nie zna ich. To, że kamera nagra ich twarz, jest bez znaczenia.

Więc spokojnie wjeżdżają i sprawdzają, czy nikogo nie ma w domu. Dzwonią do drzwi. Jeśli nikogo nie ma, "rąbią chatę" i zanim przyjedzie patrol prywatnej firmy ochroniarskiej, znikają. Jedyne co może być jakimś śladem, to numer rejestracyjny samochodu, który niemal na pewno nagra jakaś kamera, no ale ten należy do kogoś innego.

A co, gdy ktoś otworzy drzwi, bo np. pracuje z domu? Wtedy włamywacz łamanym polskim zada serię głupich pytań, np. czy tu w okolicy nie ma jakiegoś domu na wynajem. – Nie wie pan o czymś takim? A to trudno, przepraszam.

Właściwie czemu zrezygnowano z naklejek na szybę?

Naklejki z numerem rejestracyjnym umieszczane na szybach samochodów dawały niewielką ochronę, ale czasem się jednak przydawały – ktoś, kto zwracał na to uwagę (np. policjant), od razu widział niezgodność i zwiększał czujność. Prawda jest i taka, że naklejki były pewną niedogodnością, ale... bez przesady. Fachowcy wymieniający szyby w samochodach potrafili łatwo przełożyć naklejkę z szyby na szybę (nie dało się tego robić w nieskończoność, ale raz bez problemu).

 Foto: Auto Świat

Przykleić naklejkę było łatwo, natomiast odkleić – jeśli ktoś nie wiedział jak – znacznie trudniej. Inna rzecz, że nie trzeba było tego robić zbyt często. W każdym razie zlikwidowano je, bo w ten sposób władze mogły tanim kosztem zadowolić narzekających na zbędną biurokrację.

Od 4 września 2022 r. naklejki nie obowiązują, nie są wydawane nowe, a stare – jeśli ktoś chce – może usunąć. Poniekąd słusznie zakładano, że wprowadzenie surowych kar za korzystanie z cudzych tablic rejestracyjnych (to według autorów tych przepisów prawdziwa plaga), co wówczas było już planowane, w znacznym stopniu rozwiąże problem. To jednak różnica, czy jadąc kraść paliwo na cudzych blachach, ryzykujesz, że złapią cię na wykroczeniu, czy na przestępstwie. Tyle że wprowadzenia kar nie zgrano dobrze z likwidacją naklejek. "Mijanka" początkowo zaplanowana na pół roku wydłuży się do ponad roku. Kary za używanie cudzych tablic to wciąż kwestia paru miesięcy.

Na razie wciąż jest to tylko wykroczenie i nawet jeśli uczciwi ludzie uważają, że coś się zmieniło w tej sprawie, to złodzieje dobrze wiedzą: droga wolna.