• Grupa posłów zwróciła się do ministerstwa infrastruktury m.in. w sprawie wprowadzenia sankcji dla osób odpowiedzialnych za usługi usuwania urządzeń ograniczających emisję spalin
  • Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie jest karalne usuwanie filtrów DPF z samochodów
  • Na grzywnę w wysokości do 5 tys. zł naraża się kierowca pojazdu z wyciętym DPF lub zmodyfikowanym układem kontroli emisji spalin – przypomina Stowarzyszenie Prawników Rynku Motoryzacyjnego
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Posłowie znów apelują o zmiany w prawie, by zdelegalizować usuwanie filtrów DPF z samochodów. Po raporcie NIK "Eliminowanie z ruchu drogowego pojazdów nadmiernie emitujących substancje szkodliwe" Małgorzata Tracz, Urszula Zielińska, Tomasz Aniśko, Franciszek Sterczewski, Paweł Olszewski, Cezary Grabarczyk, Małgorzata Chmiel i Krystyna Sibińska zwrócili się w grudniu 2021 r. z interpelacją do ministra infrastruktury. Poselska interpelacja nie pozostała bez odpowiedzi po kilku tygodniach.

Kara za jazdę bez filtra DPF

Tradycyjnie już w imieniu ministra odpowiedzi udzieli Rafał Weber, pełniący funkcję sekretarza stanu. Wyjaśnił, że choć zlecanie, oferowanie i wykonywanie usług wycinania urządzeń filtrujących nie jest karalne, to już jazda samochodem bez stosownego filtra cząstek stałych oznacza wysoką grzywnę. W dokumencie czytamy, że trzeba się liczyć z grzywną określoną w kodeksie wykroczeń.

Z jaką karą może zatem liczyć się kierowca? Stowarzyszenie Prawników Rynku Motoryzacyjnego, jak i ministerstwo przypominają, że należy sięgnąć do kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, a ściślej do art. 96 określającego dopuszczalną wysokość grzywny (punkt 1ad).

Otwartą kwestią pozostaje czy groźba otrzymania grzywny jest realna. Nawet samo ministerstwo przyznaje, że przeprowadzenie kompleksowych badań emisji spalin jest obecnie ogromnym wyzwaniem, co sprawia, że ryzyko wykrycia modyfikacji w układzie wydechowym jest dość niewielkie. Na trasie kontrolę dymomierzem może przeprowadzić policja oraz inspektorzy GITD. Pozostaje jeszcze diagnosta na stacji kontroli pojazdów, który ma skromne możliwości.

Bezradny diagnosta w stacji kontroli pojazdów?

Rafał Weber wyjaśnia: "Obecnie dostępne technologie dające pełne wyniki kontroli zanieczyszczeń gazowych i pyłowych są kosztowne, bo wykonywane przy użyciu specjalistycznego sprzętu wykorzystywanego do badań homologacyjnych (tzw. hamownie silnikowe). Podkreślenia wymaga, że na stacjach kontroli pojazdów nie można przeprowadzić wszystkich badań emisji zanieczyszczeń, ponieważ do tego celu niezbędne są wspomniane hamownie silnikowe, a prawodawstwo UE nie nakłada takiego obowiązku. Te specjalistyczne urządzenia pomiarowo-badawcze najczęściej posiadają producenci silników lub jednostki uprawnione przeprowadzające badania homologacyjne (w Polsce np. Instytut Transportu Samochodowego, Przemysłowy Instytut Motoryzacji, Instytut Badań i Rozwoju Motoryzacji BOSMAL)".

Jak dotąd żadnych powodów do zmartwień nie mają zaś warsztaty, przynajmniej w kwestii zmian w przepisach proponowanych przez Ministra Infrastruktury. "Wprowadzenie dodatkowych sankcji dla osób odpowiedzialnych za zlecanie, oferowanie oraz wykonywanie usługi usunięcia z pojazdu urządzeń zamontowanych przez producenta w celu ograniczenia emisji substancji szkodliwych dla zdrowia i środowiska, oraz penalizacja takich działań wykracza poza właściwość Ministerstwa Infrastruktury" - czytamy w odpowiedzi na poselską interpelację.