Spectre, czyli pierwszy elektryczny model Rolls-Royce'a stał się hitem brytyjskiego producenta. Liczba chętnych na ten samochód przerosła oczekiwania i planowaną produkcję, dlatego by w ogóle kupić to auto, najpierw trzeba dostać się na listę, umożliwiającą zamówienie Spectre. Producent przewiduje, że auto będzie kupione w 40 proc. przez nowych klientów.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Sprzedasz Spectre - trafisz na czarną listę

Zatem nie dość, że zakup tego samochodu wiąże się z posiadaniem grubego portfela, to również trzeba mieć szczęście. To powoduje, że na rynku wtórnym te samochody będą osiągały wyższe wartości niż nowe egzemplarze. Tak było już z wieloma samochodami i zapewne jeszcze nie raz się wydarzy. Wystarczy przypomnieć giełdy samochodowe w czasach PRL-u albo niedawne wydarzenia związane ze sprzedażą sportowego Yarisa GR.

Mimo wszystko Rolls-Royce to nie Toyota, a tym bardziej Polonez i taka sytuacja nie podoba się szefowi marki, Torstenowi Müller-Ötvösowi. Zapowiedział on więc, że klienci, którzy zdecydują się na odsprzedaż elektrycznego Rolls-Royce'a z zyskiem, zostaną wpisani na czarną listę marki i nie będą mogli już nigdy zamówić kolejnego auta.

"Od razu trafią na czarną listę i to jest to – nigdy nie będziesz miał szansy na ponowne nabycie" – powiedział dyrektor generalny Rolls-Royce, Torsten Müller-Ötvös, dla magazynu "Car Dealer".

Nowych właścicieli Spectre groźby nie powstrzymują

Takie zakazy jednak nie powstrzymają wszystkich przed łatwym zarobkiem. Jak dodał Tom Hartley, brytyjski sprzedawca supersamochodów w rozmowie z Automotive News Europe, już zdążył odkupić dwa egzemplarze od klientów.

Hartley powiedział również, że producenci nie powstrzymają przedsiębiorców przed sprzedażą swoich samochodów i raczej nie będą w stanie wpływać na klientów, którzy mogą wydać na auto blisko pół miliona funtów.

Ferrari robi podobnie od lat

Podobnie postępuje Ferrari, które jednak dbając o swoją reputację, nie pozwala klientom na mocne przerabianie swoich samochodów. Nie raz zdarzyło się, że Włosi wysyłali informację do właścicieli, by ci cofnęli przeróbki aut z Maranello. Jeśli tego nie zrobili, byli wpisywani na czarną listę i już nie mogą kupić nowego Ferrari. To jednak nie powstrzymuje właścicieli przed dalszymi przeróbkami.