Po pożarze na statku Fremantle Highway, który wybuchł 25 lipca na Morzu Północnym w okolicach wyspy Ameland, ogień ostatecznie udało się stłumić, a sam statek po wielu trudnościach odholować do portu w holenderskim Eemshaven. Podczas ewakuacji zginął jeden członek 23-osobowej załogi.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Fremantle Highway — trwa rozładunek ocalałych samochodów
Po dostarczeniu Fremantle Highway do Eemshaven udało się wejść na pokład statku i wtedy okazało się, że część z przewożonych pojazdów jest w całkiem dobrym stanie. Jak informuje holenderski serwis eemskrant.nl z listu przewozowego wynika, że na pokładzie było 3784 nowych aut, w tym niemal 500 elektrycznych. Początkowo sugerowano, że to jeden z nich mógł doprowadzić do pożaru Fremantle Highway, ale później podano informację, że źródłem ognia wcale nie musiał być samochód zeroemisyjny.
- Przeczytaj także: Niemcy nie mają dla niego litości. Karygodne zachowanie kierowcy auta z polską rejestracją
Możliwe, że znowu czeka nas gorąca dyskusja pomiędzy zagorzałym zwolennikami i przeciwnikami samochodów elektrycznych. Serwis eemskrant.nl podał, że rozładunek wciąż trwa i wydobywane z Fremantle Highway pojazdy są niemal nieuszkodzone.
Fremantle Highway — pożar elektrycznego Mercedesa EQE
W dobrym stanie wydawał się być również elektryczny Mercedes EQE, który opuszczał statek w środę (30 sierpnia). Ale gdy tylko umieszczono auto w kontenerze, doszło do pożaru. Na szczęście obecni na miejscu strażacy szybko zareagowali i wypełnili kontener wodą, odcinając tym samym dopływ tlenu, co pozwoliło stłumić ogień.
- Przeczytaj także: Pożar statku Fremantle Highway. Co już wiadomo o przyczynach i jakie samochody były na pokładzie?
Możliwe, że to nie jedyny zwrot akcji związany ze statkiem Fremantle Highway. Już po wejściu na pokład frachtowca okazało się, że ok. tysiąc pojazdów na dolnych pokładach pozostało niemal nieuszkodzonych i to właśnie one są teraz wydobywane.