• Dane z badania przeprowadzonego przez Deloitte wskazują, że aż 85 proc. Niemców nie kupiłoby "elektryka", zmieniając samochód na nowy
  • Nawet jeden z liderów rozwoju elektromobilności w Europie mierzy się z takimi problemami jak wybrakowana infrastruktura czy rozczarowujące zasięgi aut
  • Ankietowani chcieliby jeździć samochodami elektrycznymi o zasięgu co najmniej 616 km i cenie wyższej od auta spalinowego o maksymalnie 2 tys. euro

Kupują, ale ich nie chcą? Federalny Urząd ds. Ruchu Drogowego (KBA) podał, że w zeszłym roku nasi sąsiedzi zarejestrowali aż 355 tys. 961 nowych samochodów elektrycznych (BEV). To o 83,3 proc. więcej niż w 2020 r. i dzięki temu "elektryki" mają już 13,6 proc. udziału w niemieckim rynku. Mimo to z przeprowadzonego przez firmę konsultingową Deloitte badania wynika, że zdecydowana większość Niemców wybrałaby inny napęd, kupując nowy samochód.

Niemcy odwracają się od "elektryków"? Na pewno nie są ich fanami Foto: Mercedes
Niemcy odwracają się od "elektryków"? Na pewno nie są ich fanami

Niemcy nie chcą samochodów elektrycznych

Dla 85 proc. Niemców kolejna zmiana samochodu nie oznaczałaby przesiadki na prąd. Aż 49 proc. ankietowanych dalej postawiłoby na klasyczne auta spalinowe, a 30 proc. chciałoby kupić hybrydę (18 proc. klasyczną i 12 proc. wersję plug-in). Przy najbliższej okazji za kierownicę nowego "elektryka" wsiadłoby tylko 15 proc. osób biorących udział w badaniu Deloitte (pozostałe 6 proc. wybrało odpowiedź "Inne").

Sprawdź: Mamy o ponad 100 proc. "elektryków" więcej. Ile ich jest w Polsce?

To nie pierwszy sygnał, że z elektromobilnością wcale nie jest tak kolorowo u naszych sąsiadów. Owszem, sprzedaż idzie w górę, bo rząd nie szczędzi dopłat – do końca 2022 r. na zakup e-auta można uzyskać w Niemczech do 9 tys. euro dofinansowania (dopłata do hybryd plug-in wynosi do 6,75 tys. euro). Do tego wysokie ceny paliw kopalnych sprawiają, że jazda "elektrykiem" jest tam zauważalnie tańsza.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

W czym zatem problem?

Tak małe zainteresowanie samochodami elektrycznymi przedstawione w raporcie wynika z kilku czynników. Niemal jedna czwarta niemieckich kierowców wypunktowała zbyt niski zasięg. Z odpowiedzi udzielonych przez ankietowanych wynika, że byliby usatysfakcjonowani, gdyby e-auta przejeżdżały na jednym ładowaniu co najmniej 616 km. Ciekawostka z tego samego badania: Amerykanie za wystarczający uznaliby dopiero zasięg przekraczający 833 km!

Problemem jest też jak zwykle infrastruktura. Braki w ogólnodostępnej sieci ładowarek wskazało 14 proc. Niemców. Skarżyli się na to już wcześniej, bo ponad połowa niemieckich gmin nie dysponuje choćby jednym publicznym słupkiem do ładowania. Jak elektryczna rewolucja ma się udać, skoro "elektryków" nie ma gdzie ładować?

Nie tylko w Polsce brakuje odpowiedniej infrastruktury ładowania Foto: Shutterstock
Nie tylko w Polsce brakuje odpowiedniej infrastruktury ładowania

Zobacz: Polska dogoni Niemcy w liczbie ładowarek dopiero w... 2150 r.

Niemieccy politycy już postulują, żeby zamiast dotować zakup nowych e-samochodów, przeznaczyć środki na poprawę infrastruktury. Ale wówczas pojawi się kolejna trudność. "Focus" donosi, że tylko jedna trzecia Niemców byłaby gotowa zapłacić za samochód elektryczny do 2 tys. euro więcej niż za spalinowy.

"Zasięg, infrastruktura ładowania i niższe koszty zakupu to podstawowe warunki, aby elektromobilność stała się odpowiednia dla mas. Jeśli nie zostaną one spełnione, pomimo rosnącej obecnie sprzedaży samochody elektryczne nie dotrą do większej części społeczeństwa" – komentuje wyniki badania dr Harald Proff, ekspert Deloitte.