- Rząd przygotowuje ustawę fotoradarową, która wprowadzi tzw. czarną listę kierowców. Trafienie na nią będzie oznaczać początek poważnych kłopotów
- Osoby z czarnej listy będą miały poważne problemy podczas kolejnej kontroli drogowej. Policjanci zabiorą jej coś cennego
- Zmiana prawa ma to skłonić do płacenia mandatów nie tylko obcokrajowców, ale też korzystających z metody "na Ukraińca" Polaków
Rządowy projekt nowelizacji przepisów przewiduje poważne konsekwencje dla kierowców ignorujących mandaty z fotoradarów. Zgodnie z zapowiedziami wiceministra infrastruktury Stanisława Bukowca, który przedstawił założenia podczas posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury, na horyzoncie pojawiają się zmiany mające na celu zwiększenie efektywności polskiego systemu fotoradarowego.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoObcokrajowcy na celowniku, bo nie płacą mandatów
Problem ze ściągalnością mandatów wśród kierowców z zagranicy jest znaczący. Jak wynika z danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, zaledwie 6 proc. z nich reguluje nałożone kary. Projekt ustawy fotoradarowej, który trafi do Sejmu w nadchodzących tygodniach, ma za zadanie zmienić tę sytuację.
Kto trafi na czarną listę i co to będzie oznaczać
- Kierowcy, którzy nie płacą mandatów z fotoradarów, znajdą się na specjalnie utworzonej "czarnej liście". Informacje te będą rejestrowane w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. W przypadku kontroli drogowej, uprawnione służby będą miały możliwość konfiskaty dowodu rejestracyjnego oraz odholowania pojazdu.
- Właściciele pojazdów, którzy nie wskażą osoby kierującej w momencie popełnienia wykroczenia, również narażają się na wpisanie na czarną listę. Mają oni trzy miesiące na podjęcie odpowiednich działań, w przeciwnym razie podczas kontroli mogą stracić dowód rejestracyjny.
O co chodzi z metodą "na Ukraińca"
Kierowcy z krajów niebędących członkami Unii Europejskiej często unikają konsekwencji za wykroczenia drogowe na terenie Polski. Braki w systemie identyfikacji właścicieli pojazdów oraz ograniczona wymiana informacji z państwami spoza Wspólnoty skutkują umarzaniem spraw, a narzędzia polskich służb okazują się niewystarczająco efektywne.
Problem nie dotyczy wyłącznie pojazdów spoza UE. Również w przypadku samochodów zarejestrowanych w państwach członkowskich, procedury egzekwowania mandatów pozostają nie w pełni funkcjonalne. W efekcie, w 2020 r., zaledwie nieco ponad 12 tysięcy zagranicznych kierowców otrzymało korespondencję z Polski dotyczącą nałożonych kar.
Polscy kierowcy również znajdują luki w systemie, wykorzystując je do unikania mandatów. Popularna wśród nich jest tzw. „metoda na Ukraińca”, polegająca na fałszywym wskazaniu osoby z Ukrainy jako kierującego pojazdem, często kogoś, kto w rzeczywistości nie prowadził danego auta i nie znajduje się w Polsce.
Inną praktyką jest ignorowanie wezwań wysyłanych przez CANARD lub podawanie, że pojazd jest często użyczany różnym osobom. Takie działania utrudniają jednoznaczne ustalenie tożsamości osoby kierującej w momencie popełnienia wykroczenia. Obecne przepisy pozwalają na ukaranie wyłącznie osoby, która faktycznie była sprawcą wykroczenia, co w praktyce często uniemożliwia egzekucję mandatu.
W obliczu przedstawionych wyzwań, konieczne wydaje się wprowadzenie skuteczniejszych rozwiązań prawnych i międzynarodowych, które umożliwią efektywne ściganie i egzekwowanie kar od kierowców naruszających przepisy drogowe, niezależnie od kraju rejestracji pojazdu.