Auto Świat Testy Porównania samochodów Porsche Boxster kontra 911 Turbo z 1980 r.: bokserska refleksja

Porsche Boxster kontra 911 Turbo z 1980 r.: bokserska refleksja

Autor Błażej Buliński
Błażej Buliński

Jeszcze nigdy oferta Porsche nie była tak różnorodna, jak teraz. Stricte sportowe modele stanowią jednak mniejszą część sprzedaży. Czy duch marki nie zostanie z czasem zatracony? Na przykładzie odmiennych technicznie Boxstera i klasycznej „911-ki” Turbo zastanawiamy się, co właściwie czyni markęPorsche tym, czym jest

Porsche Boxster kontra 911 Turbo z 1980 r.: bokserska refleksja
Zobacz galerię (10)
Auto Świat
Porsche Boxster kontra 911 Turbo z 1980 r.: bokserska refleksja

Co by powiedział Ferdynand Porsche, gdyby widział, jak założona przez niego firma otarła się o bankructwo na przełomie lat 80. i 90. XX w.? Albo na następujący po nim mariaż i zależność od Volkswagena? Tak czy inaczej, największy szok mogłaby u niego wywołać aktualna paleta modelowa marki. Patrząc na dane sprzedażowe, można odnieść wrażenie, że rasowe samochody sportowe stanowią właściwie ładną ozdobę salonów.

Odwiedzający je klienci znacznie częściej bowiem wyjeżdżają limuzynami i SUV-ami. Nie robiliby tego jednak tak chętnie (a za nabytki nie płacili tak dużo), gdyby nie sportowa spuścizna marki i jej żywy duch. Sercem firmy pozostają 911 i Boxster, nawet jeśli zamykają ranking sprzedaży. „Popularne” modele dają gotówkę, sportowe – image. My to kupujemy, a rachunki finansowe firmy się zgadzają. Porsche nie jest jedynym producentem, który w ten sposób różnicuje ofertę, ale to właśnie jemu ta sztuka udaje się najlepiej, mało tego – znajduje naśladowców (przypominamy, że seryjne SUV-y Maserati czy Bentleya to już tylko kwestia czasu). Co jednak sprawia, że wspomniane serce jest tak atrakcyjne?

Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, nie wystarczy przyglądać się teraźniejszości – konieczna będzie mała podróż w przeszłość. Konkretnie: do epoki, w której Porsche było jeszcze firmą rodzinną, a pomysły inżynierów nie zawsze dopracowane do perfekcji, ale na pewno innowacyjne. Z tej epoki postanowiliśmy wybrać „911-kę” Turbo.

Temu autu przyszło się urodzić w nieodpowiedniej porze. W 1974 r. czołówki gazet zdominowały wieści o kryzysie paliwowym, przez co wprowadzono zakazy jazdy w niedzielę, a tymczasem Porsche zaprezentowało swoje pierwsze seryjne auto z turbodoładowanym silnikiem, zdolnym przyspieszać w 5,4 s do 100 km/h, rozpędzać się do maksymalnie 260 km/h i zużywać przy tym nieprzyzwoicie wielkie ilości paliwa. Cena wpisywała się w politycznie niepoprawną konwencję – Porsche wskoczyło na kosmiczny poziom Ferrari.

Klienci z zasobnymi portfelami wiedzieli jednak, za co płacą. Turbo było magicznym słowem, a w wykonaniu Porsche – ekstremalnym. Turbodziura sięgała wówczas niewyobrażalnych 4 tys. obrotów. Jednak momentu uruchomienia sprężarki nie sposób było przegapić. Nagły przyrost momentu katapultował podróżujących w stronę horyzontu. Trzeba było naprawdę uważać, by nie stało się to na zakręcie.

Ponieważ dostępna wówczas 5-stopniowa skrzynia nie była dość mocna, by wytrzymać moment obrotowy generowany przez silnik turbo, w pierwszej serii „930-ki” stosowano przekładnie 4-biegowe. Takie rozwiązanie dawało wyjątkowo ciekawe doznania podczas jazdy – nie można było utrzymać jednostajnej dynamiki. Po każdej zmianie biegu obroty silnika znacznie spadały i motor potrzebował chwili, by wziąć oddech i znów dojść do magicznych 4 tys. Następowało turbouderzenie i zabawa zaczynała się na kolejnym biegu na nowo...

Mimo tej przypadłości 911 Turbo stało się legendą. Na pewno pomogła w tym moda na wszystko, co miało turbodoładowanie (na tej samej fali wypłynęły BMW 2002 Turbo czy Saab 99 Turbo). W tamtych czasach downsizing miał jeszcze nieco inne znaczenie – dzięki doładowaniu 3-litrowe Porsche mogło się równać z samochodami o znacznie większych pojemnościach.

W 1978 r. wprowadzono 3,3-litrowy silnik, co znacząco poprawiło reakcję na gaz. W rzeczywistości jednak znacznie więcej elementów wymagało ulepszeń – słynące z pragmatyzmu Porsche nie widziało niczego złego w tym, że kokpit drogiej „911-ki” zdobiły dość toporne plastiki (dziś byśmy takich nie wybaczyli Dacii) i przełączniki prosto z... Garbusa. Automatycznie sterowane ogrzewanie przykładowo robiło zimą wszystko oprócz produkowania ciepła. Cóż, liczyła się pomysłowość konstruktorów. Sportowy kierowca nie zwracał uwagi na estetykę.

Różnicę w zmianie podejścia do tego aspektu aut Porsche widać najwyraźniej, kiedy porównamy 30-letnie Turbo z nowym Boxsterem. Materiały wykończeniowe, precyzja działania przełączników, pozycja za kierownicą, czy nawet trzaśnięcie, z jakim zamykają się drzwi – temu wszystkiemu poświęcono bardzo wiele uwagi. Szczególnie jeśli chodzi o siedzenia, które nie wymuszają już na kierowcy przyjmowania nienaturalnej, żabowatej pozycji.

Okazują się one tak komfortowe, że nawet starsi kierowcy uznają je za wystarczająco wygodne na co dzień. Nie wspominając o opcjonalnej funkcji podgrzewania i wentylacji czy o adaptatywnym zawieszeniu. Czy Boxster to zatem ciepłe kluchy? Nie, luksus to tylko dodatek do świetnie skonstruowanego auta sportowego, będącego właściwie tylko wejściem do świata Porsche.

Rozwój mocy silnika i towarzyszące temu brzmienie można jednoznacznie zidentyfikować jako dzieło inżynierów Porsche. Z opcjonalną dwusprzęgłową skrzynią (dopłata ok. 14 tys. zł) Boxster rozpędza się od 0 do 100 km/h o 0,6 s szybciej niż turbodoładowany praprzodek. Z racji umieszczenia silnika między osiami samochód zachowuje się znacznie przewidywalniej niż wożąca swój balast za tylną osią „911-ka”. Geniusz speców w Porsche widać też w zestrojeniu układu ESP – Boxster pozwala pokonywać szybko zakręty z lekkim uślizgiem tylnej osi.

W Turbo brakuje takiej „elektronicznej polisy” przed zbyt śmiałą jazdą. W rzeczywistości jest to oswojona maszyna wyczynowa, jednak wciąż zbyt groźna, by móc bez obaw poddać się jej czarom na publicznych drogach. Co innego Boxster – w zależności od potrzeb „elektroniczne oswajacze” można włączać na zawołanie i cieszyć się tym autem na co dzień. Godne pochwały jest to, że element sportowy nadal występuje bez żadnych kompromisów. Ferry Porsche byłby zadowolony.

Autor Błażej Buliński
Błażej Buliński
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków