Auto Świat EV Testy Jeździłem luksusowym elektrycznym "dziwolągiem" za ponad 180 tys. zł. Van premium z Chin zaskakuje jak żadne inne auto

Jeździłem luksusowym elektrycznym "dziwolągiem" za ponad 180 tys. zł. Van premium z Chin zaskakuje jak żadne inne auto

Poprzedniego testu chińskiego "elektryka" nie wspominam najlepiej. Ciekawość jednak zwyciężyła i podczas targów IAA Transportation 2022 skorzystałem z możliwości przejechania się po Hanowerze Maxusem MIFA 9. Miałem ku temu dobry powód – popisowy model koncernu SAIC Motor już niebawem trafi do Polski. Czy jest na co czekać?

Przejechałem się Maxusem MIFA 9. Oto luksus po chińsku
Zobacz galerię (13)
Auto Świat / Krzysztof Grabek
Przejechałem się Maxusem MIFA 9. Oto luksus po chińsku
  • Maxus MIFA 9 pokazuje, jak wygląda luksusu po chińsku. To duży rodzinny van o napędzie elektrycznym, który wyposażeniem przebija nawet Mercedesa EQV
  • Chociaż nie wygląda, Maxus MIFA 9 może stanowić alternatywę dla limuzyny prezesa. Wszystko przez masujące i rozsuwane na boki fotele w drugim rzędzie
  • W Chinach za luksusowego vana trzeba zapłacić ok. 185 tys. zł. Chociaż europejski cennik modelu jest jeszcze zagadką, mogłem już przetestować to auto na drodze
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Maxus MIFA 9 – ta nazwa zapewne nie mówi wam zbyt wiele. Ale do czasu, bo dzięki norweskiemu importerowi samochód z takim emblematem zadebiutuje w Polsce już na początku 2023 r. To dlatego zaświeciły mi się oczy, gdy zobaczyłem, że na hali z pojazdami udostępnionymi do jazd testowych w ramach salonu IAA Transportation, stoi właśnie takie auto.

Przód Maxusa MIFA 9 był chyba inspirowany hełmem szturmowca
Przód Maxusa MIFA 9 był chyba inspirowany hełmem szturmowcaŻródło: Auto Świat / Maciej Lubczyński

Maxus MIFA 9 prowadzi się zaskakująco zwyczajnie (to komplement!)

Testowany przeze mnie niedawno Skywell ET5 zaskoczył mnie wrażeniami z jazdy zbliżonymi do tych, które 20 lat temu zapewniały auta koreańskie. Maxus MIFA 9 zaskoczył mnie z kolei... zwyczajnością. Dla chińskiego samochodu takie stwierdzenie to komplement, bo oznacza, że wóz prowadzi się poprawnie, nie straszy kierowcy na zakrętach i nie odstaje od klasowej średniej. Czego chcieć więcej od auta rodzinnego?

Moc (245 KM) i moment obrotowy (350 Nm) silnika elektrycznego sugerują, że można byłoby oczekiwać trochę sportowej radości z jazdy. Kierowcy z takimi zapędami nie będą jednak zachwyceni – napędzana jest tylko przednia oś, a MIFA 9 potrafi zabuksować kołami nawet przy wyższych prędkościach, gdy szofer popędza ją mocniejszym wciśnięciem "gazu". Do tego zawieszenie jest zestrojone raczej miękko, ale nie do tego stopnia, żeby van Maxusa podpierał się lusterkami o asfalt.

Dwa niewielkie ekrany, ale deska schludna. Tu nie "wieje tandetą"
Dwa niewielkie ekrany, ale deska schludna. Tu nie "wieje tandetą"Żródło: Auto Świat / Maciej Lubczyński

Energia potrzebna do zasilania dość mocnego "serca" czerpana jest z 90-kWh akumulatora. Importer obiecuje, że na jednym ładowaniu będzie można przejechać 440 km w cyklu mieszanym lub nawet 595 km po mieście (WLTP). Naturalnie nie mogłem tego sprawdzić podczas 45-minutowej przejażdżki po Hanowerze, ale chętnie zweryfikuję to kiedyś na polskim gruncie. Katalogowo Maxus MIFA 9 pobiera 17,9 kWh na 100 km. Ile trwa ładowanie? Tym producent się nie chwali, ale wiadomo, że pokładowa ładowarka ma 11 kW, a już wyposażenie standardowe obejmuje pompę ciepła.

Zerknij: Chińczycy chcą zawojować polski rynek elektrycznymi dostawczakami. Uda się?

Maxus MIFA 9 to pojemny, rodzinny "elektryk"

Chińczycy są z niego wyjątkowo dumni, bo to pierwszy model Maxusa zbudowany na nowej, autorskiej platformie MIFA, która będzie stosowana w różnych pojazdach elektrycznych. Mamy tu do czynienia z dużym i luksusowym vanem wpisującym się wymiarami między dwie wersje Mercedesa EQV.

Boczne drzwi odsuwają się automatycznie
Boczne drzwi odsuwają się automatycznieŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Maxus MIFA 9, tak jak niemiecki konkurent, może zabrać na pokład nawet osiem osób. Co jeszcze o nim wiemy? Samochód ma dokładnie 5,27 m długości, 2 m szerokości i 1,84 m wysokości. Imponujący rozstaw osi (3,2 m) pozwolił wygospodarować obszerne wnętrze, co da się odczuć w każdym z trzech rzędów siedzeń. Nawet pasażerowie jadący w "bagażniku" nie powinni narzekać na brak miejsca.

Na targach w Hanowerze został wystawiony iście prezesowski, 7-miejscowy wariant. W takiej konfiguracji w drugim rzędzie zamiast kanapy znajdują się dwie mięsiste, rozsuwane na boki (!) fotelo-leżanki, które można rozłożyć, korzystając z tabletów umieszczonych w podłokietnikach. Ekraniki służą też do włączania i wyłączania ogrzewania, wentylacji lub masażu. Dzięki ogromnemu szklanemu dachowi podczas relaksu na trasie można dodatkowo bujać w obłokach.

Z lewego podłokietnika wysuwa się stolik, na prawym tablet
Z lewego podłokietnika wysuwa się stolik, na prawym tabletŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Ale jest mały problem. Jeśli na wycieczkę zgłosi się komplet pasażerów, ciężko będzie zmieścić ich bagaże, bo kufer jest mikroskopijny. W sukurs przychodzi malutki "frunk" pod maską. Zamiast upychać w nim torby, lepiej jednak "podziękować" kilku osobom i po prostu złożyć trzeci rząd siedzeń – wówczas pojemność przestrzeni bagażowej rośnie do 1010 l (według chińskich źródeł, bo norweski importer jeszcze o niej nie wspomina).

Zobacz: Kolejna chińska marka wkracza do Europy. Czym zaskoczy nas BYD?

Maxus MIFA 9 może namieszać na rynku ceną

Czy Maxus MIFA 9 może odebrać klientów np. wspomnianemu już Mercedesowi EQV? Kart przetargowych ma kilka (mocny silnik, komfortowa i duża kabina, "bajery" z segmentu premium), ale tej najważniejszej jeszcze nie znamy – europejski cennik modelu pozostaje zagadką. W Chinach Maxus MIFA 9 jest okazją, bo najtańsza wersja luksusowego vana kosztuje tam niespełna 267 tys. juanów, czyli ok. 185 tys. zł. To prawie dwukrotnie niższa kwota niż za podstawowego Mercedesa EQV!

Maxus MIFA 9 ma swoje dziwności, ale da się go polubić
Maxus MIFA 9 ma swoje dziwności, ale da się go polubićŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

W Europie cennik z pewnością nie będzie już tak atrakcyjny – wystarczy doliczyć koszty transportu z Chin i cła. Z tego powodu spodziewałbym się raczej cen na poziomie Citroena e-SpaceTourera lub Opla Zafiry-e Life (od ok. 260 tys. zł), ale technicznie to nie są konkurenci Maxusa, bo mają zaledwie 136-konny silnik, skromny, 75-kWh akumulator i gorsze wyposażenie.

Sprawdź: Wymień baterię, zamiast ją ładować. Chińczycy budują już stacje w Europie

Czy poszedłbym zatem do salonu Maxusa? Chyba nie mógłbym go mieć z powodu... dźwięku kierunkowskazów (brzmi jak stare wahadło zegarowe albo tykanie bomby!). Do tego może i Chińczycy podciągnęli się już w kwestii budowania samochodów, ale wciąż nie odrobili pracy domowej z lekcji o detalach i ergonomii. Uruchamianie silnika i włączanie świateł "przyciskami" na ekranie dotykowym? Nie kupuję tego, ale przecież w Tesli też tak jest...

Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji