Seryjne Volvo S60 D5 niekoniecznie wymaga podrasowania, ale różnicę mocy czuć. Jeśli ktoś chciałby się zdecydować na taki zabieg, powinien skorzystać z oprogramowania Polestara – tuning zostanie wykonany w ASO przy zachowaniu gwarancji. Niemniej jednak auto jest fajnym, szybkim, ale jeszcze nie sportowym sedanem – brakuje mu charakternego szlifu.
215 KM w ważącym 1600 kg, dobrze wyposażonym sedanie klasy średniej to słuszna moc
Jeśli na dodatek pochodzi z 5, a nie, jak w przypadku wielu konkurentów, 4 cylindrów – tym lepiej. Zapewni to równomierny rozwój mocy i naprawdę dużo momentu obrotowego w dolnym zakresie, co pozwoli dynamicznie się poruszać. Inżynierowie Polestara w tym momencie krzyknęliby „weto!” – nic nie jest tak dobre, by nie można było tego ulepszyć. Owszem, rynek oferuje nawet udoskonalenia do najznamienitszych superaut, ale szwedzki spec od Volvo zajmuje się bardziej przyziemnymi modyfikacjami i skupia tylko na silniku.D5 à la Polestar – 15 KM i 30 Nm więcej
Kosztujący 1100 euro tuning (a właściwie przeprogramowanie mapy silnika) nie zwala z nóg, jeśli spojrzeć na dane na papierze – zyskujemy... 15 KM i 30 Nm. Jeżeli chodzi o moment obrotowy, to jego maksymalna wartość będzie nawet osiągana o 250 obr./min później. Podczas jazdy ma się jednak zgoła inne odczucia.
Pięciocylindrowy diesel ochoczo bierze się do roboty, nie pojawia się też turbodziura. Współpracująca z nim 6-stopniowa przekładnia automatyczna łagodnie przełącza biegi i przytomnie reaguje na kick-down. Elastyczność to drugie imię silnika Volvo i duża w tym zasługa „dłubaniny” Polestara. Duży plus też za doskonałą trakcję nawet podczas dynamicznego startu. Wcale nie jest łatwo przenieść 470 Nm momentu obrotowego przez przednią oś na asfalt, a w Volvo udaje się to bez dławiącej silnik ingerencji elektroniki.
Jeśli ktoś lubi często sprawdzać przyspieszenie „od świateł do świateł”, o żywotność opon może być spokojny
Spora w tym zasługa gum o szerokości aż 235 mm, seryjnie nakładanych na 18-calowe felgi R-Design. Niskoprofilowe opony atrakcyjnie wyglądają, ale jazda na nich po dziurawych drogach wiąże się ze sporymi wyrzeczeniami. Komfort resorowania dodatkowo obniża utwardzone zawieszenie, także należące do pakietu R-Design. Odnosi się wrażenie, że ze sportowymi nastawami trochę przesadzono.
W tej klasie można spotkać lepiej wyważone zestawy, pozwalające cieszyć się zarówno komfortem, jak i emocjonującą jazdą. Do naprawdę dynamicznego charakteru „S60-ce” R-Design brakuje precyzyjniejszego układu kierowniczego i lepszego wyważenia nadwozia.
Wykorzystującym potencjał auta trudno będzie osiągnąć wynik spalania bliski temu, co deklaruje producent. Choć według zapewnień Polestara podniesienie mocy nie wpływa na spalanie, w mieście z trudem wystarczało nam 10 l/100 km.
„Stróże” nie zawsze dają się lubić
Volvo S60 to auto, którym chce się daleko podróżować. Komfort prowadzenia poprawia opcjonalny aktywny tempomat, któremu można zaufać. Nawet kiedy przed nasz samochód ktoś się wepchnie, elektronika zachowa czujność. Mniej zaufania budzą jej reakcje w mieście. Układ City Safety potrafi zidentyfikować garażowy szlaban jako ryzyko kolizji i gwałtownie zatrzymać auto kilka metrów przed nim.
Podobne niedociągnięcia wykazuje system BLIS – owszem, wykrywa obiekty w „martwym polu”, ale często należą do nich również mijane latarnie. System ostrzegania o kolizji też wymaga dopracowania – w razie niezachowania zadowalającego elektronikę odstępu (dużego!) kierowca jest upominany głośnym piskiem i błyskiem diod. Może i zamiarem twórców było pouczanie kierowcy, ale taka dawka emocji jest niepotrzebna.