- Jako jeden z pierwszych dziennikarzy miałem okazję pojeździć Hyundaiem Insterem po Polsce, wcześniej auto było prezentowane statycznie
- Inster to najnowszy i zarazem najmniejszy elektryczny model w gamie Hyundaia
- Jego cena zadziwia – przy obecnym poziomie dopłat za podobne pieniądze trudno kupić porównywalne auto z napędem spalinowym
- Przy optymistycznych założeniach można liczyć nawet na ok. 40 proc. zwrotu wydanych na to auto pieniędzy
- Atutem Instera jest jego wnętrze – nie dość, że nadspodziewanie przestronne, to jeszcze dobrze wykończone
Wyjaśnijmy to sobie od razu na wstępie. Tak, to nie pomyłka – ja, dorosły, dojrzały facet o posturze drwala – przejeździłem niemal tydzień po mieście pastelowym maluchem wyglądającym jak duża zabawka i nie narzekam, wręcz mogę powiedzieć, że mi się spodobało. Czy ten samochód do mnie pasuje? Nie sądzę, ale... mógłbym się do niego przyzwyczaić. I uważam, że ten elektryk ma sens jak mało który. Chcesz wiedzieć dlaczego?
Hyundai Inster: nadwozie i wnętrze
Na pewno nie polubiłem go ze względu na jego kontrowersyjną urodę. Hyundai Inster rzuca się w oczy, ale proporcje jego nadwozia zupełnie do mnie nie przemawiają. Auto jest wysokie, wąskie, tu nieco kanciaste, tam trochę obłe. Wygląda trochę jak głęboki lifting Suzuki Ignisa. O gustach lepiej nie dyskutować – przez tydzień z tym autem usłyszałem o nim wiele skrajnie sprzecznych opinii – od "jaki on słodki", aż po "ale to paskudne".
Tyle że jeżdżąc autem, rzadko musimy oglądać je z zewnątrz, bardziej się liczy to, co ma w środku. Nie ukrywam, że wsiadając do tego samochodu, przeżyłem zaskoczenie. Bo tym razem nikt mnie nie oszukał – marketingowe opowieści o przestronnym wnętrzu przy kompaktowych rozmiarach auta nie są tu wcale naciągane. Po tak wąskim w talii autku aż takiej kabiny się nie spodziewałem. O ile z przodu jest po prostu w miarę przestronnie i widno, z mnóstwem miejsca na głowę, to tył przebija oczekiwania. Po przesunięciu kanapy maksymalnie do tyłu wciąż mamy do dyspozycji skromny (krótki, ale głęboki) bagażnik, ale ilość miejsca na nogi to nie jest nawet poziom auta klasy kompaktowej czy średniej – tu jest prawie jak w limuzynie.
Uwaga! W najtańszych wersjach nie ma w standardzie przesuwanej tylnej kanapy, jest więc dosyć przestronnie, ale nie spektakularnie. Hyundai Inster ma tylko cztery miejsca – i słusznie, bo piąte w większości niedużych aut to i tak atrapa – ale za to przestronne. Przy mojej sylwetce (ponad 185 cm wzrostu, ponad 100 kg wagi) mogę najwyżej narzekać na to, że przy prawidłowo ustawionym fotelu lewym bokiem za bardzo przytulam się do środkowego słupka, ale nie na tyle, żebym czuł poważny dyskomfort, szczególnie na krótszych trasach.
Hyundai Inster: jakość wykonania
Wnętrze robi doskonałe wrażenie nie tylko w kwestii przestronności – tu nie ma gołej blachy, taniego filcu na boczkach, czy innych niedoróbek. Nawet bagażnik został starannie wyłożony estetycznym tworzywem. Plastiki są wprawdzie twarde, ale świetnie spasowane. Taki standard wykończenia w aucie tej wielkości nie jest rzeczą oczywistą. Ani śladu "taniości" czy dyktatu księgowych. Wiele elementów wygląda tak, jakby je żywcem przeniesiono z aut klasy średniej czy nawet wyższej – np. selektor trybów jazdy, taki sam jak w "dorosłych" Ioniqach czy panel sterowania klimatyzacją z fizycznymi przyciskami.
Do tego nieźle przemyślane schowki. Jeździłem topową wersją modelu, w której nie zabrakło gadżetów takich jak składane na płasko fotele czy ciekawa tapicerka w pepitkę.
Hyundai Inster: jeździ lepiej od aut spalinowych
Też uważasz, że elektryczna to może być hulajnoga, ale auto powinno być spalinowe? To znaczy, że prawdopodobnie nie jeździłeś żadnym nowoczesnym autem elektrycznym. W tym segmencie, w którym walczyć o klientów będzie Inster, trudno o auto spalinowe czy hybrydowe, które miałoby do zaoferowania podobną kulturę pracy napędu. Miałem okazję jeździć "tym wzmocnionym" Insterem, czyli wersją z mocniejszym silnikiem (115 zamiast 97 KM) i większą baterią (49 zamiast 42 kWh).
Taki zestaw pozwala osiągnąć setkę w ok. 11 sekund, a prędkość maksymalna auta to 150 km/godz. Niedużo? Na rynku są wciąż autka elektryczne zbliżonej wielkości, które rozpędzają się maksymalnie do 125 km/godz. – osiągi Instera są absolutnie wystarczające zarówno do jazdy po mieście, jak i do okazjinalnych wyjazdów na dalsze dystanse. A'propos dalszych dystansów – w warunkach zimowych realny, średni zasięg wersji z większym akumulatorem to ok. 300 km (według WLTP: 370 km). Zużycie w energii, w zależności od warunków jazdy (miasto, autostrada, różne temperatury) to od 12 do 22 kWh na 100 km.
Auto rozpędza się płynnie i płynnie może też hamować – jak to w elektrycznych Hyundaiach mamy tu do dyspozycji funkcję i-pedal, czyli maksymalny tryb rekuperacji, działający tak, że podczas normalnej jazdy, po puszczeniu pedału przyspieszenia, samochód zwalnia aż do całkowitego zatrzymania. Pedału hamulca trzeba używać tylko wtedy, kiedy chcemy zahamować szybciej czy wręcz awaryjnie.
Zawieszenie jest wystarczająco komfortowe (nawet na opcjonalnych 17-calowych kołach), a jednocześnie pozwala na pewne prowadzenie. To nie jest auto sportowe, ale jazda nim jest przyjemnością, a nie walką.
Hyundai Inster: to mi się nie podoba
Choć Hyundai Inster sprawia wrażenie nowoczesnego auta, to pod jednym względem prezentuje się jak niezbyt udane modele sprzed kilku lat. Chodzi o interfejs systemu inforozrywki. Grafika jest fatalna, a sterowanie i wybór funkcji trudno uznać za intuicyjne, chyba że ktoś często jeździ autami marki Hyundai. Po wyświetleniu menu z kostropatymi ikonkami można odnieść wrażenie, że to wina niskiej jakości ekranu.
Tyle że po uruchomieniu kamery cofania obraz jest naprawdę świetny i czytelny – jak w autach ze znacznie wyższej półki.
No i w dzisiejszych czasach Android Auto "po kablu" to już trochę wstyd. Przy prędkościach autostradowych we wnętrzu robi się głośno, ale czego oczekiwać po miejskim aucie?
Hyundai Inster: cena czyni cuda? To może być hit
Auta elektryczne to zabawki dla bogatych – to slogan często używany przez sceptyków elektromobilności, którzy wciąż narzekają na wysokie ceny aut elektrycznych. No to przyjrzyjmy się cennikowi nowego Instera. Konkurencja Hyundaia nie będzie zadowolona! Cennik zaczyna się od kwoty 103 900 za wersję z niezłym wyposażeniem podstawowym, ale słabszym silnikiem i mniejszą baterią. W tej cenie dostajemy m.in. klimatyzację automatyczną, system multimedialny z 10,25" ekranem dotykowym i cyfrowym radiem DAB, nawigację z usługami Hyundai LIVE i systemem telematycznym Bluelink, łączność Android Auto i Apple Car Play, cyfrowe zegary z 10,25" wyświetlaczem, kamerę cofania, tylne czujniki parkowania, dostęp bezkluczykowy, inteligentny tempomat z funkcją Stop&Go, lusterka boczne elektrycznie sterowane i podgrzewane. To nie jest "golas", a w dodatku, jak ćwierkają wróbelki, być może nawet i z tą ceną da się jeszcze coś zrobić. Tyle że to cena przed rządowymi dopłatami, które w aktualnym rządowym programie NaszEauto są naprawdę wysokie.
W teorii da się uzyskać zwrot w wysokości do 40 tys. zł, co oznacza, że finalnie auto będzie kosztowało nabywcę nieco ponad 60 tys. zł. No to teraz spróbujcie za takie pieniądze kupić nowego, spalinowego miejskiego malucha z 5-letnią gwarancją (Inster ma jeszcze 8 lat gwarancji na akumulatory), z takim wyposażeniem, a przede wszystkim z automatyczną skrzynią biegów. Szczęścia życzę! Nawet przy bardziej realistycznym założeniu, że dopłata wyniesie "tylko" 30 tys. zł (większość Polaków spełnia kryterium niskiego dochodu), to nadal za ok. 70 tys. zł trudno znaleźć jakkolwiek porównywalne z Insterem auto spalinowe. Oczywiście, za wypasioną, udającą crossovera wersję z dużym akumulatorem, taką jak egzemplarz na zdjęciach, trzeba zapłacić znacznie więcej, tu cena bazowa to już ponad 140 tys. złotych.
Argumentem mogącym poważnie przemawiać przeciwko małemu, elektrycznemu Hyundaiowi mogą być wciąż koszty i uciążliwości związane z ładowaniem auta na publicznych ładowarkach. Jeśli ktoś ma dom, garaż, albo nawet miejsce garażowe pod blokiem, ale z możliwością ładowania auta z gniazdka, to ten maluch pod względem opłacalności zakupu i eksploatacji wypada świetnie.
Możliwość jazdy po buspasach i darmowego parkowania w miejskich strefach płatnego parkowania można potraktować jako bonus.