• Pierwszy śnieg zawsze zaskakuje, zarówno drogowców, jak i kierowców. Zimowe warunki spowodowały gigantyczne kolejki w serwisach oponiarskich
  • Wiele zakładów, gdzie opony można zmienić, nawet nie odbiera. Nie mają na to czasu
  • Terminy na wymianę ogumienia zaczęły się wydłużać już w drugiej połowie listopada
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Jeszcze nie tak dawno śnieg w listopadzie nie był czymś nadzwyczajnym, jednak ostatnimi czasy przyzwyczailiśmy się, że biały puch to domena początku roku. Cóż, jak zawsze można powiedzieć, że zima zaskakuje. Tym razem jednak nie drogowców, a samych kierowców. Widać to na przykładzie kolejek do wulkanizacji. Śnieg spowodował, że są one gigantyczne.

Na przykładzie Warszawy, gdzie przyrost pokrywy śnieżnej wyniósł od 5 do 10 cm, od czwartku rano kolejki do wulkanizatorów ustawiały się jeszcze przed otwarciem zakładów.

Kolejki do wymiany opon ustawiały się przed otwarciem zakładów Foto: Robert Rybicki / Auto Świat
Kolejki do wymiany opon ustawiały się przed otwarciem zakładów

Trudno jest się nawet dodzwonić

W ciągu dnia wcale nie jest lepiej, próbując dodzwonić się do warsztatów wymieniających opony, często okazywało się, że nikt nie odbiera. Na 15 punktów wulkanizacji jedynie do pięciu udało mi się dodzwonić. Z reguły nikt nie odbierał, zdarzało się też, że linia była zajęta.

Dodzwonienie się nie sprawiało jednak, że mógłbym wsiąść w samochód i od ręki wymienić opony, choć w jednym przypadku była taka możliwość, pod warunkiem że postoję w kolejce długiej na 4-5 godzin czekania. W innych miejscach wymiana tego samego dnia była niemożliwa. Mało tego, nawet w tym tygodniu nie udałoby się tego zrobić.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Wymienimy panu opony... za dwa tygodnie!

W innej wulkanizacji usłyszałem, że najbliższy możliwy termin to 7 grudnia, w kolejnej był to 10 grudnia, a w jeszcze innej 13 grudnia.

Okazuje się jednak, że nie jest tak, że zainteresowanie wymianą spowodowała jedna śnieżyca. Już wcześniej ta bądź co bądź jedna z najprostszych operacji przy samochodzie wiązała się z długim czasem oczekiwania. Mój redakcyjny kolega umówił się na wymianę opon 19 listopada, czyli dwa dni po pierwszych niewielkich opadach śniegu. Dotąd opon nie wymienił, a jego termin to 2 grudnia. Miał jeszcze możliwość wpisania się na listę rezerwową na 1 grudnia...

Pierwsze nadejście zimy. Wymiana opon na sezon zimowy Foto: Tomasz Okurowski / Auto Świat
Pierwsze nadejście zimy. Wymiana opon na sezon zimowy

Inny kolega również nie miał dobrych informacji, także usłyszał termin 7 grudnia w Warszawie. Pod stolicą, w Brwinowie, najbliższy dostępny termin to 2 grudnia. Nie ma znaczenia czy wymieniamy całe koła z oponami, czy musimy przełożyć opony.

Kierowcy nie mają więc lekko, a wulkanizatorzy pełne ręce roboty. Jeśli mamy dużo czasu, można poszukać dostępnej wulkanizacji. Zapewne wieczorami i w nocy w zakładach całodobowych, gdy ruch się zmniejszy, można będzie szybciej wymienić opony. To jednak wiąże się z wyższą opłatą.

Koła można też wymienić samemu

Jeśli nie chcemy czekać, koła można wymienić samodzielnie. Wystarczy do tego jedynie kilka narzędzi i garaż, choć niektórym nawet i on nie jest potrzebny. Klucz do kół i podnośnik powinien być na wyposażeniu każdego samochodu. Jeśli nie mamy garażu, można także spróbować skorzystać z oferty wynajmu miejsca warsztatowego na godziny. W ten sposób kół oczywiście nie wyważymy, jednak zimowa opona w zimowych warunkach to podstawa, nawet jeśli koło nie jest do końca wyważone. Po fali wymian możemy na spokojnie podjechać do zakładu, by koła wyważyć, jeśli okaże się, że jest taka potrzeba. Pozostaje tutaj jeszcze jeden warunek — zimowe opony muszą już być założone na felgach.