- Obecnie elektryki po naładowaniu mogą przejechać kilkaset kilometrów jak auta benzynowe
- W dużej aglomeracji do zakupu zachęcają przywileje, np. legalna jazda buspasami czy bezpłatne parkowanie w centrum
- Warto założyć wallboxa i postarać się o rządową dopłatę do zakupu nowego auta na prąd
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Na samochody elektryczne bardzo łatwo jest narzekać. Ładowanie trwa znacznie dłużej od tankowania paliwa. Do tego trzeba walczyć o wolną ładowarkę i co chwilę jej szukać. Są to argumenty prawdziwe, jednak mające rację bytu tylko w określonych sytuacjach. Elektryk nie jest jeszcze autem dla każdego kierowcy, co ma związek z otoczeniem, w którym żyjemy, niemniej w dużym mieście może być strzałem w dziesiątkę. Warto znać obie strony medalu.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Nie ładowałem akumulatora przez tydzień
Przede wszystkim nadal myślimy, że elektryki mogą pokonać na jednym ładowaniu bardzo krótki dystans. Potwierdziły to moje rozmowy z kilkoma znajomymi. Tymczasem Audi Q4 Sportback e-tron, którym jeździłem, po pełnym naładowaniu może przejechać do 520 km, czyli mniej więcej tyle, ile pokonamy autem z silnikiem benzynowym na pełnym zbiorniku paliwa. Realny zasięg jest nieco mniejszy, ponieważ w mieście elektryk zużywał mi średnio 18,5 kWh/100 km (z włączona klimatyzacją i przy zwyczajnej jeździe), a pojemność netto jego akumulatora wynosi 76,6 kWh (najwyższa wersja Q4 50 e-tron). Tak czy inaczej, można długo jeździć bez ładowania. W moim przypadku, podczas jazdy tylko po Warszawie, nie pomyślałem o podpinaniu auta do gniazdka przez tydzień.
Mogłem wstawać później do pracy
Odkąd trwa gruntowny remont wiaduktów Trasy Łazienkowskiej (wyburzanie starych i budowa nowych) jazda z jednej strony Warszawy na drugą tą trasą w szczycie komunikacyjnym to koszmar. Tak się składa, że to moja domyślna poranna droga. Szukanie objazdów przeważnie nie ma sensu, bo muszę jechać przez centrum, w ten sposób nadkładam drogi, tracę czas na światłach. Wychodzi prawie na to samo.
Wybawieniem okazała się możliwość jazdy buspasem – przywilej jadących samochodami na prąd. Przejazd przez most i wiadukt był o dobre 10 minut krótszy. Legalna jazda po buspasach ma zachęcać do korzystania z elektryków w mieście (nie dotyczy hybryd, nawet tych plug-in). Prawo to działa w każdym mieście, wynika z Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, ma obowiązywać do końca 2025 r.
Nie płaciłem za parkowanie
Następny bonus to bezpłatne parkowanie w strefach na drogach publicznych (nie na prywatnych parkingach, o czym warto pamiętać). Wcześniej warszawskie służby honorowały nalepki "EE" na szybie, obecnie weryfikacja jest zdecydowanie łatwiejsza, ponieważ tylko pełne elektryki i auta na wodór mają zielone tablice rejestracyjne, więc od razu je widać.
Warto wiedzieć: jeśli dmc samochodu przekracza 2,5 t, nie wolno wjeżdżać na chodnik – nawet jednym kołem. Z rozpędu tak zaparkowałem, ale uświadomiłem sobie, żeby sprawdzić w dowodzie masę Audi. Musiałem zmienić miejsce.
Cicha i płynna jazda
Ten, kto jeszcze nie prowadził elektryka, powinien to zrobić, ponieważ sama jazda to czysta przyjemność. Nawet słabsze wersje zachwycają liniowym przyspieszaniem od samego startu. W przypadku Audi Q4 Sportback 50 e-tron jest pod tym kątem jeszcze lepiej. Auto ma blisko 300 KM mocy (220 kW) i 460 Nm momentu obrotowego. Takie parametry nawet w ciężkim SUV-ie (2,2 t masy własnej) sprawiają, że na dynamikę nie można narzekać. Wartość 100 km na godz. pojawia się na wyświetlaczu już po 6,2 s. Prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie do 180 km na godz. Co istotne, ponadprzeciętnym osiągom towarzyszy błoga cisza przerywana tylko sztucznym dźwiękiem emitowanym przez pojazd podczas jazdy z niską prędkością.
Spłaszczona u góry i u dołu kierownica okazuje się wygodna podczas jazdy, a samochód nie boi się szybkiego pokonywania ciasnych zakrętów. Na takiej charakterystyce cierpi nieco tłumienie nierówności, ale żeby to poprawić, wystarczy zdecydować się na mniejsze niż 21-calowe felgi.
"Spaghetti" w bagażniku
Minusem są kable, które wozimy w bagażniku. Są dość grube, ale i tak robi się z nich poplątane "spaghetti", które ogranicza przestrzeń. Kończy się tak, że gdy chcemy coś przewieźć, przekładamy je z miejsca na miejsce. Że też jeszcze żaden producent nie wpadł na pomysł, jak ten problem rozwiązać! Oczywiście, można je zostawić w garażu, ale potem łatwo zapomnieć, by włożyć je z powrotem, a mogą być potrzebne.
Sam bagażnik jest duży i ustawny. Nie ogranicza go akumulator – znajduje się on w podłodze pojazdu. Pojemność kufra w odmianie Sportback wynosi od 535 do 1460 l
Ładowarka w pracy lub/i w domu to skarb
Kiedyś jednak trzeba naładować elektryka. Publicznych stacji jest coraz więcej, przynajmniej w dużych miastach, jednak najwygodniej jest uzupełniać energię u siebie, czyli w pracy i/lub w domu. Nawet podstawowy wallbox o mocy 11 kW sprawi, że poziom naładowania akumulatora będzie zawsze na wysokim poziomie, bo samochód doładuje się, gdy jesteśmy w pracy lub kiedy śpimy. Warto w to zainwestować, aby na co dzień nie zawracać sobie głowy ładowarkami i bez sensu na nich czekać.
Czas ładowania Audi Q4 50 e-tron z ładowarki 11 kw wynosi 7 godz. Maksymalna moc ładowania dla tego modelu to 135 kW — przy takim prądzie ładowania stan 80 proc. uzyskamy już po 33 min.
Można starać się o dopłatę
Nie wspomniałem jeszcze, że można liczyć na rządową dopłatę do nowego samochodu elektrycznego w ramach programu "Mój elektryk". Dla osób fizycznych (są też niemal identyczne nabory dla przedsiębiorców) dotacja wynosi 18 tys. 750 zł lub 27 tys. zł dla posiadających kartę dużej rodziny. Koszt zakupu pojazdu zeroemisyjnego nie może jednak przekroczyć 225 tys. zł. W tym pułapie zmieściłoby się tylko podstawowe Audi Q4 Sportback 30 e-tron o mocy 170 KM, które kosztuje 223 tys. 900 zł. Testowana wersja 50 e-tron to już wydatek minimum 290 tys. zł.
Moim zdaniem
Gdybym miał mieć tylko jedno auto, to jeszcze nie zdecydowałbym się na elektryka. Raczej wybrałbym hybrydę, "bezpieczniejszą" w przypadku niespodziewanego dłuższego wyjazdu, który będzie można odbyć bez skrupulatnego planowania, żeby gdzieś się naładować. Jednak do miasta elektryk jest opcją godną polecenia, szczególnie jeśli zamierzamy korzystać z obowiązujących przywilejów (jazda buspasem, bezpłatne parkowanie) oraz mamy ładowarkę w domu lub w pracy.