Suzuki reklamuje swój nowy model hasłem: „Baleno łączy przeciwności” i, patrząc na to jak wygląda ten model, trudno się z nim nie zgodzić. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale w tym przypadku w oczy kłuje brak konsekwencji projektantów.
O ile przód z potężnymi lampami zachodzącymi na błotniki i ciekawie poprowadzonym grillem można uznać za oryginalny, o tyle już nudny tył nijak nie pasuje do całości. Niestety, tylna cześć auta ma poważniejszą wadę, niż tylko nieciekawy wygląd – wysoki próg załadunku i wąski otwór bagażnika. Szkoda, bo mamy tu całkiem sporo miejsca do wykorzystania – pojemność bagażnika wynosi od 355 do 756 l po złożeniu oparć tylnej kanapy.
Wnętrze
Z drugiej strony trzeba przyznać, że jest to całkiem uniwersalne i wygodne w codziennym użytkowaniu auto, które oferuje sporo miejsca w obydwu rzędach siedzeń. Mam jednak dwa zastrzeżenia: nisko poprowadzony dach powoduje, że na tylnej kanapie osoby powyżej 180 cm wzrostu będą już dotykały głową podsufitki, a wyżsi kierowcy będą musieli wychylać się zza kierownicy, żeby dostrzec światła na najwyżej umieszczonych sygnalizatorach.
Zaryzykuję stwierdzenie, że Baleno docenią starsi, spokojniejszy użytkownicy, którym bardziej zależy na łatwym wsiadaniu i prostej obsłudze samochodu niż na porywających liniach bocznych, czy efektownym kształcie LED-owych reflektorów. Ta grupa odbiorców z pewnością doceni proste i logicznie zaprojektowane auto.
Jak to sprytnie ktoś określił – Baleno ma „oldschoolowego ducha”. O co chodzi? To jeden z tych samochodów, które można obsługiwać z marszu, bez instrukcji pod pachą. Nawiewem, klimatyzacją steruje się za pomocą dużych, dobrze zaznaczonych przycisków na środkowej konsoli, a nie jak u części rywali – poprzez dotykowy ekran „tabletu” przytwierdzonego do deski rozdzielczej.
Wszystkie istotne przełączniki umieszczono na środkowej konsoli i nie ma mowy o tym, żeby kierowca zastanawiał się, który do czego służy. Do pełni szczęścia brakuje jedynie lepszej jakości materiałów – twarde plastiki wyglądają tanio i są podatne na zarysowania. Przyczepić się też można do zbyt krótkich siedzisk, ale ogólne wrażenie jest całkiem dobre.
Układ napędowy
I tu przechodzimy do najmocniejszego punktu testowanego Suzuki Baleno, czyli do litrowego silnika. Jednostka ta, mimo niewielkiej pojemności, jest zaskakująco dynamiczna (110 KM) i co ważniejsze – elastyczna. Maksymalny moment (170 Nm) dostępny w zakresie od 2000 do 3500 obr./min. Przy tym dźwięk 3-cylindrowej jednostki nie jest zbyt natarczywy, a spalanie naprawdę przyzwoite. Podczas testu (jazda wyłącznie po mieście), wg wskazań komputera pokładowego, Baleno potrzebowało ok. 6-6,5 l/100 km.
Podczas szybkiej jazdy nieźle spisuje się dość sztywno zestrojone zawieszenie, ale na minus trzeba zapisać zbyt głośną pracę elementów resorujących. Przyjemność z jazdy najbardziej psuje, delikatnie mówiąc, „leniwy” układ kierowniczy. Brak precyzji momentami jest naprawdę irytujący, szczególnie jeśli trzeba wykonać szybki manewr. Z drugiej strony, silne wspomaganie i wysoka pozycja za kierownicą pewnie przypadną do gustu osobom o spokojniejszym temperamencie.
Cena
BoosterJet to chyba jeden z lepszych silników, jakie pojawiły się ostatnio w gamie samochodów Suzuki. Niestety, japoński producent dość wysoko wycenia tę wersję silnikową – za podstawowy model z motorem1.0 BoosterJet trzeba zapłacić 58 900 zł. Na korzyść Suzuki działa fakt, że jest to dość bogata wersja Premium Plus wyposażona m.in., w klimatyzację, adaptacyjny tempomat, elektryczne sterowanie szyb, podgrzewane fotele i audio z zestawem głośnomówiącym.