- Mazda zorganizowała jazdy swoimi modelami w nietypowym miejscu
- Drogi nie są tam najlepsze, ale widoki wspaniałe, szczególnie zza kierownicy MX-5
- Czarnogóra to kraj kontrastów, jednak dla turysty jest bardzo ciekawy
Na krętych i widokowych drogach nieodkrytej jeszcze do końca Czarnogóry miałem możliwość poprowadzenia trzech dobrze znanych modeli Mazdy. Przygodę rozpocząłem od roadstera MX-5. I to był bardzo dobry wybór! Trasa z lotniska, zlokalizowanego niedaleko Podgoricy, biegła niemal wprost w kierunku Zatoki Kotorskiej. Tamtejsze serpentyny najlepiej pokonać autem lekkim, zwinnym i ze składanym dachem.
W klasycznej wersji MX-5 (jest jeszcze odmiana RF) miękki soft top zrzuca się momentalnie (można to zrobić jednym ruchem zza kierownicy). Do bagażnika idealnie mieszczą się po dwie walizki kabinowe i małe plecaki.
Mazda MX-5 - idealna na weekend
Podstawowy silnik ma 1,5 l pojemności, jednak to czterocylindrowa konstrukcja. Mała jednostka benzynowa jest wolnossąca i płynnie rozwija moc. Ta nie jest imponująca (132 KM), ale i dwumiejscowe auto jest niewielkie (jego masa własna z kierowcą wynosi niewiele ponad tonę). Wartość „100” zobaczysz na cyfrowym prędkościomierzu po 8,3 s. Taki wynik nie imponuje, jednak sprint nigdy nie był najważniejszym kryterium w tym samochodzie. Dla chcących więcej nadal oferowany jest dwulitrowy benzyniak (dopłata 9 000 zł), który ostatnio zyskał zastrzyk mocy – ze 160 do 184 KM.
W MX-5 uśmiech na twarzy wywołuje coś zupełnie innego, mianowicie to, jak ten samochód jeździ. Robi to genialnie! Ręczna skrzynia biegów ma krótkie skoki dźwigni i przenosi napęd na tylne koła. Z tym silnikiem trudniej jest wprowadzić auto w kontrolowany poślizg, ale lekko nadsterowna charakterystyka pozwala pewniej pokonywać zakręty. Mały roadster najlepiej z całej grupy dostępnych pojazdów nadawał się do jazdy wąskimi, krętymi górskimi drogami oraz do mijania się z busami. Wady? Nie ma. Osobiście zrezygnowałbym tylko ze skórzanej tapicerki, która w kabriolecie szybko się nagrzewa.
Nic dziwnego, że MX-5 jest najpopularniejszym roadsterem na świecie. Obecnie w sprzedaży jest czwarta generacja tego modelu. Chyba żadne inne auto, kosztujące od niecałych 90 tys. zł, nie sprawi kierowcy i pasażerowi aż takiej frajdy. W 2016 roku, po 27 latach od debiutu, wyprodukowano milionowy egzemplarz małej, sportowej Mazdy.
Po krótkim postoju z podziwianiem widoków nad Kotorem, zapierających dech w piersiach, ruszyliśmy do Budvy, czarnogórskiego kurortu nad Adriatykiem, ale zatrzymaliśmy się w spokojniejszej i dużo bardziej urokliwej miejscowości Sveti Stefan. Taką samą nazwę nosi znajdująca się nieopodal wyspa, na której obecnie funkcjonuje luksusowy kompleks hotelowy.
Drugi dzień, inny samochód. Tym razem wybór padł na „szóstkę”, bo i trasa była długa – do Kanionu Tary i z powrotem (w sumie ok. 430 km). W czasach autostrad wydawałoby się, że to żadna odległość, tyle tylko, że w Czarnogórze nie ma ani jednej (miejscami można się natknąć na fragment ekspresówki). To diametralnie zmienia sytuację. Do tego dozwolona prędkość poza terenem zabudowanym wynosi zaledwie 80 km/h. Nie spotkałem ani jednego fotoradaru, ale drogówka w krzakach to częsty widok. U nas też tak kiedyś było.
Jeśli będziesz podróżować autem po Czarnogórze, wcześniej rzuć okiem w taryfikator mandatów. Grzywny nie są niskie, w dodatku w euro (tak, walutą jest euro, mimo że ten kraj nie należy do Unii Europejskiej), co dodatkowo zmniejsza ochotę na mocniejsze wciskanie pedału gazu. Przekroczenie dozwolonej prędkości o 70 km/h w terenie zabudowanym (lub o 90 poza nim) może kosztować nawet 2000 euro.
Mazda 6 – nadal może się podobać
Wróćmy do Mazdy 6. Po niedawno przeprowadzonym face liftingu (kolejnym) nadal świetnie się prezentuje, szczególnie w charakterystycznym dla Mazdy czerwonym kolorze. Miło się na nią patrzy, również w praktycznym nadwoziu kombi (kosztuje tyle samo, co sedan). Deskę rozdzielczą także zmodyfikowano (wygląda bardziej elegancko) i wykończono materiałami wyższej jakości.
System MZD Connect we wszystkich Mazdach nareszcie otrzymał możliwość integracji z aplikacjami Apple CarPlay oraz Android Auto, więc korzystanie ze smartfona jest wygodniejsze. Poza tym, po staremu. Z ekranu dotykowego nadal można korzystać wyłącznie podczas postoju. W trakcie jazdy jest on blokowany, a obsługa funkcji odbywa się poprzez pokrętło na konsoli centralnej. Trzeba do tego przywyknąć. Przyczepić można się również do niskiej jakość obrazu z kamery cofania.
Nasza „szóstka” miała pod maską największy silnik benzynowy o pojemności 2,5 litra i mocy 194 KM (w Polsce chętniej wybierany jest dwulitrowy motor). Moc spora, ale to wolnossący motor, który nabiera wigoru dopiero na wyższych obrotach (258 Nm przy 4000 obr./min). Nie jest mistrzem elastyczności, co czuć na stromych podjazdach, ale to zmartwienie automatycznej skrzyni biegów, która jest w tym przypadku seryjna. Nie zmienia to jednak faktu, że Mazda 6 2.5 jest całkiem szybkim (8,1 s do „setki”) i wygodnym samochodem, co pozytywnie odczułem podczas długiej podróży.
Do tego okazuje się całkiem oszczędna. Średnie spalanie przy raczej spokojnej jeździe (z wyjątkiem górskich partii) wyniosło 8,5 l/100 km. To przyzwoity wynik, jak na samochód tej wielkości. Przy okazji modernizacji największy silnik wyposażono w system odłączania dwóch cylindrów, dodatkowo obniżający zużycie paliwa podczas jazdy ze stałą prędkością (w zakresie 40-80 km/h). Zawieszenie jest przyjemnie sprężyste, nie za miękkie i nie za twarde, a przednie fotele – bardzo wygodne.
Tak dotarliśmy do atrakcji tej części dnia – mostu Djurdjevica nad najdłuższą rzeką Czarnogóy Tarą. Ogromna łukowa konstrukcja wznosi się aż 150 m nad kanionem. Rozpościera się z niego wspaniały widok. Jezdnia jest wąska. Trzeba uważać, bo dzieli się ją z pieszymi. Będąc w tym rejonie warto przejechać się kolejką tyrolską. Jeśli będziesz mieć więcej czasu, to jest jeszcze rafting.
Mazda CX-5 – równie popularna, jak Mazda 3
Na drogę powrotną na wybrzeże zamieniłem „szóstkę” na Mazdę CX-5. Nowa generacja kompaktowego SUV-a przypomina poprzednika, ale to zupełnie nowa odsłona. Pod maską testowanego egzemplarza znalazł się silnik Diesla o pojemności 2,2 litra, który w najmocniejszej wersji generuje teraz 184 KM. W komplecie dostajemy sześciostopniowy „automat” i napęd 4x4. Pora ruszać. Do SUV-a wsiada się wygodniej niż do kombi. Ponadto patrzy się na innych z góry. To i poczucie większego bezpieczeństwa do wielu przemawia, ponieważ SUV-y z roku na rok cieszą się coraz większym zainteresowaniem.
Kłopoty z nawigacją, która zagubiła się po przejechaniu jednego skrętu, sprawiły, że zostaliśmy skierowani na tę samą trasę, co przed południem. W związku z tym postanowiłem pojechać boczną drogą. W końcu mieliśmy SUV-a z wyższym prześwitem i napędem na obie osie. W ten sposób przypadkowo natrafiliśmy na bajkową krainę. Środkowa Czarnogóra okazała się... Szkocją. Na łąkach pasły się owce na tle zielonych pagórków oraz polodowcowych jezior. Idealne miejsce do przyjazdu kamperem i wędrowania.
Boczne drogi Czarnogóry są zaniedbane, dziurawe, ale zawieszenie CX-5 skutecznie dawało sobie z nimi radę. SUV Mazdy dostarczał też frajdy z jazdy po zakrętach. Przydawał się wysoki moment obrotowy (420 Nm), który sprawiał, że samochód ochoczo przyspieszał na stromych podjazdach. Diesel 2.2 z „automatem” to dobry wybór do tego auta. Niestety, CX-5 w takiej konfiguracji dostępna jest wyłącznie w najbogatszej wersji wyposażenia i kosztuje niemal 170 tys. zł (bez dodatków).
Po dotarciu do głównej trasy dojechaliśmy do stolicy Podgoricy, w której na dwupasmowej drodze można spotkać powóz konny. Dalej kierując się trasą M2 w kierunku Budvy dojedziesz do Jeziora Szkoderskiego, największego w Czarnogórze. Robi wrażenie. Dalej można jechać prosto przez góry lub odbić w kierunku miejscowości Bar, by trafić na fragment ekspresówki prowadzącej do ponad czterokilometrowego tunelu Sozina (płatny, stawka dla osobówek wynosi 2,5 euro). Tutaj widać, że Czarnogóra się rozwija, to jednak dopiero początek drogi.
Trzeci dzień oznaczał powrót do domu. Pożegnanie z Czarnogórą również może być miłe. Lotnisko otoczone jest winoroślą, więc przed wylotem warto z tego skorzystać i odwiedzić piwnicę winiarską Sipcanik, a właściwie dawny tajny hangar lotniczy ukryty pod górą. Kiedyś mieściły się tam samoloty, teraz tysiące beczek wina, które można degustować razem z potrawami lokalnej kuchni.
Podsumowanie
Być może właśnie tu wybiorę się na kolejny urlop. Na pewno warto wziąć Czarnogórę pod uwagę, również przed lub po sezonie. Wiosną i jesienią jest ciepło, nie ma zbyt wielu turystów, a ceny są jeszcze atrakcyjniejsze. Do tego smaczna kuchnia (mięsa i owoce morza) oraz dobre wina (Chardonnay i Vranac) oraz oczywiście rakija.
Z całą pewnością to najmłodsze państwo w Europie będzie zyskiwać na popularności. To samo może dotyczyć Mazdy. W Polsce jest oficjalnie dopiero od 10 lat, ale całkiem nieźle radzi sobie z silną konkurencją (i to pomimo dość wysokich cen). Ta japońska marka podąża własną drogą – kusi atrakcyjną stylistyką i nie rezygnuje z wolnossących silników. Od stycznia do końca listopada br. na polskim rynku Mazda sprzedała już 11 340 samochodów, co pozwala przypuszczać, że po raz kolejny zostanie pobity rekord sprzedaży.