Auto Świat > Testy > Testy nowych samochodów > Mała, dzika i... uzależnia – testujemy Alpine A110 GT

Mała, dzika i... uzależnia – testujemy Alpine A110 GT

Więcej mocy, więcej rasowych elementów, wydajniejsze hamulce – ten sportowiec z krwi i kości przeszedł modernizację na rok modelowy 2022. Miałem tyle radości z jazdy na co dzień, że po każdym pokonanym kilometrze chciałem pokonać kolejne dwa. Testujemy Alpine A110 w wersji GT.

Alpine A110 GT
Alpine A110 GTŹródło: Auto Świat / Igor Kohutnicki
  • Niska masa własna, 300-konny silnik i skuteczne hamulce – Alpine GT zapewnia świetną dynamikę i błyskawicznie się zatrzymuje
  • Wersja GT jest tak szybka jak odmiana S, ale nie ma tak „zabetonowanego” zawieszenia. Świetnie nadaj się do jazdy na co dzień
  • Można liczyć na międzygaz w czasie redukcji i kapitalnie „gadający” wydech, w przypadku którego dodatkowe walory brzmieniowe generuje dotrysk paliwa.

Alpine A110 GT – stara, dobra szkoła!

Takie auta to już dziś rzadkość, wymierający gatunek. Globalizacja produkcji, ekologia, elektryfikacja, moda na SUV-y i crossovery spowodowały, że wiele marek zrezygnowało z produkcji fun cars starej szkoły. Pobudzających zmysły, dających dużo radości z jazdy. Kilka lat temu Alpine poszło pod prąd. Zaprezentowało lekkie (nieco ponad 1100 kg!) kompaktowe coupé z napędem na tył i centralnie umieszczonym 252-konnym silnikiem 1.8T. Korzystny przelicznik mocy do masy zapewnił świetne osiągi – sprint do setki po 4,5 s. Później pojawiła się topowa wersja S, podkręcona do 292 KM (setka” w 4,4 s), a pod koniec zeszłego roku auto poddano kolejnym zmianom. Efekt? Jeszcze więcej sportowych elementów, jeszcze bardziej wydajne hamulce, jeszcze więcej mocy w topowych wersjach. Czy przełożyło się to na lepsze osiągi, pewniejsze prowadzenie i – ogólnie pojętą – większą radość z jazdy? Sprawdzamy to na przykładzie A110 w wariancie GT.