Nowy szef francuskiej marki w obszernym wywiadzie dla magazynu "Autocar" szczerze wypowiedział się o przyszłości francuskiej marki, błędach poprzedniego zarządu i przyszłości aut elektrycznych we francuskim sojuszu. Jednak to, co najbardziej kontrowersyjne w jego wypowiedzi dotyczy nowej normy emisji Euro 7.

Luca de Meo, który rozpoczynał swoją karierę w Renault, ale od tamtego czasu miał okazję pracować m.in.: dla Japończyków (Toyota), Włochów (Fiat, Abarth) oraz Niemców (Volkswagen i Seat), twierdzi że nowe normy sprawią, że z rynku znikną auta segmentu A, a nieco większe modele pokroju Skody Fabii czy Volkswagena Polo lub Renault Clio zdrożeją... dwukrotnie! To oznacza, że modele z tego segment będą w 2025 r. kosztowały po ok. 100 tys zł!

Jak twierdzi de Meo, jego zdanie potwierdzają także szefowie innych koncernów. Jak wyjaśnia, wszystko przez piekielnie drogie systemy oczyszczania, jakie będą musiały pojawić się w nowych autach.

"Oczyszczenie silnika spalinowego kosztuje określoną kwotę. Zarówno Renault Clio za 15 tys. euro i Mercedes Klasy S za 120 tys. euro będą potrzebowały tego samego filtra cząstek stałych, który będzie musiał zawierać platynę, rod i inne drogie materiały. Oczywiste jest, że filtr w Klasie S będzie trochę większy, ale nadal będzie stanowił znacznie mniejszą część ceny całego auta, dlatego klient nie odczuje wielkiej różnicy w cenie. Co innego w przypadku małych aut – stwierdził szef Grupy Renault w rozmowie z magazynem "Autocar".

Za słowami Włocha idą także czyny. Już teraz szef francuskiego koncernu zapowiedział, że Renault skupi się na segmencie kompaktowym.

Jak sam stwierdził, de Meo ma plan, aby przejść o jeden segment w górę. Według niego dotychczasowy nacisk na promocję i produkcję małych samochodów oznaczał, że zdolność generowania marż w Renault była mocno ograniczona. Zresztą podobny zabieg włoski menadżer zastosował także w Seacie. Hiszpańska marka przeniosła swoją uwagę z Ibizy i Arony na Leona i Atecę.

W Renault pod wodzą de Meo siłą napędową w najbliższych latach ma być rodzina aut zbudowanych na Megane.

"Efekt tego zacznie być odczuwalny w przyszłym roku wraz z pojawieniem się elektrycznego SUV-a Megane i zmianą generacyjną Kadjara, ale pełny efekt pojawi się dopiero w latach 2023-24. Zajmie nam to trochę czasu, ale wiemy, że nadchodzą bardzo mocne produkty" – powiedział konstruktor planu naprawczego Renault.

Wydaje się, że rynki finansowe wierzą słowom i działaniom de Meo, bo mimo tego, że Włoch przejął stery Renault w momencie, gdy firma była w poważnym dołku finansowym, a sojusz z Nissanem i Mitsubishi w rozsypce, to cena akcji spółki na giełdzie wzrosła z 13 do 35 funtów.