• Korzystanie z samochodu elektrycznego poza miejscem zamieszkania ma stać się dużo łatwiejsze, bo nie będzie wymagać tylu aplikacji do ładowania
  • Operatorzy stacji ładowania zaczynają montować na swoich urządzeniach terminale do płatności "zwykłą" kartą bankową
  • W Niemczech wymaga już tego prawo – od 1 lipca 2023 r. każda nowa stacja musi mieć terminal. W Polsce ze środków NFOŚiGW dofinansowywane są tylko obiekty z terminalami

W założeniu poruszanie się cichym i komfortowym samochodem elektrycznym powinno być relaksujące. I jest, dopóki nie trzeba go naładować poza domem na nieznanej kierowcy trasie. Chcąc uzupełnić energię, najlepiej mieć dziś cały pakiet aplikacji w smartfonie (a co za tym idzie, przejść wiele procesów rejestracji) i obejmującą kilku operatorów kartę RFID. Wszystko przez to, że na publicznych stacjach ładowania nie ma możliwości płacenia za prąd "zwykłą" kartą bankową.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Dzięki zapisowi w unijnym programie Fit For 55 ma się to zmienić – płatność za pobranie energii nie będzie mogła sprowadzać się tylko do abonamentu czy subskrypcji. Niemcy wyprzedzili postanowienia FF55 i od 1 lipca 2023 r. wprowadzają obowiązek montowania terminali płatniczych na wszystkich nowych stacjach ładowania. W Polsce też już powstają takie punkty, bo terminal jest jednym z warunków przyznania inwestycji dofinansowania z budżetu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).

Terminale płatnicze to zmora operatorów stacji ładowania

Dlaczego operatorzy wzbraniali się do tej pory przed udostępnieniem płatności tradycyjną kartą bankową? Wbrew pozorom nie chodzi tylko o wymuszenie lojalności na klientach (wykupienie abonamentu przywiązuje nas do konkretnej firmy lub grupy współpracujących ze sobą firm), ale też o uniknięcie podwyższonych kosztów utrzymania takich punktów. Piętą achillesową tego systemu są bowiem... paragony z potwierdzeniem płatności za usługę.

Aby uruchomić ładowanie, najczęściej trzeba mieć kartę RFID albo apkę Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Aby uruchomić ładowanie, najczęściej trzeba mieć kartę RFID albo apkę

– tłumaczy Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot w Polsce.

Płatność kartą za ładowanie będzie wprowadzana stopniowo

Według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) pod koniec kwietnia 2023 r. mieliśmy w Polsce niespełna 2,8 tys. stacji ładowania. Tylko na 845 z nich akumulator można było naładować prądem stałym (DC). Obecnie płatność kartą umożliwia Polakom firma Ekoen, która stawia obok swoich stacji tzw. zapłatomaty.

"Zapłatomat" w hubie Ekoenu w Warszawie Foto: Ekoen
"Zapłatomat" w hubie Ekoenu w Warszawie

Podobnych punktów będzie przybywać w Polsce w najbliższych miesiącach, bo terminal płatniczy jest jednym z wymogów przyznania dofinansowania na budowę stacji z programu "Wsparcie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury do tankowania wodoru" prowadzonego przez NFOŚiGW. Nad swoją wersją systemu płatności kartą pracuje m.in. firma Powerdot, która jest w trakcie budowy 850 stacji szybkiego ładowania w całej Polsce. Operator chce rozwiązać problem kończącego się papieru elektronicznymi paragonami wysyłanymi klientowi za pomocą maila lub przez SMS.

– Wraz z naszymi partnerami pracujemy obecnie nad takim rozwiązaniem. Niebawem uruchomimy pierwsze stacje ładowania wyposażone w terminale płatnicze z elektronicznym paragonem – zapowiada Grigoriy Grigoriev.

Ładowanie na stacji Powerdot w Lublinie Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Ładowanie na stacji Powerdot w Lublinie

Stacje Powerdot już teraz umożliwiają ładowanie bez rejestracji. By to zrobić, trzeba zeskanować kod QR i wprowadzić dane karty płatniczej w zakładce, która otworzy się w przeglądarce na telefonie. Podobną funkcję zapewniają też operatorzy obsługiwani przez sieć Nexity. W przyszłości będzie jeszcze lepiej, bo smartfon w ogóle nie będzie nam potrzebny do przeprowadzenia płatności. Nie można było tak od razu?