Rasowy wygląd połączony z mocnym silnikiem sprawia, że mały samochód potrafi się zmienić z niepozornego miejskiego wozidełka w prawdziwego macho. Audi A1 po takiej metamorfozie zachwyci każdego fana hot hatchy.
Nadwozie/jakość.
Jaskrawoczerwona karoseria z pałąkami oraz spoilerami w srebrnym kolorze wygląda efektownie i sugeruje sportowe możliwości pojazdu. Wykończone na czarno wnętrze prezentuje się skromniej. Jedyny rasowy akcent w kokpicie to czerwone obudowy nawiewów. Pomimo dwóch rzędów siedzeń Audi A1 trzeba traktować bardziej jako pojazd dwuosobowy, bo tylko z przodu wygospodarowano wystarczającą ilość miejsca. Kierowca i pasażer obok odczuwają przyjemność podróżowania na naprawdę dobrze wyprofilowanych, sportowych fotelach.
Układ napędowy/Osiągi.
Niewielka masa i mocny silnik sprawiają, że samochód sprawnie się rozpędza. „Setkę” uzyskamy już po 6,9 s. Cieszy również to, że ani przez chwilę nie wyczuwa się turbodziury – silnik płynnie „ciągnie” już od niskich obrotów. Dobre osiągi są zasługą nie tylko mocnej jednostki napędowej, lecz również zastosowanej skrzyni biegów. Dwusprzęgłowy S-Tronic najlepiej czuje się podczas dynamicznej jazdy, bardzo szybko zmieniając przełożenia.
Układ Jezdny/komfort.
Słowa „komfort” nie powinno się w ogóle używać w przypadku tego auta. Prowadzenie Audi A1 przypomina jazdę gokartem. Resorowanie jest twarde, ale za to zakręty pokonuje się bardzo precyzyjnie, nawet z dużymi prędkościami. Wykonujesz ruch kierownicą, a samochód posłusznie reaguje i perfekcyjnie „wpisuje się” w najciaśniejszy łuk.
Koszty/bezpieczeństwo.
Maluch w cenie dobrze wyposażonego samochodu klasy średniej? Dziś taka sytuacja już nie szokuje, ale trzeba przyznać, że testowana wersja A1 jest naprawdę droga. Dziwi więc, że takie elementy jak reflektory ksenonowe, tempomat czy sterowanie radioodtwarzaczem na kierownicy wymagają dopłaty. Wysoki poziom bezpieczeństwa potwierdza maksymalna nota (pięć gwiazdek) w teście zderzeniowym Euro NCAP.