- Trzecią generację Toyoty Aygo oparto na większym o klasę Yarisie. Sprawdzamy, czy przyniosło to jakieś korzyści
- Nowa bazowa Toyota to coś pośredniego między hatchbackiem a SUV-em. Nie chodzi tylko o wygląd, kierowca ma z tego coś jeszcze
- Czy spalinowe miniauto w ogóle potrafi dziś czymś zaskoczyć?
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Toyota Aygo X to bazowy rodzaj dwuśladowej motoryzacji, nawet jeśli kosztuje minimum 64 tys. 900 zł. To miniauto, najniższy samochodowy segment. Nie ma co się więc spodziewać po nim jakichś rewelacji. Ma jeździć i tyle. No i dogadywać ze smartfonem.
Tymczasem kierownica wygląda jak z modelu klasy średniej i na dodatek jest perfekcyjnie wyprofilowana. Pokrętła klimatyzacji, włącznik świateł awaryjnych i dźwigienki przy kierownicy chodzą jak w kilkukrotnie droższych autach premium. A w bagażniku spokojnie mieści się standardowa walizka kabinowa i jeszcze zostaje trochę miejsca.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoToyota Aygo X — niskobudżetowe momenty
Oczywiście są chwile, które przypominają nam, że to nie jest kompakt. Nawet w topowej wersji Aygo X Limited nie da się na środkowym słupku wyregulować wysokości mocowania pasów bezpieczeństwa, a tylne boczne szyby są jedynie uchylane. To drugie trudno uznać jednak za jakiś brak. W takich samochodach jak Toyota Aygo X z reguły nikt nie jeździ na tylnej kanapie. Ale jak już nadejdzie taka chwila, to lepiej, żeby nie mierzył powyżej 180 cm wzrostu.
Dla takiej osoby na tylnej kanapie nie ma miejsca. Na nic – ani na głowę, ani na nogi. Na dodatek otwór drzwiowy jest wyjątkowo wąski, więc już wsiadanie może zniechęcić od zajmowania tam miejsca. No ale w miniautach najczęściej korzysta się z dwóch przednich foteli. Używanie tylnej kanapy to taka rzadkość, jak maszerowanie z kanistrem w ręku przez cztery kilometry, bo na trasie skończyło się paliwo.
Toyota Aygo X długa jak RAV4
Trzecia generacja Toyoty Aygo nosi teraz dodatkową literę X. To miniauto, ale nie takie jak Kia Picanto czy Fiat Panda. Samochód nie jest bowiem typowym hatchbackiem, bo całkiem mu blisko do SUV-a.
Różnica w wymiarach szokuje. Nowe Aygo X ma 370 cm długości, jest więc dłuższe od poprzednika aż o 23,5 cm. To prawie ćwierć metra! Mało tego, nowa bazowa Toyota jest jedynie o pięć milimetrów krótsza niż 2-drzwiowa wersja pierwszej generacji Toyoty RAV4! Na dodatek nowy model ma od niej o 4,5 cm szersze nadwozie i o 23 cm większy rozstaw osi. Szerokie na 174 cm i wysokie na 152,5 cm nowe Aygo X wyprzedza poprzednika odpowiednio o 12,5 cm i o 6,5 cm.
Pierwszy raz Toyota Aygo sięgnęła po platformę z większego modelu. Trzecia generacja bazuje bowiem na architekturze znanej już z plasujących się o segment wyżej Toyot Yaris i Yaris Cross. Każda ze zmian przynosi konkretne korzyści. W Aygo X siedzi się wysoko, prawie tak jak w kompaktowym SUV-ie, a komfort jazdy jest znacznie wyższy niż w poprzedniku.
Choć Aygo mocno urosło, to nadal pozostaje jednym z najmniejszych samochodów na rynku. Co nie oznacza, że łatwo się nim parkuje. Podczas cofania, a zwłaszcza wyjeżdżania tyłem z prostopadłego miejsca parkingowego, życie uprzykrzają szerokie tylne słupki. Tak szerokie, że bez kamery cofania robi się naprawdę ciężko. Na szczęście jest ona standardem w czterech z pięciu wersji wyposażenia. Brak jej tylko w bazowej odmianie Active.
Poza tym – wszystko OK. Dzięki sporej i stromo poprowadzonej tylnej szybie we wstecznym lusterku widać naprawdę dużo. Boczne lustra też pokazują całkiem sporo, choć otoczenie w nich jest odrobinę zbyt pomniejszone.
Nowa platforma to wyższy komfort. Toyotę Aygo X wprawdzie zawieszono dość twardo, ale ta twardość nigdy nie jest ani nieprzyjemna, ani dokuczliwa. Poza tym całość działa cichutko jak w najlepszych modelach o dwie klasy większych.
Niestety, silnika tak perfekcyjnie już nie wyciszono. Trzycylindrowa jednolitrowa jednostka rozwija 72 KM i nadspodziewanie dobrze przyspiesza samochód, niestety, w takich momentach jest zwyczajnie głośna. Testową wersję wyposażono w automatyczną skrzynię biegów (dopłata 5 tys. zł; niedostępna w wersji Active), co do miasta jest idealnym rozwiązaniem.
Toyota Aygo X — trudna misja
Do miasta, a w trasie? Postanowiliśmy się wybrać Toyotą Aygo X w przeszło 400-kilometrową podróż. Innymi słowy: postawić przed nią zadanie, do którego niespecjalnie ją stworzono. Minisamochody są przecież głównie do kręcenia się po mieście.
W trasie Toyota Aygo X przede wszystkim okazała się bardzo oszczędna. Przez całą drogę zużyła jedynie 4,6 l/100 km i to uwzględniając dojazdy do centrów miast! Wyprzedzanie na 2-pasmowej drodze szybkiego ruchu nie było ani problemem, ani udręką, choć oczywiście zajmowało więcej czasu i miejsca niż np. w 2-krotnie mocniejszym kompakcie. Hałasy silnika i szum wiatru nie przeszkadzały, a jedyną niedogodnością po dwóch godzinach jazdy był lekki ból prawej nogi.
Więc tak: Toyotą Aygo X da się pojechać w trasę i wcale to nie jest masochizm.
Toyota Aygo X — czy jest droga?
Minimum 64 tys. 900 zł za miniauto na pierwszy rzut oka nie wygląda atrakcyjnie. Co zatem mamy w standardzie bazowej wersji Active?
Całkiem sporo. Za 64 tys. 900 zł dostajemy bowiem m.in. klimatyzację manualną, 7-calowy ekran dotykowy w środkowej konsoli, przewodową łączność z Apple CarPlay i Android Auto oraz bezprzewodowy Bluetooth, elektrycznie sterowane przednie boczne szyby, elektrycznie regulowane i podgrzewane boczne lusterka, centralny zamek, sześć poduszek powietrznych, wspomaganie pokonywania podjazdów, przyciski do wybranych funkcji systemu multimedialnego w kierownicy, a nawet adaptacyjny tempomat.
Z powodu nieszczęsnych tylnych słupków naprawdę warto dopłacić 2 tys. zł do wersji Comfort, która oferuje nie tylko kamerę cofania, ale dodatkowo np. ręczną regulację wysokości fotela kierowcy, skórzaną okładzinę kierownicy, lakierowane klamki i lusterka oraz obrotomierz. Wyposażenie jest więc bogate, a cena całkiem uzasadniona.
Testowy samochód był w topowej wersji Aygo X Limited, która oferuje w standardzie także m.in. przednie i tylne czujniki parkowania, 9-calowy ekran dotykowy w centralnej konsoli, nawigację z 4-letnią darmową transmisją danych, bezprzewodową ładowarkę do smartfonu, bezkluczykowy dostęp, uruchamianie silnika przyciskiem, pomarańczowe dekory karoserii i wnętrza, 18-calowe matowe czarne obręcze kół oraz częściowo skórzaną tapicerkę. Dorzucając do tego opcjonalną automatyczną skrzynię biegów, wychodzi 88 tys. 900 zł. A to jak na minisamochód, już za dużo.
Toyota Aygo X — dane techniczne
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 998 cm3 benzynowy/R3/12 |
Moc maksymalna | 72 KM przy 6000 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 93 Nm przy 4400 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | automatyczna bezstopniowa/przedni |
Prędkość maksymalna | 151 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 14,8 s |
Średnie zużycie paliwa (WLTP) | 4,9-5,2 l/100 km |
Długość/szerokość/wysokość/rozstaw osi | 3700/1740/1525/2430 mm |
Pojemność bagażnika | 231-829 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 35 l |
Masa własna/ładowność | 965-1015/395-345 kg |
Rozmiar opon (przód i tył) | 175/60 R18 |
Gwarancja | 3 lata (lub 100 tys. km) |
Cena testowanej wersji | od 88 900 zł |