- Wydech fenomenalnie brzmi i kosztuje 28 460 zł!
- Z tyłu opony mają szerokość 285, ale zerwanie przyczepności wymaga jedynie muśnięcia pedału gazu
- Połączenie pomarańczowej skóry i karbonowych elementów robi świetną robotę, ale i kosztuje
Asystent pasa ruchu, system unikania kolizji, adaptacyjny tempomat – wymienione układy mają wspierać kierowcę, żeby jazda była przyjemna i bezpieczna. Ale czy rzeczywiście dzięki elektronice, która po części wyręcza kierowcę, mamy więcej radości z prowadzenia samochodu? Otóż nie, bo pojawia się ona tylko wtedy, gdy kierowca jest zaangażowany w prowadzenie. Kiedy pokonując zakręt, czuje na dłoniach, że samochód wykonuje skręt zgodny z oczekiwaniami, a jego cztery litery informują go, że tylne koła za chwilę przekroczą próg przyczepności. Takim pojazdem, który w 100 proc. angażuje kierowcę, jest BMW M4.
Owszem, nie brakuje w nim wymienionych wcześniej „elektronicznych stróżów”. Na szczęście można ich dezaktywować, a wówczas do walki stają tylko kierowca i maszyna. Nie byle jaka, bo solidnie uzbrojona, z 450-konną rzędową „szóstką”, przekazującą napęd na tył za pośrednictwem 7-stopniowej „dwusprzęgłówki”. Żeby spotęgować wrażenie mocy, auto wyposażono w elementy M Performance (60 000 zł), zawierające karbonowe elementy stylistyczne i sportowy układ wydechowy.
Na miejsce pojedynku między kierowcą a samochodem wyznaczyliśmy Tor Modlin. Żeby walka była czysta, w M4 zostało całkowicie dezaktywowane ESP, a zawieszenie ustawiono w najsztywniejszym trybie pracy amortyzatorów Sport Plus. Pewny siebie kierowca podczas startu wcisnął gaz w podłogę. Tylne koła natychmiast zaczęły się kręcić w miejscu, a z kół wydobył się gęsty dym. Kierowca przegrał, zanim zdążył wystartować.
Samochód dał mu jednak jeszcze fory – może skorzystać z systemu Launch Control, pozwalającego na optymalny start. Lewa noga na hamulcu, ustawiony trzeci, najszybszy poziom zmiany biegów w skrzyni i gaz wciśnięty w podłogę. Elektronika podbiła obroty, a spod maski i wydechu wydobył się bulgot pomieszany z metalicznym rykiem.
Teraz wystarczyło tylko puścić gaz. M4 wystrzeliło jak z procy, po czym po chwili złapało zadyszkę, by po 5 s od ruszenia osiągnąć „setkę”. Gdy zaniepokojeni spróbowaliśmy powtórzyć próbę, auto odmówiło wykonania procedury szybkiego startu. Udało się w końcu, po wykonaniu kilku okrążeń na torze, niestety, za każdym razem pojawiała się krótka przerwa w „dostawie mocy”.
Szybko jednak zapomnieliśmy o tej niedoskonałości, bo przejechanie zakrętów Toru Modlin wymaga od kierowcy dużego skupienia. Zwłaszcza gdy chce je pokonać bokiem. Wystarczy po skręcie kierownicą na chwilę mocniej wcisnąć gaz, a tył zaczyna „odpływać”. Na szczęście poślizg w M4 łatwo wywołać, ale też łatwo kontrolować. Mniej doświadczonym radzimy skorzystać z „półśrodka”, którym jest tryb MDM układu ESP.
BMW M4 Cabrio M Performance - to nam się podoba
Osiągi, brzmienie silnika i wydechu, łatwość wywołania i kontroli poślizgu, powtarzalność pomiarów, tuning M Performance.
BMW M4 Cabrio M Performance - to nam się nie podoba
Launch Control nie zawsze się włączał i nie eliminował uślizgu kół, ryzyko uszkodzenia splittera, wysoka cena zakupu.
BMW M4 Cabrio M Performance - nasza opinia
Elementy M Performance mogą się podobać, ale nie zachwyca ich cena (ponad 60 000 zł). Duże wrażenie robią za to: właściwości układu jezdnego, sposób budowania mocy, precyzja prowadzenia i 100-proc. powtarzalność pomiarów przyspieszania i hamowania.
Czy kabriolety mają sens? Odpowiedź znajdziesz w serwisie zapytaj.onet.pl.