Auto Świat Wiadomości Aktualności Donald Trump już nie lubi swojej „komputerowej” Tesli. Jaka piękna katastrofa!

Donald Trump już nie lubi swojej „komputerowej” Tesli. Jaka piękna katastrofa!

Nie minęły trzy miesiące od słynnej akcji reklamowej, w której urzędujący prezydent USA Donald Trump na trawniku pod Białym Domem publicznie zachwalał samochody produkowane przez swojego nowego przyjaciela i donatora Elona Muska. „Tu wszystko jest komputerowe” – zachwycał się prezydent, po czym kupił czerwoną Teslę Model S na znak wsparcia i poparcia kulejącego biznesu Muska. Sam Musk odwdzięczał się, mówiąc, że kocha Trumpa tak bardzo, jak tylko normalny mężczyzna może kochać innego mężczyznę. Dziś Tesla Model S jest na sprzedaż, a konsekwencje dla samochodowego biznesu Muska mogą być bardzo daleko idące.

Elon Musk i Donald Trump przy Tesli, marzec 2025 r.
Samuel Corum / PAP
Elon Musk i Donald Trump przy Tesli, marzec 2025 r.
  • Jeszcze trzy miesiące temu przyjaźń i współpraca pomiędzy Donaldem Trumpem a Elonem Muskiem kwitły w najlepsze
  • Donald Trump w geście wsparcia kupił czerwoną Teslę Model S
  • Samochodem tym jeździli pracownicy Białego Domu
  • Obecnie miejsce przyjaźni zajęła wrogość, a Donald Trump chce pozbyć się samochodu

Ta historia aż puchnie od absurdów, a bodaj największym z nich jest poparcie finansowe i werbalne udzielone Donaldowi Trumpowi przez najbogatszego człowieka na świecie, miliardera Elona Muska. Dziś Elon Musk twierdzi, że to dzięki niemu Donald Trump został prezydentem USA i w jakiejś mierze ma pewnie rację. Gdzie absurd? Ano w tym, że Donald Trump od początku kadencji robi wiele, aby zwalczać electromobilność, produkcję i przechowywanie zielonej energii oraz inne eko-biznesy – czyli coś, na czym Elon Musk dorobił się fortuny i dorabiałby się dalej. Żeby było jasne: to nie jest jakiś zwrot w zamiarach prezydenta USA – on to zapowiadał i konsekwentnie realizuje. Tak więc absurd.

Czy amerykański miliarder wskoczył do najbliższego pociągu, nie patrząc na rozkład jazdy? A może był pod wpływem środków medycznych, które – jak informują bez ogródek amerykańskie media – zażywa garściami? A może po prostu dostał okazję, by realizować swoje skrajnie prawicowe, wcześniej ukryte, pasje – i z niej skorzystał? Nie wiadomo.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Panowie już się nie lubią, akcje Tesli zanurkowały

Podobno nie był to pierwszy zgrzyt we współpracy obu panów, natomiast był to ten moment, gdy przelała się czara goryczy. Wcześniej wymyślono w republikańskiej administracji, że należy zlikwidować większość ulg podatkowych wspierających rozwój zielonej energii, oszczędzanie energii, ulgi wspierające kupujących i produkujących samochody elektryczne, itp.

Wreszcie, budżet: w ustawie są obniżki podatków i podwyżki niektórych wydatków. W praktyce, jak twierdzą oponenci, ustawa ta (i inne) wyprodukowana przez ludzi Trumpa może okazać się niezwykle kosztowna dla państwa i pociągnie za sobą utratę miejsc pracy, które przyniosą się do Chin. Nie wspominając o szkodach dla środowiska. Przeciwko tej „wielkiej pięknej ustawie” zaprotestował Elon Musk, który nie widzi w niej wsparcia dla swoich interesów, nazywając ją „wielkim paskudztwem”.

Przeczytaj także: To już pewne. Nowe ceny obowiązkowych badań technicznych. Podrożeją wyraźnie, ale nie drastycznie

Donald Trump grozi, Musk odpala broń atomową

W odpowiedzi na zastrzeżenia Muska, że ustawa budżetowa zwiększy i tak potężny deficyt budżetowy, Trump zagroził, że odetnie finansowanie kosmicznego biznesu Elona Muska i w zasadzie nie wie, dlaczego nie stało się to wcześniej.

Musk z kolei zasugerował, być może bez żadnych dowodów, że nazwisko prezydenta przewija się w aktach Jeffreya Epsteina, nieżyjącego już przestępcy seksualnego, który z racji swojego majątku i pozycji miał znajomych wśród wielu możnych tego świata. Według szefa Tesli to właśnie obecność nazwiska prezydenta w aktach sprawiła, że nie zdecydowano się na ich upublicznienie.

Czerwona Tesla Model S ma być na sprzedaż

Prawdopodobnie po wymianie tych uprzejmości przyjaźń Donalda Trumpa i Elona Muska definitywnie dobiegła końca, a w amerykańskiej prasie pojawiły się doniesienia, że prezydent chce pozbyć się – sprzedać albo komuś ofiarować – czerwonej Tesli Model S kupionej podczas pamiętnego występu z Elonem Muskiem na trawniku pod Białym Domem.

Żeby było jasne: prezydent USA samodzielnie nie kieruje samochodem i prawdopodobnie nawet przez chwilę nie jechał za kierownicą czerwonej Tesli Model S – takie są zasady. Auto zostało jednak zarejestrowane, ma być użytkowane przez pracowników administracji.

Po tej akcji akcje Tesli zanurkowały, a jest to tylko jeden z wielu problemów firmy. Tesla wpadła do głębokiego dołka, który wykopał dla niej jej własny szef, poświęcając się polityce. To m.in.:

  • Spadek sprzedaży na większości rynków, pomimo dobrej kondycji rynku samochodów elektrycznych
  • Potężne problemy z modelem Cybertruck, który miał być wielkim sukcesem, a okazuje się niesprzedawalny – w każdym razie nie w planowanych liczbach i nie w wyjściowej cenie
  • Liczne problemy techniczne związane z modelem Cybertruck – w tym tak dewastujące wizerunek marki jak odpadające elementy nadwozia
  • Kłopoty z układem autonomicznej jazdy w Teslach, który bazuje na kamerach, a nie – jak w przypadku większości innych producentów – kombinacji kamer, lidarów, radarów oraz z czujników ultradźwiękowych
  • Konieczność obniżenia cen samochodów, by zapobiec kompletnej katastrofie sprzedażowej. W rezultacie firma praktycznie przestała zarabiać na sprzedaży samochodów, W znacznej mierze Tesla żyje z różnych dopłat oraz tak zwanych kredytów emisyjnych, co w praktyce oznacza, że jest wspierana przez producentów samochodów spalinowych
  • Starzejąca się oferta – obecnie w wielu aspektach gorsza niż to, co oferuje konkurencja
  • I na koniec mamy zmiany forsowane przez administrację Donalda Trumpa, które podcinają kolejne gałęzie, na których siedzi Elon Musk.

Czy Elon Musk poprze Demokratów?

Anty-Muskowa kampania w Londynie
Anty-Muskowa kampania w LondynieWally Cassidy / Shutterstock

Donald Trump już wie, że zdroworozsądkowo myśląc, Elon Musk powinien w kolejnym ruchu poprzeć… Demokratów. Gdyby nie faszystowskie pozdrowienia Elona Muska, które obecnie prezentowane jest na wielu plakatach opłacanych przez przeciwników Muska i Tesli, byłoby to jak najbardziej na miejscu. Wciąż jest to możliwe, bo jak wiadomo, pieniądze nie śmierdzą, a tych Musk wciąż ma dużo. Na wszelki wypadek Donald Trump ostrzega swojego byłego kolegę, że ten krok zmusiłby go do wycofania wielu rządowych zamówień, na których zarabia miliarder.

Nam pozostaje kupić duży zapas popcornu.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków