Od 1 stycznia 2021 roku na terenie Unii Europejskiej zacznie obowiązywać nowa norma emisji spalin – 6d. Według wytycznych Komisji Europejskiej po tym terminie nie będzie można już zarejestrować samochodów, które nowej normy nie spełniają. A jak się okazuje, u dilerów zalega jeszcze sporo takich aut. Problem w tym, że plany ich sprzedaży jeszcze w tym roku może zniwelować coraz realniejsza groźba wprowadzenia „narodowej kwarantanny”. Jeśli to nastąpi, dilerzy będą mieli poważny problem, o czym głośno już teraz ostrzega w serwisie Samar Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Koronawirus i nowe normy emisji spalin

Mimo, że nowe obostrzenia nie zabraniają wizyt w salonach samochodowych i zakupu aut, to jak się dowiedzieliśmy od importerów, już teraz widać znaczny spadek transakcji. Oczywiście nie wszyscy mają ten problem, ale część marek ma jeszcze spore „zapasy” takich pojazdów. Co prawda taka sytuacja miała miejsce przy wprowadzaniu poprzednich norm, ale pamiętajmy, że wtedy nie mieliśmy pandemii i obostrzeń.

Eksperci ostrzegają, że tym razem furtka w postaci możliwości sprzedaży i rejestracji tzw. końcowej partii produkcji, czyli wydłużenie terminów ważności świadectw homologacji aut niespełniających nowych norm na kolejne 12 miesięcym, może już nie wystarczyć. Do tej pory takim mechanizmem można było objąć 10 proc. samochodów sprowadzonych przez importera do kraju w ciągu roku.

Jakub Faryś w rozmowie z dziennikarzem Samaru, stwierdził, że sytuacja jest na tyle poważna, że część unijnych krajów wdrożyła już teraz rozwiązania wspierające branżę motoryzacyjną, mimo że są one z punktu formalnego sprzeczne z unijnym prawem.

– Polski rząd nie chce iść tą drogą, co nie oznacza, że nie znajdziemy wyjścia z tej sytuacji. Obecnie prowadzimy bardzo intensywne rozmowy z Ministerstwem Infrastruktury i Transportowym Dozorem Technicznym w sprawie rozwiązania problemu. Mamy tu pełne zrozumienie i chęć pomocy, ale działać trzeba szybko – dodaje na łamach portalu Samar prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Dotychczasowe pomysły polskiego rządu nie spotkały się z akceptacją KE. Sporo zatem wskazuje, że jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania tej sytuacji w trybie pilnym, to niektórzy dilerzy przed końcem roku będą musieli ponownie część nowych samochodów zarejestrować na siebie i sprzedawać je w 2021 roku jako auta z rynku wtórnego, albo szukać rynku zbytu poza terenem Unii Europejskiej.