- W weekend w mediach społecznościowych zrobiło się głośno o "osłupkowanym" osiedlu na Muranowie. Słupki stoją tam praktycznie wszędzie
- Urzędnicy i służby przekonują, że słupki były tam niezbędne. Mieszkańcy się zgadzają, ale nie są zadowoleni z realizacji projektu – "Za dużo tu jest tego"
- W maju 2020 r. ten wzór został wymazany z palety słupków, które można postawić przy stołecznych ulicach
Mieszkańcy Muranowa przyznają, że to osobliwy widok. Szpalery ciasno ustawionych po obydwu stronach uliczek, biało-czerwonych słupków "patriotków" wyglądają nierzeczywiście, jakby wyciągnięte z gry komputerowej. Do tego dochodzą wielokrotnie powtórzone znaki zakazu wjazdu (jednokierunkowa organizacja ruchu). Niestety, to dziś znany obrazek z polskich miast cierpiących na "zaawansowaną słupkozę". Szkodliwą przede wszystkim dla estetyki architektonicznej krajobrazu.
Słupki na Muranowie to jaskrawy przykład bezradności
Biało-czerwone słupki "patriotki" niezbyt licują ze starymi kamienicami. Tymczasem jest ich pełno na osiedlach w kwadracie tworzonym przez ulice: gen. Andersa, Stawki, Lewartowskiego i Dubois. Zostały postawione, jeszcze zanim Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, zakazał stosowania tego wzoru (od maja 2020 r. w palecie są tylko czarne żeliwne: nowoczesne "gamdzyki" i klasyczne "syrenki").
Były konieczne, Straż Miejska nie nadążała bowiem z usuwaniem blokujących przejazd czy przejście, dziko zaparkowanych samochodów. "Słupki są potrzebne, bo przed ich montażem występowały trudności z poruszaniem się nawet chodnikami" – skomentował w "Gazecie Wyborczej" Jakub Leduchowski, rzecznik Śródmieścia. Spotkani przez nas na miejscu przechodnie przyznawali, że rzeczywiście tu zawsze były problemy z parkowaniem – samochody "stawały, gdzie popadnie", a mieszkańcy często musieli je zgłaszać strażnikom.
Sprawdź: Kto i kiedy może parkować na chodniku?
Nie zmienia to jednak faktu, że "osłupkowywanie" miejskich chodników jest potwierdzeniem niezaradności służb. Słupki to ostateczny oręż w walce z kierowcami zastawiającymi chodniki czy rozjeżdżającymi osiedlowe trawniki. "Na głupki tylko słupki" – głosi jedno z internetowych porzekadeł. I choć to bez wątpienia skuteczne rozwiązanie, to wyjątkowo szpeci okolicę. Tutaj urzędnicy trochę "popłynęli" przy realizacji swojej wizji.
Nie wszyscy są zachwyceni
– No za dużo tu jest tego wszystkiego – mówi nam jedna z napotkanych mieszkanek Muranowa. – Brzydkie to i szpeci osiedle. Teraz jest nawet trochę niebezpiecznie, bo pogotowie czy straż pożarna nie mają łatwego dojazdu pod bloki od tej strony – dodaje.
Może tak gęste szpalery "patriotków" to wyraz bezsilności i potrzeby uzyskania gwarancji, że teraz nie przeciśnie się między nimi nawet Smart? A może ktoś się na tym zwyczajnie dorobił, zgarniając niemałą sumę z budżetu dzielnicy? Przecież każdy taki słupek kosztuje.
Nie byłoby potrzeby ich montowania, gdybyśmy wszyscy stosowali się do przepisów jasno określających, gdzie można zostawić pojazd. Niektórzy kierowcy twierdzą, że po prostu nie da się tego zrobić, bo samochodów nie ma gdzie parkować na takich osiedlach.
Zobacz: Parkowanie w mieście – wszystko, co musisz wiedzieć
– Tu nie można sobie wykupić miejsca postojowego w garażu pod blokiem, a te wytyczone na osiedlu zaspokajają potrzeby może 10 proc. lokatorów – narzeka mieszkaniec. Druga strona sporu odpowiada, że to nie jest argument uprawniający do rozjeżdżania miasta i blokowania ciągów pieszych.
Ten spór trwa i będzie trwać jeszcze długo, bo nie ma idealnego rozwiązania. Polska jest za to dobra w stawianiu słupków, więc z pewnością większość naszych czytelników może podziwiać takie obrazki w swoich miastach. Znacie podobne absurdalnie "osłupkowane" miejsca? Wyślijcie nam swoje zdjęcia na Instagramie czy Facebooku. Zrobimy galerię obrazującą, jak wyglądają polskie miasta!