- Po wielu latach Opel powraca do oznaczenia GSe, ale tym razem mamy do czynienia już z submarką, której przedstawicielami są Astra GSe i Grandland GSe
- Nowe modele to hybrydy plug-in, które opracowano pod kątem zapewnienia bardzo dobrych wrażeń podczas dynamicznej jazdy
- Jednym z największych atutów Astry GSe i Grandlanda GSe jest niewielkie zużycie paliwa i energii i to pomimo zastosowanio mocnych napędów
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
- Elektryczna ofensywa Opla — wkrótce na rynek wjadą elektryczne Astry
- Opel Astra GSe — dopracowany pod niemal każdym względem
- Opel Astra GSe — hybryda dla miłośników dynamicznej jazdy
- Opel Astra GSe — kompaktowa hybryda plug-in o mocy 225 KM
- Opel Astra GSe — mocny i zaskakująco oszczędny
- Opel Astra GSe — wysoka cena za wejście do świata hybryd plug-in
- Opel Grandland GSe — hybrydowy SUV z napędem na cztery koła
- Opel Grandland GSe — mocniejszy i bardziej komfortowy niż Astra GSe
- Opel Grandland GSe — bogate wyposażenie w standardzie
Po raz pierwszy z symbolem GSE spotkaliśmy się w 1968 r. za sprawą modelu Commodore. Później, w 1983 r. ujrzeliśmy go przy nazwie Monza. W obu przypadkach ten dopisek oznaczał Grand Sport Einspritzung i miał już na wstępie informować, że kierowcy tych aut mogą liczyć na lepsze wrażenia z jazdy niż w pozostałych wersjach tych modeli. Teraz GSe pojawia się ponownie, ale już jako odrębna submarka Opla. Co więcej, teraz ten literowy skrót należy odczytywać jako Grand Sport electric, co ma odzwierciedlać ofensywę elektryfikacyjną Opla.
Elektryczna ofensywa Opla — wkrótce na rynek wjadą elektryczne Astry
Do walki o klientów Niemcy na początek rzucają dwa zelektryfikowane modele, tj. kompaktową Astrę GSe i SUV-a Grandland GSe. Obydwa auta są hybrydami plug-in i zapowiadają całą serię, wspomaganych elektrycznie wersji. Wprowadzenie tych modeli nie powinno być zaskoczeniem, zważywszy na preferencje klientów — ci obecnie coraz chętniej sięgają po wersje elektryczne. Podczas prezentacji nowych hybryd Niemcy przekazali, że sprzedaż aut BEV u naszych zachodnich sąsiadów wzrosła o 83 proc. i co piąty klient decydujący się na Opla wybiera teraz ten rodzaj napędu.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJeszcze w 2023 r. do gamy marki z błyskawicą w logo dołączą elektryczne Astra i Astra Tourer. Zanim jednak to nastąpi, miałem okazję przekonać się, jak podczas jazdy sprawdzają się dwie nowe hybrydy plug-in, tj. Astra GSe oraz Grandland GSe. Niemcy przekonują, że hybrydy wciąż pozostają ważne, bo mogą pochwalić się nawet o 40 proc. niższym zużyciem paliwa, a do tego w trybie czysto elektrycznym mogą pokonać ok. 66 km.
Opel Astra GSe — dopracowany pod niemal każdym względem
Tyle słowem wyjaśnień, dlaczego Opel w ogóle zdecydował się na wprowadzenie dwóch nowych hybryd plug-in. Obydwa nowe modele spod znaku GSe oficjalnie zaprezentowano szerokiej publiczności podczas targów motoryzacyjnych w Brukseli w styczniu br. Teraz przyszedł czas na pierwsze wrażenia z jazdy, a te, szczególnie w przypadku Astry, poza kilkoma drobnymi uwagami (no dobrze, jedna wcale nie jest taka drobna, ale o tym dalej) pozwalają poważnie rozważać możliwość zakupu tej wersji.
Zacznijmy od kompaktu. Tu do wyboru mamy dwie wersje nadwoziowe, tj. 5-drzwiowego hatchbacka Astra GSe oraz odmianę kombi Astra Sports Tourer GSe. Uprzedzając nieco fakty, na bardziej praktyczną Astrę Sports Tourer GSe przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale producent nawet nie określa w przybliżeniu terminu wprowadzenia tego modelu, przynajmniej na polskim rynku.
O tym, że mamy do czynienia z nową wersją Astry możemy zorientować się już na zewnątrz. Hybrydę plug-in rozpoznamy m.in. po specjalnym przednim zderzaku, symbolu GSe na tylnej klapie oraz 18-calowych czarnych felgach z diamentowym szlifem. Inspiracją dla tych ostatnich był Opel Manta GSe.
Dużo ważniejsze jest jednak to, czego nie zobaczymy na pierwszy rzut oka, a co sprawia, że symbol GSe nabiera nowego znaczenia. Już w czasach Manty i Commodore litery GSE miały jasno sugerować, że nabywcy tych aut mogą liczyć na lepsze osiągi. Nie inaczej jest w przypadku obecnej nowości. Tyle że tutaj decyduje o tym nie tylko napęd, lecz także, a może przede wszystkim, nowoczesne, obniżone o 10 mm zawieszenie, które ma zagwarantować wyjątkową stabilność i precyzję prowadzenia.
- Przeczytaj także: Ford Kuga — nowoczesny SUV w wielu wariantach
Opel Astra GSe — hybryda dla miłośników dynamicznej jazdy
Faktycznie pod względem precyzji, stabilności, ale i komfortu jazdy trudno cokolwiek Astrze GSe zarzucić. Opel chwali się zastosowaniem rozwiązania określanego mianem KONI FSD (Frequency Selective Damping). Pod tą nazwą kryje się zawieszenie ze zmienną charakterystyką amortyzacji, które w zależności od sytuacji na drodze ma maksymalizować precyzję prowadzenia bez ograniczania komfortu podróży. I tak jest faktycznie. Nawet na dobrych jakościowo drogach w okolicach Malagi mogłem przekonać, się, że to, o czym mówili inżynierowie Opla, naprawdę działa. I to dobrze.
Podczas bardzo dynamicznego pokonywania zakrętów nadwozie nie wychylało się nadmiernie i czuć było sztywność pozwalającą na bezpieczne osiąganie marginesu bezpieczeństwa, ale bez ryzyka jego przekroczenia. Nawet wtedy, gdy akurat trafił się gorszy jakościowo fragment jezdni, wciąż można było cieszyć się komfortem. Sprężystość pozornie wyklucza się z typową twardością, ale w Oplu niemal udało się pogodzić te dwie sprzeczności.
Powody do zadowolenia dają również fotele, choć nadal jest jeszcze pole do popisu. Standardem w hybrydowej Astrze są wyczynowe siedzenia GSe z atestem AGR. O ile pod względem wygody nie dają one powodów do narzekania, o tyle pod kątem trzymania w zakrętach, jest nieco mniej kolorowo. Być może postawniejsze osoby nie odczują żadnych niedogodności z tym związanych, ale niezbyt szerocy pasażerowie podczas szybkiej jazdy po zakrętach czują, że siedzenia nie zapewniają tak skutecznego trzymania bocznego, jakby się chciało.
Warto w tym miejscu wspomnieć także o precyzji prowadzenia. Chociaż ta nie może się oczywiście równać z tą, jaką zapewniają stricte sportowe samochody, to i tak daje kierowcy poczucie bezpieczeństwa. Inżynierowie Opla celowo opóźnili w hybrydzie plug-in moment zadziałania systemów utrzymujących Astrę GSe na kursie wybranym przez kierowcę, a mimo to nawet przy dynamicznej jeździe czasami trudno było sprowokować je do działania. To, co można było odczuć, to delikatną podsterowność, którą jednak łatwo było opanować.
Opel Astra GSe — kompaktowa hybryda plug-in o mocy 225 KM
Najwyższy czas przejść do tego, co ma czynić Astrę GSe tak wyjątkową. Mowa oczywiście o napędzie. W uzyskaniu pozytywnych wrażeń pomaga 4-cylindrowy silnik 1.6 o mocy 133 kW/180 KM. Ten współpracuje z motorem elektrycznym wytwarzającym dodatkowe 81,2 kW/110 KM. Łączna moc systemowa sięga 165 kW/225 KM, a maksymalny moment obrotowy 360 Nm. Według producenta ma to pozwolić na sprint od 0 do 100 km/h w czasie 7,5 s i osiągnięcie prędkości maksymalnej 235 km/h, w trybie czysto elektrycznym ograniczonej do 135 km/h.
Kierowca ma do wyboru trzy tryby jazdy — elektryczny, hybrydowy i sport — a do tego może jeszcze włączyć opcję silniejszego odzysku energii po zdjęciu stopy z pedału gazu (przycisk oznaczony literą B). Dwa pierwsze tryby to miks komfortu i odpowiedniej dozy sztywności. Nawet w trybie hybrydowym silnik spalinowy potrafi włączać się dość późno, co pozytywnie odbija się na zużyciu paliwa. Do tego samo uruchomienie silnika przebiega płynnie i bez nieprzyjemnych szarpnięć.
Po aktywowaniu trybu sport od razu czuć, że układ kierowniczy robi się sztywniejszy. Także zawieszenie pozwala na dynamiczniejszą jazdę, a do głosu dochodzi przede wszystkim silnik spalinowy. W tym trybie utrzymywane są wyższe obroty, żeby ułatwić dynamiczne przyspieszanie. Zmienia się także reakcja na naciśnięcie pedału gazu — silnik szybciej i żywiołowej reaguje na sygnały dawane przez kierowcę. Pewien niedosyt pozostawia natomiast przekładnia, która po gwałtownym wciśnięciu pedału gazu musi się trochę zastanowić, zanim dobierze odpowiednie przełożenie. Co więcej, wrażenia towarzyszące przyspieszaniu nie dają podstaw do tego, aby sądzić, iż mamy do czynienia z autem o mocy 225 KM.
Opel Astra GSe — mocny i zaskakująco oszczędny
Oczywiście, praktycznie wszystkie te drobne niedociągnięcia dają o sobie znać jedynie podczas naprawdę szybkiej, dynamicznej jazdy i to głównie na krętych drogach. W codziennym użytkowaniu mało kto zwróci na to uwagę. Za to z pewnością każdy właściciel Astry GSe ucieszy się z tego, że jego nabytek jest naprawdę oszczędnym autem.
Przy dość spokojnej jeździe bez trudu można uzyskać zużycie prądu na poziomie 12-13 kWh i spalanie sięgające ok. 3 l/100 km. Nawet na liczącej kilkadziesiąt kilometrów trasie, która prowadziła autostradami i pozwalała rozpędzać się do 120-130 km/h zużycie prądu i paliwa w hybrydowej Astrze GSe sięgnęło zaledwie 6,9 kWh i 4 l/100 km. Korzystając jedynie z trybu sport i dynamicznie pokonując serpentyny w górzystym rejonie, dzielącym Malagę i miejscowość Ronda Opel zużył ok. 10,3 l/100 km.
Opel Astra GSe — wysoka cena za wejście do świata hybryd plug-in
Jeśli ktoś preferuje ekologiczny styl jazdy, zawsze może włączyć tryb elektryczny, o ile ilość energii zgromadzonej w baterii o pojemności 12,4 kWh jest wystarczająca. Według danych fabrycznych w pełni naładowany akumulator powinien umożliwić pokonanie do 64 km, a w warunkach miejskich do 69-73 km. Samo ładowanie do pełna w zależności od ładowarki zajmuje minimalnie ok. dwie godziny.
Czas odpowiedzieć sobie na pytanie, ile trzeba zapłacić za Astrę GSe. Na razie znamy jedynie cenę wyjściową hatchbacka, a ta do niskich nie należy. Za kompaktową hybrydę plug-in z napędem o mocy 165 kW/225 KM Opel życzy sobie minimum 204 000 zł. To dość dużo, ale wysoką cenę częściowo może tłumaczyć bogate wyposażenie. Standardem są m.in. podgrzewane fotele oraz wieniec kierownicy, seryjnie dostajemy również komplet systemów wspomagających jazdę dostępnych w Astrze. W ramach systemu Intelli-Drive 1.0 otrzymujemy m.in. alarm przedkolizyjny z aktywnym hamowaniem awaryjnym, funkcję wykrywania pieszych i zmęczenia kierowcy, ostrzeżenie przed niekontrolowanym zjechaniem z pasa ruchu, czy wreszcie adaptacyjny tempomat z funkcją całkowitego zatrzymania.
Wskazania nawigacji i treści z systemu multimedialnego prezentowane są na 10-calowym wyświetlaczu z kolorowym ekranem dotykowym. Również 10 cali ma wyświetlacz, który przejął rolę tradycyjnych zegarów. Do tego dochodzą pilot parkowania oraz 360-stopniowa kamera Intelli-Vision, a także bezprzewodowy Apple CarPlay oraz Android Auto. Sama obsługa poszczególnych funkcji nie nastręcza problemów, tym bardziej że wieloma z nich i tak steruje się za pomocą tradycyjnych, fizycznych pokręteł i przycisków.
Nie da się ukryć, że Astra GSe to bardzo dobry, rodzinny samochód. To także godna uwagi propozycja dla osób, które nie chcą jeszcze przejść na napęd czysto elektryczny, a przy tym chciałyby czegoś dużo oszczędniejszego niż zwykły model z silnikiem benzynowym czy nawet dieslem. Trudno powiedzieć, jak wiele osób zainteresuje tym modelem z racji dość wysokiej ceny. Być może większym powodzeniem będzie cieszyła się wersja kombi, czyli Astra Sports Tourer GSe, ale na tę odmianę trzeba jeszcze poczekać i na razie nie wiadomo, jak długo.
- Przeczytaj także: Porsche Vision 357 nawiązuje do modelu sprzed 75 lat. Ale jest 14 razy mocniejsze od klasyka!
Opel Grandland GSe — hybrydowy SUV z napędem na cztery koła
Jeżeli jednak kogoś nie przeraża kwota przekraczająca 200 tys. zł za dobrze wyposażoną i mocną hybrydę plug-in, a do tego chciałby mieć napęd na cztery koła, powinien zwrócić uwagę na drugą z nowości przygotowanych z myślą o submarce Opla. To Grandland GSe, czyli zelektryfikowany SUV, który mimo wielu wspólnych cech z Astrą GSe jest autem o innym charakterze — zachowując wiele cech rodzinnego samochodu, nie jest tak sportowo nastawiony, jak mniejszy kompakt.
Również w Grandlandzie GSe Niemcy zastosowali specjalne nastawy zawieszenia i układu kierowniczego oraz amortyzatorów KONI z układem FSD. Ale o ile w Astrze GSe wyraźnie czuć było połączenie sztywności i komfortu, o tyle w SUV-ie pozostaje głównie ta druga cecha. W szybko pokonywanych łukach i zakrętach nadwozie nieco bardziej się wychyla niż w Astrze, co jednak raczej nie powinno dziwić. Także samo zawieszenie sprawia wrażenie mniej sztywnego niż w Astrze.
Podobnie jak w mniejszej nowości z rodziny GSe pracuje hybrydowy układ napędowy. Tu jednak mamy do czynienia z elektrycznym napędem na cztery koła. Ta flagowa hybryda plug-in wyposażona jest w turbodoładowany silnik benzynowy 1.6 o mocy 147 kW/200 KM i dwa silniki elektryczne — jeden o mocy 81,2 kW/110 KM na przedniej osi oraz drugi uzyskujący 83 kW/113 KM na tylnej. Łączna moc całego systemu wynosi 221 kW/300 KM, a do tego możemy cieszyć się momentem obrotowym maksymalnie osiągającym wartość 520 Nm. Całość współpracuje z 8-biegową przekładnią automatyczną.
Opel Grandland GSe — mocniejszy i bardziej komfortowy niż Astra GSe
Co ciekawe, chociaż odczucia towarzyszące przyspieszaniu wcale tego nie ujawniają, Grandland GSe jest dynamiczniejszy niż jego mniejszy brat. Pierwsze 100 km/h po ruszeniu z miejsca osiąga już po 6,1 s. Obydwa modele rozpędzają się natomiast do takiej samej prędkości maksymalnej, która wynosi 235 km/h, a w trybie elektrycznym 135 km/h.
Szereg dalszych analogii dostrzeżemy również w elektrycznym układzie napędowym. W SUV-ie kierowca może korzystać z wydajniejszego układu hamowania regeneracyjnego, tyle, że energia gromadzona jest w większym akumulatorze — ten ma 14,2 kWh. Mimo to ze względu na zastosowaną w samochodzie ładowarkę pokładową (standardowo 3,7 kW, opcjonalnie 7,4 kW) czas potrzebny do pełnego naładowania baterii wynosi ok. dwie godziny i jest taki sam, nawet, gdy podłączymy Grandlanda GSe do ładowarki o mocy 22 kW.
Zelektryfikowany SUV Opla standardowo wyposażony jest w 19-calowe obręcze kół „Monza”, a także przedni zderzak i tylny dyfuzor GSe. We wnętrzu tę wersję rozpoznamy natomiast po specjalnych wyczynowych przednich fotelach GSe z tapicerką z alcantary i atestem AGR, przy czym fotele, a także koło kierownicy, są podgrzewane.
Opel Grandland GSe — bogate wyposażenie w standardzie
Większy z dwóch nowych Opli jest równie bogato wyposażony w różnego rodzaju systemy wspomagające kierowcę, w tym aktywny tempomat z funkcją pełnego zatrzymania, pilota parkowania z przodu i z tyłu, kamerę cofania czy też asystenta parkowania automatycznego. Podczas jazdy rozrywkę zapewnia system Multimedia Navi Pro z bezprzewodowym interfejsem Apple CarPlay i Android Auto oraz 10-calowym ekranem dotykowym w konsoli centralnej. Wyświetlacz informacyjny dla kierowcy jest nieco większy niż w Astrze GSe i ma przekątną 12 cali.
W codziennym użytkowaniu kierowca i pasażerowie z pewnością docenią bardzo dobre wyciszenie wnętrza Grandlanda GSe, który pod tym względem jedynie minimalnie ustępuje Astrze GSe. Pewnym niedociągnięciem, zwłaszcza w dobie powszechnych urządzeń elektronicznych, jest mała liczba portów USB. Ale z tym można sobie poradzić, natomiast gorzej byłoby, gdyby Grandland nie zapewniał pasażerom wystarczająco dużej przestrzeni, a na tym polu SUV okazuje się więcej niż wystarczający.
Wszyscy zainteresowani Grandlandem GSe powinni szybko decydować się na zakup. Cena samochodu startuje od 252 900 zł, ale na polskim rynku model ten będzie oferowany wyłącznie w limitowanej ofercie i do naszego kraju dotrze jedynie 50 sztuk. Z pewnością warto rozważyć wybór tej hybrydy plug-in, bo nie dość, że w zamian otrzymujemy dość dużego SUV-a o mocy 221 kW/300 KM i napędem na cztery koła, to na dodatek możemy cieszyć się niskim zużyciem paliwa i energii elektrycznej.
Przeczytaj także: