Auto Świat EV Testy Porsche Taycan Turbo GT poprzesuwało mi trzewia. Myślałem, że potraktuje mnie gorzej

Porsche Taycan Turbo GT poprzesuwało mi trzewia. Myślałem, że potraktuje mnie gorzej

Materiał reklamowy na zlecenie marki
Auto Świat

Ulewa, wichura, słońce, wichura, ulewa, słońce... I tak w kółko. Przez cały dzień. W takich warunkach przyszło mi zmierzyć się z 1108-konnym (sic!) Porsche Taycan Turbo GT, czyli najmocniejszym produkcyjnym autem z Zuffenhausen. W jego naturalnym habitacie, a więc na torze. Czy podkręcony Taycan usiłował mnie zabić? A może złapał za rękę i przeprowadził przez strugi deszczu ostrożnie niczym przedszkolaka?

Porsche Taycan Turbo GT poprzesuwało mi trzewia. Mogło być gorzej!Żródło: Źródło zbiorcze dla obrazków importowanych w ramach Onet Editorial Workflow
  • Porsche Taycan Turbo GT podawane jest w dwóch smakach – łagodnym (czyli z tylną kanapą) i pikantnym ("wybebeszone" ze zbędnych dodatków)
  • Tym razem Niemcy przesunęli poprzeczkę, nie sięgając po hiperauto, ale grzebiąc w elektrycznym sedanie. Jeszcze większym szokiem jest stosunek ceny do osiągów (kosmicznych!)
  • Mimo to na papierze Tesla Model S Plaid jest szybsza. A w rzeczywistości? Taycan Turbo GT "złoił" jej skórę na dwóch kultowych torach. Teraz przypuszcza atak na mnie...

Oczekiwania były wysokie, bo w ramach dojazdu z hotelu na tor Circuito Monteblanco w prowincji Huelva organizatorzy zapewnili "klasycznego" Taycana Turbo. Po przejażdżce po krętych drogach na południu Hiszpanii trudno mi było uwierzyć, że z tej konstrukcji da się wykrzesać coś jeszcze. A jednak, ale to wymagało kilku radykalnych kroków.

Jeden z radykalnych kroków: karbonowa kuweta zamiast kanapy (pakiet Weissach)
Jeden z radykalnych kroków: karbonowa kuweta zamiast kanapy (pakiet Weissach)Porsche

Porsche Taycan Turbo GT to najmocniejsze seryjne Porsche

Porsche od ponad siedmiu dekad buduje szybkie samochody. W rankingu tych najszybszych przewinęło się przez ten czasu multum modeli: od tradycyjnych wolnossących, przez hybrydy aż po elektryki. Jeszcze dwa miesiące temu na czele "porszaków" z najkrótszym czasem sprintu do "setki" stało spektakularne hiperauto – 918 Spyder, czyli duchowy następca legendarnej Carrery GT. Moc? Aż 887 KM uzyskanych po dołożeniu do 4,6-litrowej V-ósemki dwóch motorów elektrycznych. Wystarczy, by katapultować kierowcę do 100 km/h w 2,6 s.

A potem Porsche odświeżyło Taycana. Po prawie dziewięciu latach od zakończenia produkcji dotychczasowy król musiał oddać berło i koronę. I to komu – ważącemu "na sucho" 2,3 tony elektrykowi z drugą parą drzwi! 925-konne Porsche Taycan Turbo S skraca sprint do "setki" do 2,4 s. Abstrakcja, ale... to nie koniec. Od niedawna można "pójść grubiej" i uciąć jeszcze 0,1 s, wybierając wzmocnionego do 1108 KM Taycana Turbo GT. Za mało? Po dołożeniu pakietu Weissach, odchudzającego auto o 70 kg, "setkę" zobaczysz już po 2,2 s. Jeśli tylko... zdąży to zarejestrować twój wzrok.

Pakiet Weissach najłatwiej rozpoznać po karbonowym skrzydle
Pakiet Weissach najłatwiej rozpoznać po karbonowym skrzydleŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

W jaki sposób inżynierom Porsche udało się aż tak podkręcić swojego elektrycznego sportowca? Chociażby wyrzucając tylną kanapę i montując na tylnej osi mocniejszy falownik impulsowy z węglikiem krzemu. Resztę zmian opisałem już w osobnym artykule.

Porsche Taycan Turbo GT – na papierze bestia, na torze...

Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, że nawet z pakietem Weissach Porsche Taycan Turbo GT nie jest najszybszym elektrykiem z drugą parą drzwi. Tesla Model S Plaid delikatnie lepiej przyspiesza (0-100 km/h w 2,1 s) i rozwija większą prędkość (322 km/h vs 305 km/h). Tyle że to... nie ma żadnego znaczenia, bo jeszcze przed oficjalnym debiutem Porsche sprało Teslę na kwaśne jabłko na dwóch legendarnych nitkach – Laguna Seca (1:27,87 min) i Nurburgring (7:07,55 min).

A jak Porsche Taycan Turbo GT poradziło sobie na hiszpańskim torze Circuito Monteblanco? "Warun" był fatalny. Od kilku dni w tej części kraju na zmianę lało i wiało. Promienie słoneczne tylko na chwilę przedzierały się przez ołowiane chmury. Podsuszały tor, ale moment później nadchodziła następna fala ulewy. Czas gonił, więc wsiedliśmy za kierownicę pomimo niesprzyjającej aury.

Porsche Taycan Turbo GT deszczu się nie boi

Stracona szansa? Wprost przeciwnie – doskonała okazja, by sprawdzić, czy kompetencje Turbo GT nie kończą się wraz ze słoneczną pogodą. Wytaczam się za instruktorem z alejki serwisowej, ostrożnie muskając "gaz". Pierwsze okrążenie się nie liczy – auto się rozgrzewa, a ja zapoznaję z zakrętami śliskiego toru. Wycieraczki szaleją, ale im szybciej jedziemy, tym mniej są potrzebne. To wszystko w akompaniamencie odgłosów przypominających dźwięk ładowania hipernapędu w statkach kosmicznych.

W pierwszym rzędzie pojawiła się nowa tapicerka i solidne "kubły"
W pierwszym rzędzie pojawiła się nowa tapicerka i solidne "kubły"Porsche

W połowie prostej czeka slalom. Jest wyjątkowo mokro, na liczniku 80 km/h, a Taycan Turbo GT prześlizguje się między pachołkami z gracją pumy. Mam wrażenie, że asfalt jest... suchy. Ta sama myśl towarzyszy mi na zakrętach, których pokonywanie za kierownicą tego auta jest dziecinnie proste – jedzie dokładnie tam, gdzie tego chcesz. Zero emocji? Eksperymentalnie wciskam zbyt mocno pedał przyspieszenia na wyjściu z ciasnego zakrętu. W trybie torowym tył próbuje uciec, ale systemy pozwalają tylko na niewielki uślizg. Gdyby je uśpić...

Elektronika nie zawsze psuje zabawę, o czym przekonuję się już po chwili. "Atakujemy!" – słyszę w krótkofalówce komendę jadącego przede mną instruktora. To znak do aktywowania prawą łopatką trybu Attack i uwolnienia na 10 s dodatkowych 120 kW (163 KM). Przelatujemy przez prostą z hukiem myśliwców, osiągając blisko 270 km/h – Taycan Turbo GT ma jeszcze zapas, ale trzeba już hamować, by nie skończyć w żwirze. "Banan" nie schodzi mi z twarzy jeszcze przez kilkanaście minut po wygramoleniu się z niskiego auta. Podziw dla inżynierów przywożę ze sobą do domu.

Na pierwszym planie: pakiet Weissach. Na drugim: kaczy kuper w "zwykłym" Taycanie Turbo GT
Na pierwszym planie: pakiet Weissach. Na drugim: kaczy kuper w "zwykłym" Taycanie Turbo GTŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Konkluzja? Tak, tym razem Porsche przesunęło poprzeczkę jeszcze wyżej, nie sięgając po hiperauto, ale grzebiąc w elektrycznym sedanie. Już to jest szokujące, jednak jeszcze większe zaskoczenie wywołuje cena tych kosmicznych osiągów. Kiedy Porsche 918 Spyder było w sprzedaży, trzeba było wyłożyć na nie aż 3,9 mln zł. Tymczasem Taycan Turbo GT (z pakietem Weissach lub bez niego – cena jest ta sama), który je zdetronizował, kosztuje... tylko 1,1 mln zł! Różnica jest ogromna.

Materiał reklamowy na zlecenie marki
Auto Świat
Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków