- Optymalnym źródłem prądu wydaje się wallbox – w domu lub w pracy. Jednak mimo jego braku da się jeździć sprawnie za naprawdę nieduże pieniądze
- W dobrej cenie można doładować akumulator na stacji Lotos, darmowych szybkich ładowarek prądu stałego jest mało
- W warunkach miejskich takie auto to doskonałe rozwiązanie, szkoda że zakup jest kosztowny!
Z komentarzy większości internautów wynika, że samochód elektryczny musi się opłacać – użytkownik powinien czerpać korzyści (również te finansowe) z jazdy takim autem. Koszt prądu na poziomie wydatków na paliwo przez większość dyskutujących uważany jest za zbyt wysoki. Tworząc relację z wyjazdu na Słowację zaznaczyliśmy, że jazda w trasie nie jest optymalna dla elektryka – trzeba ładować go stosunkowo długo (jak na podróż z miejsca A do B) i drogo. A jak wygląda sytuacja gdy jesteśmy na własnym terenie, gdzie znacznie łatwiej dopasować czas ładowania do sytuacji?
Mieszkam w bloku, na typowym „zamkniętym” warszawskim osiedlu, nie mam garażu. Zatem – ładowanie w domu, kiedy mamy najwięcej czasu, raczej odpada. Dlaczego raczej? Bo pracujemy nad dociągnięciem kabla do miejsca postojowego, jeden z sąsiadów użytkujący Outlandera Plug-in ma gniazdko na parkingu (najsłabsze z możliwych, ale jednak!), stworzone przez spółdzielnię. Zatem – jest o co walczyć, w wolnej chwili postaram się to załatwić.
Gdzie więc tanio naładować elektryka? Zdecydowanie nie chodzi o „cebulowanie” – podkradanie prądu, a raczej o korzystanie z ogólnodostępnych punktów lub choćby gniazdka 230V – własny prąd jest znacznie tańszy niż ten z większości płatnych ładowarek. Pozostaje zatem garaż pod redakcją, warsztat znajomych, gdzie spędzam sporo czasu oraz ładowarki na mieście. Myśląc o oszczędzaniu z pewnością odpadają stacje GreenWay czy Ionity – są szybkie i wygodne, ale zdecydowanie za drogie, zostawiamy je na wyjazdy w trasę. Warto też korzystać ze stacji Lotos, która przynajmniej na razie ma bardzo konkurencyjne ceny, niestety znikomą sieć.
Dystans pokonywany pomiędzy ładowaniami zależy oczywiście od zużycia prądu. W jednym z kolejnych odcinków pokażemy jak zmienia się apetyt silnika Kony zależnie od prędkości, temperatury i warunków. Tu bardziej chodziło nam o praktyczne pokazanie możliwości ładowania. Średnio w tym czasie Kona Electric potrzebowała około 16 kWh/100 km.