- W 2020 r. Ignis otrzymał system tzw. miękkiej hybrydy. Przy okazji delikatnie poprawiono wygląd, pojawiły się nowe kolory lakierów
- Niska masa sprawia, że mimo słabego silnika dynamika jest naprawdę niezła. Ułatwia też jazdę w terenie
- Ciekawe połączenie: mimo dość prostej budowy zadbano o niezłe wyposażenie, zarówno w sferze komfortu, jak i bezpieczeństwa
Maluch z napędem wszystkich kół to niecodzienne połączenie, ale wystarczy spojrzeć na znaczek – a, to Suzuki, oni lubią takie mariaże. Zastanówmy się jednak, czy nie jest to jeden z tych modeli, które wzbudzają duże zainteresowanie, ale… nie ma chętnych, żeby je kupić.
Suzuki Ignis 4x4 – nadwozie
Decydując się na 3,7-metrowe auto, nie ma co szukać wielkiej przestrzeni, ale można liczyć na właściwe wykorzystanie tej, która jest. Suzuki nieźle zaprojektowało kokpit, nawet wysokie osoby mają miejsce nad głową; dopóki nie przesuniemy kanapy do przodu, jest też przestrzeń na kolana. Szkoda, że w bagażniku nie da się uzyskać równej podłogi. Materiały nie są tandetne, ale proste – np. podłoga kufra to kawałek wykładziny, który bez trudu weźmiemy do ręki.
Suzuki Ignis 4x4 – silnik
Bez turbo, za to z pomocą miękkiej hybrydy – czy to jest sposób na emisję spalin i… trwałość? Silnik 1.2 ma cztery cylindry, pracuje równomiernie i w większości sytuacji okazuje się wystarczający. Oszałamiającej dynamiki nie ma, ale ważniejsze jest tu rozsądne spalanie – w mieście można liczyć na 6 l/100 km. Hybryda korzysta z instalacji 12 V (mniej wydajna niż 48 V) i większej baterii (poprzednio stosowano 3 Ah, obecnie 10 Ah, co daje 0,12 kWh) ułatwiającej odzyskiwanie energii w trakcie hamowania. Cudów po takim zestawie nie można się spodziewać, ale efekty są akceptowalne. Bonus: prosty silnik z japońskim rodowodem powinien odwdzięczyć się trwałością, co w ostatnich czasach nie jest takie oczywiste.
Suzuki Ignis 4x4 – prowadzenie
Na kiepskich drogach za szybko nie pojedziemy, bo trzęsie. W wersji 4x4 Suzuki zmienia łagodniej resorującą belkę skrętną na oś sztywną, która dobitnie przenosi do wnętrza krótkie przeszkody, komfort jest ograniczony. Napęd tylnej osi dołączany jest sprzęgłem w razie potrzeby. Odbywa się to sprawnie i bez zwłoki, aczkolwiek nie ma się co łudzić, że uczyni z Suzuki terenowe monstrum. Krótkie zwisy nadwozia (dobre kąty natarcia i zejścia) oraz prześwit 180 mm pozwalają bez stresu pokonywać lekkie przeszkody.
Suzuki Ignis 4x4 – koszty
Najmniejsze na rynku 4x4 jest też najtańsze (od 83 900 zł, ale w testowanej odmianie Elegance z dwubarwnym lakierem już ponad 90 tys. zł). Cena nie odstaje jednak znacząco od konkurencji – nawet tej wewnętrznej, w postaci modelu Jimny (większe możliwości terenowe) lub Vitary (znacznie bardziej funkcjonalne nadwozie). A jest też Dacia Duster, kosztująca mniej niż 100 000 zł. Za Ignisem przemawia dobre wyposażenie (w Elegance m.in. dostęp bezkluczykowy, alufelgi, światła LED), ale gabaryty nie pozwolą na wszechstronne użytkowanie tego auta, np. Duster nie jest przesadnie duży a na pewno znacznie bardziej funkcjonalny.
Suzuki Ignis 4x4 – osiągi i dane techniczne
Przyspieszenie 0-100 km/h | 12,8 s |
Prędkość maksymalna | 165 km/h |
Spalanie WLTP, cykl mieszany | 5,4 l/100 km |
Emisja CO2 (WLTP) | 123 g/km |
Teoretyczny zasięg | 550 km |
Silnik | benz./R4/16 |
Poj. skokowa | 1197 cm3 |
Moc maksymalna | 83 KM/6000 obr./min |
Maks. moment obrotowy | 107 Nm/2800 obr./min |
Napęd/skrzynia biegów | 4x4/man. 5 |
Dł./szer./wysokość | 3700/1690/1605 mm |
Rozstaw osi | 2435 mm |
Pojemność bagażnika | 204-1086 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 30 l |
Masa własna/ładowność | 910/420 kg |
Rozmiar opon | 175/60 R 16 |
Cena od (wersja 4x4)/testowanego auta | 83 900/91 190 zł |
Suzuki Ignis 4x4 - naszym zdaniem
Małe "czteronapędówki" to domena Suzuki, firma robi to naprawdę dobrze. Czy w związku z tym Ignisa 4x4 polecimy każdemu? Niekoniecznie – jeśli potrzebujecie auta tylko do miasta, nie trzeba wydawać aż 90 000 zł, zwłaszcza że gabaryty wprowadzają spore ograniczenia w wykorzystaniu auta, a i komfort może okazać się niezadowalający. Jeśli jednak dojazd do działki jest utrudniony, a małe gabaryty nie odstraszają, to warto go rozważyć. Ocena końcowa: 4+.
Auto w mieście czuje się bardzo dobrze, pomagają niewielkie gabaryty i średnica zawracania wynosząca 9,4 m. Jednak komfort jazdy jest ograniczony.
Szutrowe drogi to raj dla Ignisa, radzi sobie na nich doskonale. Tu pomaga prześwit 180 mm.
Dynamika w mieście jest wystarczająca, gorzej na trasie szybkiego ruchu.
Czytelnie, prosto i… dość bogato. Mamy system multimedialny z 7-calowym ekranem dotykowym, skórzaną kierownicę, automatyczną klimatyzację. Wszystko sterowane prosto, przyciskami.
Niezła ilość miejsca, całkiem wygodne fotele.
Z tyłu sporo miejsca. Testowana wersja ma dwuosobową kanapę z dodatkowym bonusem – możliwością przesuwania.
Wspomaganie ruszania na wzniesieniu mają wszystkie Ignisy, w wersji 4x4 dodatkowo wspomaganie zjazdu ze wzniesienia i system kontroli przyczepności.
Suzuki chwali się, że to „hybryda”, ale mamy tu tylko układ mild hybrid 12 V.
Podstawowa pojemność bagażnika (wersja z przesuwaną kanapą) to skromne 204 l, połówki kanapy można przesuwać. Szkoda, że nie ma możliwości uzyskania równej płaszczyzny po złożeniu oparć.
Dynamiczna jazda nie jest domeną Ignisa, zaś w pozostałych sytuacjach silnik zadowala.
Długość pojazdu to zaledwie 3,7 m, rozstaw osi wynosi 2435 mm. Czujniki parkingowe niepotrzebne.
To nam się podoba: bardzo sprawna jazda w lekkim terenie, niskie spalanie, ciekawe wyposażenie, „zadziorny” wygląd.
To nam się nie podoba: 4-osobowe wnętrze, twarde zawieszenie, proste materiały wykończeniowe, stosunkowo wysoka jak na gabaryty cena (mimo że najniższa na rynku).