Francuski uchodzi za ładny język, ale niektóre słowa potrafią brzmieć brutalniej niż po niemiecku. Ralentisseurs! – znaczy tyle, co próg spowalniający. Nasz testowy Cactus z prędkością 30 km/h pokonuje tego słusznej wysokości kilera spoilerów i... nic się nie dzieje! Co to było? Citroëny zdążyły przyzwyczaić nas już do pewnej twardości, a tu w ogóle jej nie zauważyliśmy. Nasz samochód jest prototypową konstrukcją i wszystko wskazuje na to, że legendarny komfort francuskich aut (który uzyskiwano za sprawą hydropneumatyki) znów może stać się namacalny.
Doskonale radzące sobie z nierównościami, ale skomplikowane i drogie zawieszenie gazowo-olejowe (Hydractive 3) wraz z zakończeniem produkcji modelu C5 przeszło do historii. Teraz Citroën pracuje nad czymś innym: nowym typem amortyzatorów, które zamiast połączonych na stałe elementów na obu końcach i klasycznych odbojników mają dodatkowe... mini-amortyzatory. Dzięki temu amortyzator pracuje w większym zakresie, a do tego progresywnie – im szybciej pojawiają się nierówności, tym jego charakterystyka robi się twardsza.
Zaletą tego rozwiązania jest brak elektroniki, a do tego teoretycznie można by je zastosować właściwie w każdym aucie. Po ponad dwóch latach badań pierwszym pojazdem, w którym pojawi się ono seryjnie, ma być SUV C5 Aircross (premiera rynkowa w 2018 roku).
W naszym Cactusie wprowadzono więcej zmian – karoseria auta jest o 20 proc. sztywniejsza, na przednich siedzeniach zastosowano grubsze pianki i inne sprężyny. Do tego zmieniono przekładnię kierowniczą i auto prowadzi się zupełnie inaczej, jest bardziej komfortowe. Nowe amortyzatory ważą łącznie tylko o 600 gramów więcej, więc nie przełoży się to na wyższe spalanie. Ich cena jest jednak tajemnicą – już wiadomo, że nie trafią one do wyposażenia seryjnego wszystkich modeli i będą dostępne w wyższych standardach wyposażeniowych. Właściwie to brakuje tylko jakiejś porywającej nazwy handlowej – co powiecie na przykład na Hydratech 4?
Citroen C4 Cactus - naszym zdaniem
Gdy patrzymy na rozwiązanie Citroëna, dochodzimy do wniosku, że właściwie to jest ono dość proste. A mimo to działa świetnie. Czyżby Citroën wracał na drogę komfortu?