Straż Graniczna poinformowała o odzyskaniu w Słubicach samochodu wartego blisko 190 tys. zł. Do akcji doszło po naszej stronie granicy polsko-niemieckiej, gdzie pełnił akurat służbę patrol składający się z funkcjonariuszy z obydwu państw. Polski pogranicznik i niemiecki policjant wyrywkowo zatrzymywali do kontroli przejeżdżające pojazdy. Jednym z wytypowanych aut był Lexus NX z dziwnymi niemieckimi tablicami rejestracyjnymi...
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoStraż Graniczna zatrzymała Ukraińca w skradzionym aucie
Za kierownicą japońskiego SUV-a siedział 43-letni obywatel Ukrainy. Niestety, nie był w stanie spełnić prośby funkcjonariuszy dotyczącej okazania dokumentów użytkowanego pojazdu. Chwilę później patrol wiedział już, że tablice zamontowane na Lexusie są podrobione na wzór oryginalnych. W tym momencie było już zbyt dużo "czerwonych flag" – służby nabrały podejrzeń, że auto zostało skradzione.
W trakcie przesłuchania Ukrainiec oświadczył funkcjonariuszom, że nie jest właścicielem pojazdu. Wsiadł za kierownicę, żeby wykonać zlecenie polegające na transporcie auta z Frankfurtu nad Odrą do Zielonej Góry. Nie wnikał w pochodzenie auta, bo za wykonane zadanie miał otrzymać wynagrodzenie w wysokości 200 euro. Chwilę później Straż Graniczna znalazła kontrolowanego Lexusa w międzynarodowej bazie – figurował w niej jako utracony na terytorium Niemiec.
Dowodów było aż nadto, dlatego samochód został zarekwirowany i odholowany na parking strzeżony. 43-letni mężczyzna trafił zaś w ręce słubickich policjantów, którzy prowadzą dalsze postępowanie w tej sprawie. Ukraińcowi grozi teraz więzienie.