O debiucie elektrycznej Toyoty bZ4X pisaliśmy już szerzej na łamach Auto Świata. Samochód, choć naszym zdaniem udany, to okazuje się, że ma jedną kolosalną fabryczną usterkę. Toyotom bZ4X w czasie jazdy mogą... odpaść koła. Nie przewidzieliście się, drodzy Czytelnicy, To prawdziwy problem, który trapi elektryczne Toyoty.
A co japoński producent robi, żeby zniwelować tę "niedogodność"? Najpierw firma wezwała właścicieli wszystkich egzemplarzy, aby natychmiast zwrócili się do serwisów ASO Toyoty. Te auta, które jeszcze nie trafiły do klientów, zostały zatrzymane na firmowych parkingach. Niestety problem wydaje się być nadal nierozwiązany, ponieważ japońska marka napisała do wszystkich klientów bZ4X wymowną komunikację.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoToyota prosi, żeby nie jeździć bZ4X i informuje, że odbierze samochód. A co w zamian? Producent zaproponuje darmowy alternatywny pojazd oraz zapłaci nawet za paliwo dla auta zastępczego. Poza tym klienci dostaną rabat wysokości 5 tys. dol., przedłużoną gwarancję oraz przedłużony okres darmowego ładowania. Klientom, którym nie odpowiadają te warunki, Toyota proponuje odkupienie pojazdu.
- Zobacz także: Toyota bZ4x – jak jeździ pierwszy elektryk marki?
Zdaniem serwisu benchmark.pl problem występuje w ok. 2700 egzemplarzach, a więc prawdopodobnie wszystkich wyprodukowanych do czerwca 2022 r. Fakt, że Toyota proponuje "złote góry" w zamian za to, żeby tylko nie jeździć bZ4X i oddać go w ręce serwisu sugeruje, naszym zdaniem, dwa scenariusze.
Pierwszy, to taki, że firma chce postąpić podobnie jak w przypadku pamiętnej akcji serwisowej debiutującego na przełomie lat 80. i 90. Lexusa LS 400. Wtedy serwisanci przyjeżdżali pod dom klienta, naprawiali tam samochód, czyścili go i tankowali do pełna. Sposób, w jaki Toyota (właściciel marki Lexus) potraktowała tamtą akcję, miał pokazać, że Lexus to prawdziwa marka premium. Czy tym razem jest tak samo? Być może, ale od samochodu może odpaść koło, a więc ta akcja serwisowa po prostu wymaga bardzo poważnego traktowania. I to jest właśnie drugi scenariusz — Toyota doskonale wie, jak duże ma kłopoty i chce jakoś zagłaskać klientów, aby Ci nie złożyli np. zbiorowego pozwu przeciwko producentowi.
Nie wiadomo, jak trudna w naprawie jest ta usterka, ale skoro Toyota oferuje nawet odkup — to być może usunięcie jej jest po prostu nieopłacalne oraz bardzo trudne. Niestety nie wiadomo jak długo bZ4X będą tkwić w serwisach, a sama Toyota nie jest w stanie określić kiedy i jak usterka zostanie usunięta. Ten sam problem dotyczy również bliźniaczego od strony technicznej Subaru Solterra.