• Zabrałem nasze długodystansowe Audi Q4 e-tron Sportback S Line 50 quattro w trasę nie krótszą niż jego nazwa. W Czechach nastąpił zaskakujący zwrot akcji
  • Podróżowanie elektrykiem po Europie nie jest dziś wielkim wyzwaniem. Chociaż trudno narzekać na infrastrukturę (poza Polską!), jedna rzecz jest do poprawki
  • Na trasie z Warszawy do Hradeca Kralowe straciłem jakieś 20 minut przez zapobiegliwość. Więcej czasu zajęła mi rozmowa z kobietą z infolinii czeskiego operatora ładowarek
  • Samochód użyczony przez importera, po teście zostanie zwrócony

Plan był dość prosty – nie zamierzałem dotrzeć samochodem elektrycznym na koniec świata. Najdalszym punktem majówkowej wycieczki naszym długodystansowym Audi Q4 e-tron Sportback był popularny w tym czasie Wiedeń. Pestka, tym bardziej że po drodze chciałem spędzić trochę czasu w Czechach i miałem kartę uwierzytelniającą, która powinna działać na wielu ładowarkach poza granicami naszego kraju. Powinna. A jak wyszło w praktyce? Cóż, dwa razy ładowałem się na koszt Praskiej Energetyki (PRE), więc chyba nieźle...

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mapa ładowarek zachęca do podróży elektrykiem po Europie

Na papierze, a właściwie na ekranie telefonu, sytuacja wyglądała świetnie. W mieście Hradec Kralowe, które było moją bazą wypadową, czekało na mnie 15 (!) publicznych stacji ładowania, z których aż cztery były objęte programem roamingowym Shell Recharge. Tak, w miejscowości o liczbie ludności porównywalnej z Kaliszem bądź Legnicą (blisko 100 tys. mieszkańców) i zajmującym obszar Piły lub Białegostoku (nieco ponad 100 km kw.). We wszystkich wymienionych polskich miastach jest ich jakieś dwa razy mniej. Zostaliśmy w tyle? Bez dwóch zdań.

Mapa ładowarek w Hradecu Kralowe w Czechach (zrzut ekranu) Foto: PlugShare
Mapa ładowarek w Hradecu Kralowe w Czechach (zrzut ekranu)

Nie muszę dodawać, że w Pradze czy Wiedniu wybór był jeszcze większy. Na tym tle bardzo nie odbiegamy, bo standard ładowarkowy w naszej stolicy też jest przyzwoity. Ale do tego jeszcze przejdziemy – wróćmy na trasę. Dojazd z Warszawy nie budził żadnych obaw, dlatego przed wyruszeniem w podróż nonszalancko nie naładowałem 76,6-kWh akumulatora (pojemność netto) Audi Q4 e-tron do pełna.

Komputer pokładowy prognozował ponad 300 km zasięgu (88 proc. naładowania), do pokonania miałem zaś ok. 530 km. Przed startem spojrzałem tylko, czy wzdłuż trasy są szybkie ładowarki (są i to różnych operatorów!), żeby nie marnować czasu na długie postoje. O dziwo, w piątek o 19.00 nie było trudno wydostać się z Warszawy.

Ładowanie w Polsce – bez dramatu, ale nie z pełną mocą

Pierwszy postój – na ładowanie i obiad – robię po 131 km na stacji GreenWay w Łodzi przy autostradzie A1, mając jeszcze 45 proc. akumulatora. Pałaszuję kurczaki z popularnego fast foodu (głównie takie restauracje znajdziemy przy "prądopojach"), wracam do samochodu i kończę ładowanie (dziennik pokładowy: w 47 minut pobrałem 39,84 kWh i dobiłem do 96 proc.; momentami moc ładowania bliska 100 kW, choć aplikacja obiecywała nawet 150 kW).

Audi Q4 e-tron na stacji ładowania w Łodzi Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Audi Q4 e-tron na stacji ładowania w Łodzi

Jadę dalej – następny postój za 217 km przy 21 proc. baterii. We Wrocławiu mam towarzystwo, więc przez pierwsze 15 minut dzielę się mocą ładowarki (74 kW ze 140 kW) z Teslą, w której ktoś ogląda film na ekranie multimediów. Gdy zostaję sam, Q4 e-tron przyspiesza do 92 kW (jego katalogowe maksimum to 135 kW). Po 51 minutach mam o 56,2 kWh więcej (92 proc. naładowania) i znudzony ruszam dalej. Znudzony, bo spędziłem ten czas na pustkowiu, patrząc na auta klientów myjni całodobowej – o 23.00 nie można już nawet zabić czasu w supermarkecie.

Trzy godziny później wiem, że popełniłem błąd asekuranta. Mogłem krócej śledzić akcję na myjni, bo do Hradeca Kralowe dojeżdżam z 32-procentowym zapasem energii. Zaskoczenie? Nie czuję się wymęczony ośmioma godzinami na drodze i już wiem, że Audi Q4 e-tron Sportback zasługuje na łatkę premium nie tylko ze względu na cenę (od 255,5 tys. zł), ale też komfort, jaki zapewnia na trasie – w trakcie jazdy o mnie i innych podróżnych dbały wygodnie wyprofilowane fotele, świetne wyciszenie i czysto grający, 10-głośnikowy zestaw audio Sonos Premium.

Statystyki po nocnej trasie z Polski do Czech Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Statystyki po nocnej trasie z Polski do Czech

Miodu w beczce jest więcej (rewelacyjna dynamika, precyzyjny układ kierowniczy i stabilność), ale są też dwie łyżeczki dziegciu – zbyt twarde zawieszenie nawet po ustawieniu trybu komfortowego i mały zasięg przy prędkości przelotowej na poziomie 140 km/h (mniej niż 300 km). Jest 3.00 w nocy, więc zostawiam samochód na parkingu miejskim i idę spać. Ładowanie przed niedzielną trasą do Pragi zostawiam na sobotę, nie wiedząc jeszcze, jaką niespodziankę zastanę rano...

Status ładowania w Czechach? To skomplikowane

Karta do ładowania Shell Recharge nie zautoryzowała ładowania (choć miała, bo apka pokazywał ten punkt) u jednego z największych operatorów w Czechach (PRE – Prazska Energetika). Plan podłączenia samochodu na kilka godzin do wolniejszego złącza (AC o mocy 22 kW) stanął pod znakiem zapytania. I teraz – to wina karty Shella czy słupka PRE? A może samochodu? No nie, w Polsce działało!

Błąd podczas autoryzacji ładowania. Wina operatora? Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Błąd podczas autoryzacji ładowania. Wina operatora?

Wyciągam telefon, żeby to ustalić i słyszę w słuchawce, że infolinia Shella jest czynna... w dni robocze w godzinach 9.00-17.30. Jest majówkowa sobota, więc mam czekać na rozwiązanie do wtorkowego ranka? Dzwonię do PRE. Tam łamaną angielszczyzną kobieta prosi o podanie ostatnich cyferek z naklejki z kodem QR, ale takiej na słupku nie ma. Przejeżdżam do innej ładowarki PRE (zaledwie 600 m dalej), znajduję kod i dzwonię jeszcze raz. Ta sama pani informuje mnie, że mnie zlokalizowała i uruchamia darmowe ładowanie – bez wnikania w szczegóły. Idę zwiedzać, a po kilku godzinach odbieram naładowane do pełna Audi.

Następnego dnia jestem już w Pradze (105 km autostradą z Hradeca). Tam wypatrzyłem na mapie aplikacji ładowarkę blisko centrum – niestety, znowu pod banderą PRE. Podłączam kabel, przykładam kartę do słupka, a komputer pokładowy Audi wypluwa komunikat o błędzie infrastruktury ładowania. Na szczęście, jest naklejka z kodem słupka. Dzwonię na infolinię i... odbiera ta sama Czeszka. Włącza zdalnie darmowe ładowanie.

Komunikat na komputerze pokładowym Audi Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Komunikat na komputerze pokładowym Audi

Profit? Podwójny, bo miejsca przy słupku nie wliczają się do strefy płatnego parkowania. Postój przy nich jest możliwy przez osiem godzin, ale dla mnie to aż nadto – po pięciogodzinnym zwiedzaniu wyruszam już do Wiednia. Po drodze korzystam ze stacji E.On (w Brnie) i Ionity (przed Wiedniem), na których nie ma żadnego problemu z autoryzacją i wszystko idzie jak z płatka. Można? Można!

Ładowanie i darmowe parkowanie na ulicach czeskiej Pragi Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Ładowanie i darmowe parkowanie na ulicach czeskiej Pragi

Największa bolączka elektromobilności to uwiązanie do aplikacji

Nie myślcie, że jestem oburzony tym, co mnie spotkało w Czechach, i staram się was zniechęcić do dalszych podróży samochodami elektrycznymi. Po prostu sytuacja u naszych sąsiadów zwróciła moją uwagę na to, co jest dziś największą przeszkodą w korzystaniu z elektryków. Nie są to ani zasięgi, ani infrastruktura (oczywiście, mogłaby być lepsza, ale plam na mapach szybkiego ładowania jest coraz mniej).

Co zatem utrudnia dalekie podróże autami zasilanymi prądem? Skomplikowany system płatności za pobór energii wymagający posiadania setek aplikacji i kont. Dlaczego po zatankowaniu samochodu spalinowego mogę pójść do kasy lub automatu na stacji i zapłacić kartą, a żeby naładować auto elektryczne, muszę pobrać konkretną aplikację, zarejestrować się w niej i udostępnić jej dane swojej karty płatniczej? To wszystko zajmuje czas i niepotrzebnie rozwleka cały proces.

Audi Q4 e-tron Sportback w Hradecu Kralowe Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Audi Q4 e-tron Sportback w Hradecu Kralowe

Wydawało mi się, że rozwiązaniem są "multiładowarkowe" abonamenty (Shell Recharge, JuicePass itd.), ale nie zawsze stają na wysokości zadania. I też wymagają akcji od kierowcy przed trasą – trzeba je wykupić. Zamiast tego, wolałbym podejść do terminala płatniczego, przyłożyć kartę, wpisać PIN i pojechać dalej. W Hradecu Kralowe miałbym do dyspozycji od razu 15 ładowarek, a nie cztery! Wybrzydzam? Może trochę, bo przecież dojechałem wszędzie tam, gdzie chciałem.

Audi Q4 e-tron Sportback w Czechach Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Audi Q4 e-tron Sportback w Czechach