- Po liftingu w Qashqaiu pojawiła się większa osłona chłodnicy, zmieniona maska i węższe diodowe reflektory
- Wersja z najmocniejszym silnikiem benzynowym nieźle wypada na tle znacznie nowocześniejszych rywali, problemem są przestarzałe multimedia
- Wersja poliftingowa jest lepiej wyciszona i znacznie lepiej się prowadzi. Na szczęście Nissan nie utracił przy tym wygodnie zestrojonego zawieszenia
Nissan nie ma ostatnio najlepszej passy na polskim rynku. Kilka miesięcy temu zdecydował się wycofać ze sprzedaży modelu Tida. Okazało się, że japoński model w ogóle się nie sprzedawał. Z kolei nowa Micra, mimo że jest o niebo lepszym autem niż poprzedniczka, nie mieści się nawet w pierwszej „dwudziestce” najlepiej sprzedających się aut osobowych nad Wisłą.
Okazuje się, że jedynym atutem w mocno już przebranej talii Nissana jest Qashqai. Ten wieloletni hit, który de facto zapoczątkował segment kompaktowych SUV-ów/crossoverów, nadal świetnie się sprzedaje. W związku z dużym zapotrzebowaniem na ten model, w roku 2016 zwiększono nawet moce produkcyjne fabryki, w której powstaje. Tylko w marcu tego roku – tuż przed liftingiem – Nissan sprzedał blisko 33 tys. sztuk Qashqaia w całej Europie.
Teraz w salonach pojawiła się odświeżona wersja tego modelu. Lifting ma pomóc mu obronić się przed coraz liczniejszą konkurencją. Tylko czy lifting wystarczy, aby pokonać gorące jeszcze premiery europejskich i koreańskich konkurentów?
Nissan Qashqai – z zewnątrz nie ma się czego wstydzić
Nie odkryję Ameryki, jak stwierdzę, że dla potencjalnych kupców kompaktowych SUV-ów i crossoverów, najważniejszym czynnikiem wyboru jest efektowny wygląd. Pod tym względem odświeżony Qashqai wypada nieźle – przede wszystkim jest „jakiś”, ma swój oryginalny charakter i z pewnością nadal wybija się z tłumu.
Po liftingu pojawiła się większa osłona chłodnicy, zmieniona maska i węższe diodowe reflektory. Zmian wizualnych jest jednak więcej, chociażby przeprojektowany tylny zderzak ze srebrnymi wstawkami w wyższych wersjach wyposażenia, nowe kolory lakierów (szafir i brąz) czy nowe wzory obręczy kół w rozmiarach od 17 do 19 cali. Ostre linie, światła ze zgrabnie wkomponowanymi paskami LED, proporcjonalne sylwetka i przysadziste nadkola zwiększają tak pożądany ostatnimi czasy współczynnik „suvowości”. Z pewnością właściciel Qashqaia, bez obaw o śmieszność może parkować na bulwarze obok nowego Peugeota 3008, Volkswagena Tiguana czy Grandlanda X.
Nissan Qashqai – nowa jakość wnętrza
Nowością w Qashqaiu jest także nowa, bogatsza, wersja wyposażenia Tekna+ – auto w takiej specyfikacji trafiło do naszego testu. Z zewnątrz można ją rozpoznać po srebrnych obudowach lusterek i relingach dachowych. Jednak najważniejsze zmiany kryją się jednak w środku samochodu – pojawiła się tu tapicerka wykonana z najwyższej jakości skóry Nappa z nowoczesnym wzorem. Poprawiła się także znacznie jakość zastosowanych w kokpicie tworzyw (mowa o najbogatszej wersji). Nadal jednak są małe niedociągnięcia – w testowanym przez nas egzemplarzu, skrzypiały nieco boczki drzwi.
Oczywiście w tej specyfikacji nie zabrakło panoramicznego dachu, który jednak nie ma opcji otwierania. Nissan ma jeszcze jeden argument, którym nadal bije wielu rywali w klasie – mowa o obszerności kabiny. Miejsca jest tu wystarczająco dużo, zarówno w obu rzędach siedzeń, jak i w bagażniku. Przy długości 439,4 cm udało się wygospodarować sporo miejsca na nogi i bagażnik o pojemności 410 l (w wersji z dojazdowym kołem lub zestawem nagłaśniającym Bose).
Nissan Qashqai – próbuje być Hi-Tech, ale średnio mu to wychodzi
No dobrze, ustaliliśmy już, że bez „obciachu” można pokazać się w Qashqaiu na miejskich bulwarach, ale czy w czasach wyścigu na gadżety i nowinki technologiczne, właściciele Qashqaia też nie mają się czego wstydzić? Niby Qashqai w najbogatszej wersji ma sporo nowinek technicznych. Jest tu m.in. kamera 360 stopni, jest też asystent pasa ruchu i asystent parkowania, ale… no właśnie, co do ich działania mamy kilka poważnych zastrzeżeń. Po pierwsze: asystent pasa ruchu to zwykły ostrzegacz, nie ma mowy o korygowaniu toru jazdy, po drugie: asystent automatycznego parkowania jest bezużyteczny. Ma zarówno problem z wykryciem miejsca do parkowania, jak i z samym manewrem. Podczas próby Nissan zaparkował krzywo i zajmując dwa miejsca. Producent zapewnia jednak, że na wiosnę 2018 roku Nissany mają już być wyposażone w półautonomiczny system ProPilot, umożliwiający autonomiczną jazdę po wybranym pasie autostrady.
Jeszcze gorzej wypada system multimedialny. Na tle rywali jest mocno przestarzały, ma mało atrakcyjny interfejs, a jego obsługa jest mało wygodna. Z kolei nawigacja daje niewiele informacji, a mapy są mocno nieaktualne. Szkoda, że przy okazji liftingu nie pokuszono się o montaż nowszej generacji multimediów.
Nissan Qashqai – Nissan postawił na komfort
Dzisiejsze SUV-y i crossovery tak naprawdę tylko udają auta wielozadaniowe. Tak naprawdę ze sztywno zestrojonym zawieszeniem i wielkimi kołami, strach nimi podjechać pod większy krawężnik, nie mówiąc już o wyprawie poza utwardzone drogi. Na szczęście Nissan nie poszedł tym tropem. Zawieszenie nadal jest sprężyste i komfortowe, nawet przy największych 19-calowych obręczach. I co ważne Nissan poprawił przy tym prowadzenie i zachowanie auta w zakrętach. Odświeżony Qashqai zyskał bardziej dopracowany, precyzyjniejszy układ kierowniczy. Nadwozie nie przechyla się tak mocno na zakrętach jak w przypadku poprzednika – zmieniono amortyzatory, zamontowano sztywniejszy stabilizator, grubsze drążki kierownicze, zmodyfikowano elementy gumowe zawieszenia, pojawił się także system elektronicznej kontroli ruchów nadwozia. Zmiany naprawdę są mocno odczuwalne.
Poprawiono także wyciszenie kabiny, czyli to, na co narzekali właściciele wersji przedliftingowych. Nissan zastosował m.in. grubsze szyby i nowe uszczelki. Nawet przy prędkościach autostradowych we wnętrzu bez problemu można rozmawiać, bez podnoszenia głosu – przynajmniej w wersji benzynowej.
A jeśli już przy niej jesteśmy, to tu także należy się kilka słów pochwał. Choć pojemność 1,6 litra w topowej odmianie benzyniaka wygląda mało imponująco, to uwierzcie, że jednostka świetnie daje sobie radę z autem ważącym około 1600 kg (0–100 km/h w 8,9 s, a prędkość maksymalna to 200 km/h). Oczywiście trzeba nieco częściej sięgać do dźwigni zmiany biegów niż w przypadku silników o większej pojemności, ale takie są już uroki down-sizingu. Jeszcze inną kwestią jest wytrzymałość tej jednostki – z pojemności 1.6 litra wyciśnięto 163 KM. Jednak teraz trudno jeszcze wyrokować w tej kwestii. Wiadomo, że pierwsze generacje nadal cieszą się sporą popularnością m.in. dzięki trwałym i bezawaryjnym jednostkom benzynowym. Jak będzie z aktualną wersją? Czas pokaże.
Nissan Qashqai – cena
Testowana przez nas, najbogatsza wersja wyposażenia Tekna+ jest także rozsądnie wyceniona. Za prezentowanego na zdjęciach Nisana Qashqaia trzeba zapłacić nieco ponad 120 000 zł – dopłaty 2700 zł wymaga jeszcze lakier perłowy. Jednak aktualnie rocznik 2017 jest już w promocyjnych cenach. Najbogatsza wersja benzynowa, ze skrzynią manualną, jest dziś tańsza o 8500 zł. Jeśli komuś nie przeszkadza przestarzałe multimedia i kiepska nawigacja...
Nissan Qashqai 1.6 DIG-T - dane techniczne
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1618 cm3, R4, turbobenzynowy |
Moc | 163 KM przy 5600 obr./min |
Moment obrotowy | 240 Nm przy 2000–4000 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 6-biegowa ręczna, napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 200 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 8,9 s |
Średnie zużycie paliwa (dane prod.) | 5,8 l/100 km |
Cena promocyjna TEKNA+ Premium | od 111 850 zł |
Specjalne podziękowania dla pensjonatu RÓŻANA POLANA za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej.