Mieszkańcy amerykańskiej prowincji przyzwyczajeni są do prostych, długich ulic i prostopadłych skrzyżowań. Trudno tam o wąskie kręte odcinki, a chyba jeszcze rzadszym widokiem są ronda, których z kolei w Europie nie brakuje. Według firmy Kittelson&Associates, w Ameryce jest zaledwie około 7100 rond – to naprawdę niewiele jak na tak rozległy kraj. Szczególnie o nie trudno poza miastami i na terenach stosunkowo rzadko zaludnionych, a do takich z pewnością należy stan Kentucky z niespełna 4,5 mln mieszkańców.

Ktoś jednak postanowił w jednej z mniejszych miejscowości "uszczęśliwić" mieszkańców rondem. Problem w tym, że po jego otwarciu okazało się, że miejscowi kierowcy nie bardzo wiedzą, jak poruszać się po tego typu skrzyżowaniu. Rondo powstało w hrabstwie Rowan w Kentucky – zastąpiło czterokierunkowe skrzyżowanie, na którym codziennie jeździły około 4 tys. samochodów.

Władze próbowały obniżyć tam liczbę poważnych wypadków. Niestety, w tym przypadku rondo okazało się bezpieczniejsze tylko na papierze, bowiem patrząc na to, co się na nim dzieje, włos jeży się na głowie. Jak widać na nagraniu z drona, to, co dla Europejczyków jest czymś naturalnym, dla wielu Amerykanów jest rozwiązaniem zbyt trudnym do zrozumienia. Czyżby przyszedł czas na lekcje doszkalające z przepisów i techniki jazdy?