- Prawo jazdy zrobione w średnim wieku nie musi być stresujące. Wprost przeciwnie. Czułam, że z wiekiem łatwiej mi o pewność za kółkiem
- Grunt to nie ulegać presji, że po 30 godz. jazd musisz być doskonałym kierowcą. Na to potrzeba czasu
- Dla osób, które stresują się egzaminem na prawo jazdy, mam parę tipów. Znajdziecie je w tekście
- Zachęcamy do oddawania głosów w specjalnej ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Jakiś czas temu do redakcji "Auto Świata" napisał czytelnik, który ma prawo jazdy, ale nie jeździ. Argumentuje, że tak jest lepiej. Nie czuje się pewnie za kierownicą. W świecie, w którym prawko mają "wszyscy" to nietypowa decyzja, ale — jak wynika z listu — dobrze przemyślana. Z drugiej strony: kto z nas nie miał znajomych, którzy egzamin na prawo jazdy zdawali po kilka razy i narzekali na system, bo uważali się za świetnych kierowców?
Zrobiłam prawo jazdy w wieku 40 lat. Czy było łatwo?
Nieprawidłowości w egzaminowaniu i szkoleniu kierowców są faktem, wskazał je NIK. To może wzmagać strach przed egzaminem. Im dłużej jeżdżę, tym mocniej przekonuję się, że egzamin powinien być postrachem. Oczywiście nie w patologicznym sensie.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Chodzi o to, że niepewni kierowcy albo tacy, którym brakuje umiejętności czy wiedzy, mogą stanowić — najprościej rzecz ujmując — zagrożenie na drogach. Egzamin na prawo jazdy to trudny sprawdzian, ale jest z tobą egzaminator, który w razie niebezpieczeństwa może interweniować. Mając prawko, będziesz na drodze sam. Musisz zdobyć nie tylko wiedzę, lecz także wyrobić sobie spokój, który pomoże ci decydować, kiedy np. inny kierowca postawi cię w niebezpiecznej sytuacji. Z mojego doświadczenia wynika, że z wiekiem o ten spokój i rozwagę łatwiej, dlatego — paradoksalnie — prawo jazdy zrobione w średnim wieku może być bezbolesną przygodą. Dla mnie taką było.
Wielu moich znajomych wspomina, że wcześnie zrobione prawko było dla nich stresujące, bo przejmowali się opinią kolegów ("co powiedzą, jak nie zdam", "oni już mają, a ja nie" itd.). Ja w wieku 40 lat nie musiałam się już porównywać (większość znajomych ma prawo jazdy od wielu lat). Robiłam to dla siebie, dla wygody swojej i swoich bliskich. I żeby jeździć ciekawymi samochodami. Od kiedy je mam, jeździłam już Porsche Taycanem, Jeepem Compassem czy modelem Hyundai Ioniq 5N (czyli elektrykiem osiągającym moc 650 KM).
Egzamin na prawo jazdy. Strach ma wielkie oczy
Dla tych, którzy obawiają się jeździć, a chcą: pamiętajcie, że to trening czyni mistrza. Do egzaminu możecie przystąpić już po 30 godz. jazd, ale każdy potrzebuje innej ich liczby, żeby poczuć się pewnie. Warto więc wykupić ich więcej. To nie tylko inwestycja w bezpieczeństwo, lecz także szansa, że nie będziesz musiał płacić za dodatkowe podejścia do egzaminu praktycznego. Ja wyjeździłam ponad 40 godz. (nie pamiętam dokładnej liczby). Egzamin w WORD zdałam za pierwszym razem.
Tym, którzy obawiają się nadużyć na egzaminach, polecam kilka pomocnych trików. Nie wszyscy o nich wiedzą. Dwie pierwsze opcje są dodatkowo płatne, więc sprawdź ich koszt w swojej szkole jazdy.
- Na egzamin możesz pojechać tym autem, na którym się szkolisz w czasie kursu. Ja tak zrobiłam. Egzamin zdawałam na samochodzie DS3 w automacie.
- Możesz zabrać ze sobą instruktora. Możliwe, że podniesie cię na duchu, a w razie niepowodzenia będzie wiedział od razu, co z tobą przećwiczyć przed następnym sprawdzianem.
- Pamiętaj, że egzaminy są nagrywane. To dodatkowe zabezpieczenie.
- Kolejnym jest fakt, że najpierw musisz zdać egzamin praktyczny w swojej szkole jazdy. To doskonała okazja, żeby wczuć się w atmosferę egzaminu i pokonać pierwszy stres. Nie przejmuj się, że za pierwszym razem się nie udało. Wiesz już co poprawić i dzięki temu kolejnym razem będzie łatwiej.
Podsumowując: w internecie roi się od pytań, czy jest sens robić prawko po 40. Odpowiadam: jest sens i "da się"!