- Niemcy kończą z dopłatami do aut elektrycznych, co wpłynie na rynek aut w całej Europie
- Tzw. Umweltbonus funkcjonował w Niemczech od 2016 r., dofinansowano tak zakup ponad 2,1 mln aut
- Decyzja o końcu dopłat może mieć wpływ na kondycję europejskich koncernów motoryzacyjnych
- Koniec programu to skutek orzeczenia niemieckiego trybunału konstytucyjnego w kwestii Funduszu Transformacji i Ochrony Klimatu
Przez wiele lat mogliśmy tylko zazdrościć Niemcom systemu dopłat do zakupu aut elektrycznych. Tzw. Umweltbonus (Bonus dla środowiska) funkcjonował w Niemczech od 2016 r. W tym czasie w ramach programu wypłacono ok. 10 mld euro (równowartość ok. 45 mld zł), a dofinansowano w ten sposób zakup ok. 2,1 mln aut. Tak, to nie pomyłka.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNiemcy dofinansowali zakup 2,1 mln aut, choć mają tylko 1,3 mln elektryków
Według danych z października 2023 r. w Niemczech zarejestrowanych jest "tylko" 1 mln 307 tys. aut elektrycznych, ale warto wiedzieć, że po pierwsze – przez lata z tego funduszu wspierano także zakup aut z napędem hybrydowym, a po drugie, wiele z dofinansowanych aut już po krótkim czasie... opuszczało teren Niemiec i trafiało do krajów, w których takich dofinansowań nie było, albo były one niższe.
Od dłuższego czasu mówiło się o zaostrzeniu kryteriów programu. Ostatnio dotacje przyznawano tylko na prywatny zakup aut o napędzie w pełni elektrycznym lub wyposażonych w ogniwa paliwowe. Konstrukcja dotacji była taka, że niemiecka rządowa agencja BAFA "zrzucała się" na nią wraz z producentami aut.
Od 1 stycznia 2023 r. federalny udział w premii środowiskowej wynosił 4500 euro (do ceny katalogowej netto modelu podstawowego wynoszącej do 40 tys. euro) i 3000 euro w przypadku aut o cenie katalogowej netto od 40 do 65 tys. euro, a producenci dokładali do tej kwoty odpowiednio 2250 i 1500 euro.
Wnioski na dofinansowanie aut można było składać zarówno przy zakupie fabrycznie nowego pojazdu, jak i młodego auta używanego (do 12 miesięcy, do 15 tys. km przebiegu, z pierwszej ręki, jedno auto mogło być dofinansowane tylko raz). Wprawdzie dofinansowanie przysługiwało tylko raz na auto, ale nie było ograniczenia co do liczby dofinansowań uzyskiwanych przez tego samego nabywcę – wielu sprytnych mieszkańców Niemiec przez ostatnie lata mogło więc jeździć nowymi autami elektrycznymi praktycznie bezkosztowo. Wystarczyło sprzedać w dobrym momencie niemal nowe auto za granicę, a za uzyskaną kwotę i dofinansowanie można było kupić kolejne, zupełnie nowe. Ostatnio jednak ta strategia przestała działać, bo... nowe samochody elektryczne, m.in. za sprawą agresywnej polityki cenowej Tesli, zaczęły gwałtownie tanieć, co pociągnęło za sobą też spadki cen i zastój na rynku elektrycznych aut używanych.
Dlaczego Niemcy przestają dopłacać do aut elektrycznych?
Niemiecki rząd tłumaczy, że chociaż program był sukcesem, to jego zakończenie stało się konieczne ze względu na wyrok tamtejszego trybunału konstytucyjnego (Bundesverfassungericht) w kwestii federalnego Funduszu Transformacji i Ochrony Klimatu. Na skutek orzeczenia sędziów w Funduszu brakuje 60 mld euro, konieczna więc była drastyczna korekta budżetu. Po publikacji wyroku nawet najwięksi pesymiści oceniali, że program dotacji zostanie wygaszony z końcem roku, tymczasem od 18 grudnia nie są już przyjmowane nowe wnioski. Te, które zostały złożone do 17 grudnia, zostaną rozpatrzone, federalna agencja BAFA dopuszcza też uzupełnienie niekompletnych lub wadliwych wniosków złożonych przed tym terminem. Dofinansowanie federalne przysługiwało tylko w przypadku aut, które już zostały kupione i zarejestrowane – złożenie zamówienia i wniosku w ostatnim dniu obowiązywania programu nic więc nie dawało.
To jednak oznacza, że w najbliższych miesiącach i tak rozwijający się poniżej oczekiwań rynek aut elektrycznych przeżyje prawdziwą zapaść. Wprawdzie od początku roku, w porównaniu z rokiem ubiegłym sprzedaż aut elektrycznych wzrosła w Niemczech o ok. 28 proc., ale np. w listopadzie odnotowano znaczne spadki. Już teraz niemieccy producenci co chwila ogłaszają przerwy w produkcji wielu modeli elektrycznych, bo popyt na nie jest mniejszy, niż zakładano.
Producenci chcą dawać wyższe rabaty
Na razie skutki likwidacji programu próbują złagodzić nabywcom niektórzy producenci, m.in. Stellantis (Abarth, Citroën, DS, Peugeot, Opel, Fiat, Jeep) i KIA, które zadeklarowały, że obniżą ceny aut tak, żeby klienci zamawiający je do końca roku, zapłacili za nie tyle, ile wynosiłaby cena po dopłatach. To poprawia nieco nastroje potencjalnych nabywców, ale sytuacji producentów to nie poprawi. Niemieckie media już donoszą o tym, że do dilerów zgłaszają się klienci, którzy chcą anulować zamówienia składane w ostatnich miesiącach, albo zamiast auta elektrycznego chcą jednak kupić spalinowe. Na pewno jednak brak dopłat w Niemczech nie dość, że obniży popyt na auta elektryczne – Niemcy to największy w Europie i piąty co do wielkości rynek motoryzacyjny świata – to jeszcze obniży podaż młodych, używanych aut elektrycznych na rynkach europejskich.