Pick-up Tesli miał prezentację już dawno temu, bo w 2019 r. Wszyscy byli wtedy zaskoczeni, jak wygląda przyszły produkt amerykańskiego producenta. Elon Musk przy okazji rozpływał się nad zaletami futurystycznego samochodu i twierdził, że będzie to rewolucyjny wóz na rynku.

Samochód ma pokonywać na jednym ładowaniu 800 km, zmieścić na pokład sześć osób i rozpędzać się do 100 km/h w 3 sekundy. Ma być też wyjątkowo wytrzymały na uszkodzenia mechaniczne, łącznie z bardzo twardymi szybami. Pewny siebie Musk podczas prezentacji nawet zamierzał udowodnić wszystkim, że tak jest. W tym celu główny projektant Tesli Franz von Holzhausen na scenie wziął metalową kulę, wycelował w szybę i rzucił. Ku zaskoczeniu publiki, w szybie została wielka dziura. Spróbowano zrobić to jeszcze raz z inną szybą, ale efekt był taki sam.

Czy to klątwa testu szyby?

Dziś Cybertruck dalej nie jest w sprzedaży, za to ma sporo problemów. Wielu internautów twierdzi, że nad tym autem jest klątwa nieudanego testu szyby.

Wszystko zaczęło się od ceny, która na początku miała wynosić 39 tys. 990 dolarów, co już nie jest aktualne. Szef Tesli wycofał się z tej ceny, twierdząc, że przez pandemię ceny części poszły w górę i auto będzie droższe. Nie lepiej jest też z premierą. Na początku auto miało być dostępne dla klientów w 2021 r., potem w 2022 r., teraz premiera została przełożona na rok 2023.

W 2019 r. eksperci TÜV twierdzili także, że ten kanciasty wóz nie ma szans na homologację w Europie. Chodzi tu o to, że może być niebezpieczna dla pieszych, ze względu na swoją wytrzymałość i ostre linie.

Czy rzeczywiście nad autem ciąży klątwa? Nie wiadomo, wiadomo jednak, że przełomowy samochód Tesli ma sporo problemów, o których się nie mówi. Zapewne w końcu trafi do produkcji, ale kiedy? Na razie nic nie jest pewne, po kolejnym przełożeniu daty premiery. Wiemy więc, że auto będzie kanciaste i jej szyby nie są tak wytrzymałe, jak obiecywano. Czyli tak naprawdę nic nie wiemy o Cybertrucku.