Producenci superaut nawet w czasach kryzysu nie narzekają na popyt ze strony zamożnych klientów. Część z nich to prawdziwi entuzjaści sportowej jazdy na zamkniętych torach. Inni to kolekcjonerzy, dla których samochodowe „okazy” są formą realizacji pasji ale i inwestycji, a jeszcze inni po prostu lubią posiadać rzeczy, których nie ma nikt inny. Stąd popularność limitowanych serii ekskluzywnych bolidów sygnowanych logo takich marek jak: Ferrari, Lamborghini, Bugatti, Pagani czy zupełnie niszowych, o których wielu z nas nawet nie słyszało.
O ile jednak po tzw. „zwykłe” seryjne modele tych marek w większości przypadków możemy ustawić się w kolejce natychmiast po konkretnej wygranej w loterii lub mamy to szczęście, że na koncie dysponujemy odpowiednim zapasem funduszy, to w przypadku limitowanych serii często trzeba na możliwość kupna takiego samochodu odpowiednio zasłużyć. Jak? Kryteria są różne i stanowią tajemnicę, a posiadanie gotówki jest brane pod uwagę na miejscu ostatnim. Firmy zresztą same dbają o to, by takie auta trafiły w odpowiednie ręce, często w dyskretny sposób. Potencjalni klienci są specjalnie wyselekcjonowani i to do nich w pierwszej kolejności trafia zaproszenie do zakupu egzemplarza z limitowanej serii. Rzadko zdarza się odmowa, a wszystkie „unikaty” sprzedają się na pniu jeszcze przed ich oficjalną premierą. Ceny rzeczywiście nie mają znaczenia.
W galerii możecie zobaczyć wybrane przez nas supersamochody, które pojawiły się na rynku w ostatnich latach.
Podobnie jak przedstawiony podczas salonu genewskiego 2019 model La Voiture Noire czy wcześniej Divo pod względem technologicznym bazuje na platformie Chirona, ale stylistycznie nawiązuje do produkowanego w latach 90. ub. wieku EB110. Centodieci – po włosku oznacza sto dziesięć i stanowi bezpośrednie odwołanie do 110. rocznicy powstania francuskiej marki. Pod maską silnik W16 o pojemności 8,0 l i mocy 1600 KM!
W sumie fabrykę w Molsheim we Francji ma opuścić 10 sztuk Centodieci w cenie minimum 8 mln euro plus VAT za sztukę. Wszystkie są już sprzedane.
Już sam Pininfarina Battista debiutujący podczas salonu samochodowego w Genewie w 2019 roku należy do grona superekluzywnych i unikalnych modeli na świecie, których powstanie w sumie tylko 150 sztuk (produkcja startuje w tym roku). Na tegoroczną, odwołaną z powodu koronawirusa imprezę, firma zapowiadała, że w tym gronie znajdzie się 5 jeszcze bardziej specjalnych egzemplarzy Aniversario zaprojektowanych z okazji 90-lecia istnienia firmy. I mimo braku oficjalnego publicznego debiutu słowa dotrzymuje. Warty około 3 mln dolarów elektryczny superbolid dysponujący mocą 1900 KM będą mogli zamówić tylko wybrani klienci spośród tych, którzy już wcześniej zamówili „regularną” odmianę Battisty, wycenianą na minimum 2,2 mln.
275 egzemplarzy jakie w sumie zostaną wyprodukowane, rozeszło się na pniu i to w cenie minimum 2,7 mln dolarów. Oczywiście wśród klientów, którzy wcześniej zostali wytypowani przez firmę i otrzymali stosowne zaproszenia. Ale trudno się dziwić, że ulegli oni magii tego modelu, którego napędzają 4 silniki, w tym benzynowy V6 turbo z bolidu F1 i 3 elektryczne. Łączna moc układu to 1000 KM, co pozwala na przyspieszanie do 200 km/h w 6 s i osiąganie maksymalnej prędkości 350 km/h.
Model, który powstał dla uczczenia 60-lecia współpracy Ferrari ze słynnym stylistą, wyprodukowany został w zaledwie 6 egzemplarzach. A każdy z nich był dopieszczany na linii montażowej pod okiem przyszłego właściciela, co dodatkowo wpłynęło na jego unikalność. Jak się domyślacie, to bardzo ekskluzywne grono najbardziej oddanych i zasłużonych klientów marki, dla których wyłożenie ponad 3 mln euro za sztukę nie wiązało się z wyrzeczeniami.
Obłędna aerodynamika, technologia rodem z Formuły 1 i wolnossący silnik V12 o mocy 1013 KM wyróżniają ten najdroższy krótkoseryjny model Astona Martina dopuszczony do ruchu po drogach publicznych. Produkcja Valkyrie została ograniczona do 150 sztuk i wszystkie trafią we „właściwe” ręce. Co więcej, gdyby komuś ze szczęśliwych właścicieli przyszło do głowy go sprzedać, to Aston Martin zastrzega sobie prawo pierwokupu. Cena bazowa to około 3 mln euro. Mówi się, że jeden z egzemplarzy został sprzedany w Polsce. W ofercie jest jeszcze wersja torowa AMR Pro w cenie około 8 mln euro.
Inspirowane klasykami z lat 50. ubiegłego wieku te dwa modele powstały w ramach serii Icona stworzonej specjalnie z myślą o kolekcjonerach i najbardziej wiernych klientach marki. Pod względem technicznym nie różnią się niczym, mają takie same podwozie i układ napędowy z silnikiem 6.5 V12 o mocy 800 KM, widoczne są za to różnice w wyglądzie. SP1 to wersja jednoosobowa, SP2 – dwuosobowa. Żeby je kupić trzeba mieć w garażu już przynajmniej jedno inne Ferrari i posiadać specjalną rekomendację. Powstanie łącznie 499 egzemplarzy Monza SP1 i SP2, a ostateczny podział będzie zależał od preferencji tej „grupy wybranej” klientów.
Silnik V12, moc ponad 800 KM, lekkie nadwozie z włókien węglowych i tylko 24 egzemplarze, które trafiły do specjalnie „zrekrutowanych” klientów. Każdy ze szczęśliwców zanim wsiadł za kierownicę tego superbolidu musiał przejść specjalny program treningowy pod okiem profesjonalnych kierowców z zespołu wyścigowego Astona Martina. Vulcanem można jeździć tylko po torach wyścigowych, ale np. w przeciwieństwie do Ferrari FXX-K czy McLarena P1 GTR, jego właściciele mają prawo do trzymania auta we własnym garażu.
W pierwszej turze zainteresowanie tym modelem wyraziło ponad 6,5 tys. klientów, którzy musieli uzasadnić, dlaczego chcą go kupić. Z tej grupy Ford wybrał tylko 500 szczęśliwców, którzy dodatkowo musieli się zobowiązać, że nie schowają swoich aut w garażu, tylko będą nimi jeździć a do tego nie sprzedać przez 2 lata po zakupie. Według ostatnich doniesień Ford zdecydował się na wyprodukowanie kolejnych 850 egzemplarzy GT, które trafią do klientów zaaprobowanych w podobnym procesie rekrutacyjnym.
Tak naprawdę to mocno stuningowana wersja Chirona napędzana silnikiem 8,o W16 o mocy 1500 KM. Bugatti w momencie premiery modelu poinformowało, że planuje wyprodukować tylko 40 egzemplarzy auta i że w zasadzie wszystkie są już sprzedane. Modele trafiły do szczęśliwych posiadaczy Chironów, którzy oczywiście nie wahali się ani chwili by wysupłać na każde Divo minimum 5 mln euro.
Kolejne Ferrari na liście, ale jeszcze bardziej wyjątkowe z kilku powodów. Po pierwsze, żeby zostać właścicielem tego bolidu dysponującego mocą 1060 KM trzeba było wyłożyć około 3 mln euro, po drugie nie oznaczało to wcale możliwości zaparkowania auta we własnym garażu, tylko dopuszczenie do jazdy tym torowym bolidem na kilku wyścigach organizowanych w ciągu roku przez zespół Ferrari na najlepszych obiektach na świecie, wreszcie po trzecie specjalne zaproszenie mogli dostać tylko najbardziej zaangażowani klienci biorący udział w programie badawczo-rozwojowym marki oznaczanym skrótem „XX”. Z tego co wiemy, nikt nie odmówił.
Godziny morderczych testów na słynnym włoskim torze Imola i ponad 16 tys. km przejechanych w wyścigowym tempie zaowocowały wypuszczeniem na rynek tej unikalnej wersji Huayry. Nazwę zawdzięcza zresztą temu sportowemu obiektowi i jest jeżdżącym dziełem sztuki inżynierskiej o perfekcyjnych właściwościach aerodynamicznych. Napędzana silnikiem 6.0 V12 o mocy 827 KM i momencie 1100 Nm Pagani Huayra Imola trafiła tylko do 5 najbardziej lojalnych klientów marki.
Szyta na miarę limitowana seria modelu 488 Pista została zaprezentowana 15 czerwca 2018 roku w przededniu słynnego wyścigu 24h Le Mans na Circuit de la Sarthe dla uczczenia sukcesów w zawodach klientów marki. „Piloti Ferrari” 488 Pista była dostępna w czterech kolorach nadwozia inspirowanych światem motorsportu: Rosso Corsa, Blu Tour De France, Nero Daytona and Argento Nürburgring a napędzana była turbodoładowanym silnikiem 3.9 V8 o mocy 720 KM. Ferrari oferowało ten model tylko i wyłącznie klientom zaangażowanym w program sportowy marki, czyli taki, którzy dawali odpowiednią gwarancję prawidłowego wykorzystania auta.