- Coraz więcej jest nagrań z bardzo niebezpiecznych sytuacji, gdy kierowcy przelatują autami nad rondami. Na szczęście do tej pory nikt nie zginął w takich sytuacjach
- Najnowsza sytuacja miała miejsce w Człuchowie w weekend z 27 na 28 listopada. Kierowca był pijany
- Najbardziej znana sytuacja miała miejsce rok temu. Kierowca Suzuki Swifta ściął drzewo i zniszczył budynek należący do kościoła.
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
W tym roku niektórzy z kierowców naprawdę zaskakują i starają się zmienić swoje samochody w samoloty. Wykorzystują do tego ronda, które z reguły są pod nadzorem kamer. Dzięki temu możemy zobaczyć niemal kaskaderskie wyczyny kierowców. Lista tych niebezpiecznych sytuacji jest coraz dłuższa, dlatego postanowiliśmy zebrać wszystkie w jedno miejsce. Zestawiliśmy wszystkie sytuacje od najnowszej do najstarszej. Oto pięć przypadków przecinania rond i lotów samochodów.
Galeria zdjęć
W miniony weekend w nocy z soboty na niedzielę (27/28 listopada) kierowca Audi A6 przejechał przez środek ronda, wybijając się z niego. Miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. Nic mu się nie stało, a policjantom tłumaczył, że ronda nie zauważył. Jednak na nagraniu można zobaczyć, że zanim wjechał na rondo, mocno przesadził z prędkością na zakręcie, odbił się od krawężnika, a potem już bezwładnie sunął w środek ronda, gdzie przód Audi wybił się w powietrze.
11 listopada, w święto Niepodległości na terenie strefy przemysłowej w Pile, kierowca Daewoo Lanosa wjechał rozpędzony na rondo. Samochód raczej przez nie przejechał, a jeśli się wybił, to delikatnie. Jednak dalej skosił ogrodzenie, przejechał między iglakami i uderzył w zaparkowany samochód dostawczy. Samochodem podróżowały dwie osoby i nic im się nie stało. Kierowca za to miał ponad promil alkoholu we krwi.
Czerwony Volkswagen Passat z piątką pasażerów na pokładzie wjechał w nasyp ronda na tyle szybko, że auto zostało wybite i przeleciało kilkadziesiąt metrów.
W tym przypadku prowadził 29-latek, był trzeźwy, ale miał prawo jazdy zaledwie od dwóch miesięcy. Tłumaczenie było standardowe – kierowca nie zauważył ani znaków, ani ronda.
Kierowca pewnie nie jest dumny z tego co zrobił. 20 sierpnia br. kierowca Mercedesa CLS wjechał w środek ronda i poleciał, a wszystko nagrała pobliska kamera. Auto było na tyle rozpędzone, że zdołało przelecieć ponad rondem i wylądowało dopiero na trawie. Na szczęście kierowcy nic się nie stało, nie było też nigdzie wspomniane, żeby był pijany. Sytuacja została zakwalifikowana jako kolizja, a kierowca dostał mandat, choć prokuratura bada czy nie było tutaj zagrożenia w ruchu lądowym.
Sytuacja ma już ponad rok i rozpisywały się o niej media z całego kraju, jednak nagranie cały czas mrozi krew w żyłach. Lot miał miejsce 12 kwietnia 2020 r., czyli w Wielkanoc. Rozpędzone Suzuki Swift wpadło na wyspę ronda, wybiło się, po czym na dużej wysokości ścięło sosnę, przeleciało nad pomnikiem papieża św. Jana Pawła II i spadło na budynek gospodarczy należący do Parafii Zwiastowania Pańskiego w Rąbieniu.
Samochód jechał tak szybko, że szacuje się, że wybił się na około 7 metrów. Kierowca został ciężko ranny i musiał być wycinany z karoserii rozbitego auta. Oczywiście był pod wpływem. Został on skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz dostał 5 lat zakazu prowadzenia aut.