- Targi IAA nie są już tylko świętem motoryzacji w klasycznym rozumieniu, podjęto próbę dostosowania koncepcji do społecznych oczekiwań
- IAA Mobility dzieli się na strefę targową, w halach oraz pawilonów zlokalizowanych w centrum Monachium
- Wielu producentów ponownie odmówiło udziału – zabrakło m.in. stoisk wszystkich marek grupy Stellantis
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Targi Internationale Automobil Ausstellung (IAA) mają długa tradycję i wysoką renomę. Po raz pierwszy odbyły się w 1897 r. w Berlinie, natomiast od 1951 r. były organizowane we Frankfurcie nad Menem. Miały charakter święta motoryzacji, dla Niemców niemal rangi państwowej – w końcu motoryzacja to najważniejsza gałąź tutejszej gospodarki, a niemieckie koncerny zawsze budowały dla swoich marek najokazalsze stoiska. To prężenie muskułów jednak najpierw zaczęło płoszyć nieniemieckie firmy, potem też drażnić mniej i bardziej radykalne ugrupowania angażujące się dla klimatu. Megalomania bywała w niektórych przypadkach aż trudna do obejścia i ogarnięcia, nawet dla pasjonatów motoryzacji i dziennikarzy.
IAA musiało się zmienić i efektem tego jest nowa formuła targów skupiona nie tylko wokół samochodów osobowych, lecz na szeroko pojętej mobilności. Wśród tegorocznych wystawców znalazły się nie tylko firmy produkujące samochody, lecz także rowery i rowery elektryczne, hulajnogi, mikropojazdy, autonomiczne busiki i ich latające, futurystyczne odpowiedniki oraz firmy, które mobilność rozumieją jako usługę (aplikacje ride i carsharingowe, transport publiczny etc.).
W rezultacie stoiska dużych firm samochodowych (we Frankfurcie nierzadko wypełniających całe hale), są w Monachium dużo mniejsze, natomiast większość powierzchni hal zajmują poddostawcy tacy jak Faurecia, Webasto, Continetal, Bosch etc. Ponownie też zabrakło wielu ważnych graczy: wszystkich marek grupy Stellantis (Fiat, Alfa Romeo, Jeep, Maserati, Peugeot, Citroen, Opel, DS), Skody, Toyoty i Lexusa czy Volvo. Ich miejsce zajęły m.in. nowe marki z Chin.
Przede wszystkim jednak impreza wykracza poza hale targowe (część zwaną przez organizatorów Summit) – po raz pierwszy zorganizowano też Open Spaces, czyli specjalnie zbudowane pawilony w... centrum Monachium. Niektóre z firm mają tam swoje drugie stoiska, inne, jak np. Audi zdecydowały się wystawiać tylko tam. Open Space'y zostały jednak oficjalnie otwarte dopiero popołudniu w dzień po dniu prasowym gdy... większość dziennikarzy była już w drodze na lotnisko – w związku z tym do tej rzekomo najbardziej innowacyjnej części IAA Mobility 2021 nie było dane mi dotrzeć. Jednak organizatorzy liczą, że do pawilonów rozlokowanych na placach w Monachium zajrzą przede wszystkim ci, których targi motoryzacyjne z zasady... nie interesują. Ma to być próba zainicjowania dialogu z osobami spoza branży, nie-petrolheadami i nie-kierowcami.
Przeczytaj też:
Tereny Summit i Open Spaces są połączone tzw. Blue Lane, po której kursują autobusy wahadłowe, ale można też w ten sposób odbyć jazdę próbną lub co-drive którymś z nowych elektryków. IAA Mobility obfituje także w konferencje i debaty z udziałem prezesów, naukowców i ekspertów, które można śledzić online. Czas trwania imprezy został skrócony do 6 dni, więc goście spoza branży, nie mogący przybyć tu służbowo w dzień powszedni, będą mieli tylko jeden weekend na zwiedzenie targów (zwykle były to 2 weekendy). IAA Mobility 2021 trwa do 12 września.
Nadrzędnym hasłem imprezy jest obniżanie wpływu mobilności indywidualnej na środowisko – ślad węglowy, recykling, zeroemisyjność odmieniano przez wszystkie przypadki i niemal wszystkie nowości były temu podporządkowane. Trudno, żeby w obecnych czasach postępować inaczej, jest to właściwy kierunek myślenia branży, która musi się przyczynić do lepszej ochrony środowiska. Cokolwiek innego byłoby społecznie trudne do zaakceptowania.
Mimo to radykalni obrońcy dobra naszej planety zorganizowali liczne protesty mające nakłonić branżę motoryzacyjną do jeszcze szybszego odejścia od napędów spalinowych – aktywiści m.in. zablokowali autostradę. Najwyraźniej nie docenili zmian poczynionych przez organizatorów i wystawców i nie są zainteresowani taką formą dialogu.
Wrażenia ze stoisk, które udało mi się odwiedzić, znajdziecie w galerii.
Galeria zdjęć
Odwiedzających IAA Mobility 2021 witały modele LEGO Technic w skali ok. 1:2. Bugatti Chiron oraz...
Porsche 911 GT3 RS. Motoryzacja w każdym potrafi obudzić dziecko, a niejeden z inżynierów od takich klocków zaczynał...
Specyficzny wygląd, zacna idea: i Vision Cicular to pomysł BMW na samochód w pełni recyklingowalny i zbudowany w dużym stopniu z materiałów z odzysku, mający możliwie najniższy ślad węglowy już na etapie produkcji. Ponadto ten wóz ma być też możliwie łatwo naprawialny.
Obecne modele BMW są produkowane średnio w 30 proc. z materiałów z odzysku, cel na najbliższe lata to 50 proc.
Ciekawy przykład innowacyjnego podejścia do surowców prezentuje także Continental: prototypowa opona Green Concept wykorzystuje kauczuk pozyskiwany z… soku mniszka lekarskiego, powszechnie zwanego mleczem.
Z kolei karkas został wykonany z przetworzonych butelek PET, co czyni konstrukcję lżejszą. Na razie Continental nie deklaruje, kiedy mógłby uruchomić seryjną produkcję takich opon.
Stoisko Hyundaia było niezwykle minimalistyczne. Dekoracja została zbudowana z elementów, które nadają się do ponownego użytku.
Hyundai Prophecy Concept jest już znany. Robi wrażenie i budzi ogromny apetyty na seryjną wersję – Ioniqa 6 poznamy w przyszłym roku.
W produkcyjnej wersji Ioniqa 6 wnętrze nie będzie tak futurystyczne, jak tu, ale kraciastą tapicerkę mogłoby zachować.
Produkcyjny hit tych targów, jedna z niewielu premier, która nie jest odległą wizją: nowe Renault Megane w wersji elektrycznej. Może mieć akumulator 40 lub 60 kWh oraz silnik o mocy 130 lub 218 KM.
Zasięg: 300 km dla wersji z mniejszą baterią i 470 km dla tej pojemniejszej. Maksymalna moc ładowania: 130 kW.
Wnętrze wykończono o wiele przyjemniej niż w konkurencyjnym VW ID.3. Szybko reagujący na dotyk ekran ze świetną grafiką. Renault Megane E-Tech Electric trafi do sprzedaży w 2022 r.
Urzekająco minimalistyczny koncept Volkswagen ID. Life to zapowiedź elektryka mniejszego od ID.3, który pojawi się w 2025 r. Tkanina na masce i dachu została wykonana z przetworzonych butelek PET, a opony – z bio-oleju, kauczuku naturalnego i łusek ryżowych. Surowy styl trochę budzi skojarzenia z Typem 181, zwanego „Thing”.
Akumulator może zmagazynować 57 kWh energii, co ma pozwalać na przejechanie ok. 400 km. 234-konny silnik napędza przednie koła. VW zapowiada, że docelowo mały elektryk ma kosztować ok. 20 tys. euro – to cena porównywalna z nieoferowanym już u nas e-up!-em.
Wybaczcie jakość zdjęcia zrobionego przez szybę – samochód oblegały tłumy. Ale zwróćcie uwagę na ekran wysuwany z deski rozdzielczej i projektor – w przerwie na ładowanie można sobie zafundować seans kinowy.
Ta słodka kuleczka, to współczesna, rzecz jasna elektryczna, interpretacja BMW Isetty. Nie stoi za nią jednak BMW lecz firma produkująca hulajnogi – Micro.
Silnik elektryczny ma moc 12,5 kW co ma wystarczać na przyspieszenie 0-50 km/h w 5 s i rozpędzenie się do maks. 90 km/h. Zasięg: do 200 km.
Microlino ma zaledwie 2,52 m długości i 1,47 m szerokości – teoretycznie można parkować w poprzek miejsc parkingowych. Wsiadanie do kabiny – podobnie jak w Isecie, czyli... przez jedyne, przednie drzwi.
Kabina mieści 2 osoby na przytulnej kanapie, z tyłu jest niewielki bagażnik.
WEY to chińska marka, którą dotąd znaliśmy tylko z naszych wizyt na targach w Szanghaju. Teraz prezentuje się na IAA we Monachium, gdzie świętuje europejską premierę SUVa o nazwie… Coffee 01.
Choć samochód ma trafić do sprzedaży w Niemczech na początku przyszłego roku, to jak się dowiedzieliśmy nazwa… nie jest jeszcze ostateczna. Cóż, miłośnikom kawy zawsze pozostaje Opel Mokka.
Wracając do WEYa Coffee 01: ma hybrydowy napęd składający się z dwóch silników elektrycznych (150 + 184 KM) i 4-cylindrowego, spalinowego (204 KM). Wrażenie robi zasięg na prądzie: akumulator o pojemności 41 kWh ma pozwalać przejechać aż 150 km na ładowaniu wg WLTP. Zaskakująco dopracowane jest także wnętrze. Cena nie została jeszcze ustalona, ale ma wynieść ok. 50 tys. euro.
Drugim chińskim producentem, który z rozmachem prezentował się na IAA w Monachium jest Ora – to marka należąca do koncernu Great Wall. Dotąd zasłynęła m.in. dzięki… dość wariackiej wariancji na temat VW Garbusa – tyle, że z dodatkową parą drzwi. By nie drażnić niemieckich producentów chińczycy darowali sobie przywożenie tego auta na targi, zamiast tego pokazali m.in. ten model – Cat.
Ora Cat, ze swoimi okrągłymi reflektorami, również czerpie z estetyki retro. Elektryczny silnik ma 171 KM, akumulator może zgromadzić energię 49 lub 63 kWh (300 lub 400 km zasięgu).
Jakość wykonania wnętrza i materiałów jest na więcej niż zadowalającym poziomie, przełączniki na desce rozdzielczej bardzo przypominają te z MINI. Pod lusterkiem znajduje się kamera, która automatycznie rozpoznaje kierowcę i aktywuje jego profil.
Drugim modelem, który ORA pokazała w Monachium jest 03 Cat – pięciodrzwiowe coupe, które wygląda jak skurczona Panamera pierwszej generacji.
Oba modele marki Ora mają trafić do sprzedaży w Niemczech w 2022 r.
Nie, to nie jest kolejna nowość z Chin, ale bardzo możliwe, że stworzona głównie z myślą o rynku chińskim. Mercedes-Maybach EQS to przedsmak superluksusowego SUVa z elektrycznym napędem, który ma w 2022 r. trafić do salonów – będzie to pierwszy Maybach zasilany prądem.
Oficjalnych szczegółów technicznych Mercedes jeszcze nie zdradza, wystawiony samochód nawet nie miał wnętrza, za to felgi w rozmiarze aż 24 cali, solidną porcję chromu oraz typowe dla marki, dwukolorowe lakierowanie.
Dość ostentacyjnie prezentuje się także koncepcyjna, ale juz bardzo bliska produkcyjnej wersji, elektryczna klasa G – czyli EQG. O tym, że takowy model się pojawi wiemy od premiery obecnej generacji „gelendy” w styczniu 2018 r.
Do sprzedaży EQG ma trafić jednak dopiero w 2024 r. Ciekawostką są podświetlane listwy na bokach i zamontowany na tylnej klapie, w miejscu koła zapasowego, schowek na przewody ładowania. O technice wiemy tylko tyle, że zastosowano tu aż 4 silniki elektryczne – zasięg i łączna moc pozostają niewiadomą.
Najważniejszą premierą Mercedesa w Monachium był jednak EQE – w pełni elektryczny sedan wielkości CLSa (4,95 m) bazujący na tej samej platformie co EQS i mający bardzo podobną, aerodynamicznie korzystną sylwetkę.
Akumulator o pojemności 90 kWh netto pozwala pokonać nawet 660 km na ładowaniu. Mercedes podkreśla też, że zawiera on mniej niż 10 proc. kobaltu – ekologicznie kontrowersyjnego surowca, producenci dążą do jego wyeliminowania.
Felgi EQE wyglądają trochę jak... kołpaki. Ma to względy aerodynamiczne, takie osłony ograniczają zawirowania powietrza.
Jeśli chodzi o felgi, to na stoisku Mercedesa było co podziwiać.
W kąciku stoiska Mercedesa stał Smart Concept #1 – bliski wersji seryjnej, która pojawi się w 2022 r., i stworzony w ramach joint venture Daimlera z chińskim Geely. Elektryczny crossover z baterią 70 kWh i zasięgiem 440 km będzie produkowany w Chinach i ma pozwolić marce smart wreszcie rozwinąć skrzydła także poza segmentem mikroaut.
Ciekawostka ze stoiska Mercedesa: szkielet nadwozia klasy S i kolorystycznie zaakcentowanymi rodzajami blach oraz napompowanymi poduszkami powietrznymi. W tym modelu są one poukrywane w niezwykłych miejscach: m.in. na oparciach przednich foteli, w tylnych siedziskach i pasach bezpieczeństwa.
Odwiedzający targi mają okazję nie tylko oglądać nowe modele aut, lecz także wypróbować niektóre z nich. Ja skorzystałem z okazji przejażdżki na tylnym siedzeniu prototypu BMW iX5 z wodorowymi ogniwami paliwowymi. W przyszłym roku firma planuje wypuścić krótką serię takich aut, które trafią do wybranych odbiorców w charakterze testu. 6 kg wodoru pozwalają pokonać ok. 500 km. To najbardziej komfortowe i przestronne auto wodorowe, z jakim miałem do czynienia.
Te targi należały w dużej mierze także do poddostawców – cichych bohaterów branży motoryzacyjnej. Na stoisku firmy Plastic Omnium prezentowane były zbiorniki na wodór, które jak widać, w zależności od typu pojazdu, mogą mieć bardzo różną wielkość, ale i kształt. W każdym wypadku zewnętrzna część jest wykonana z włókna węglowego.
Dla producentów aut wyzwanie stanowi opasły kształt zbiornika na wodór. Ale Omni Plastic ma na to rozwiązanie: modułowe skrzynie wypełnione kilkoma zbiornikami w kształcie cienkiej tuby. Takie coś łatwiej wstawić do samochodowej platformy zaprojektowanej pod duży akumulator.
Plastic Omnium ma rozwiązania wodorowe zarówno dla aut osobowych jak i ciężarowych oraz autobusów.
Znane powszechnie z ogrzewania postojowego Webasto robi znacznie więcej niż ciepło przed podróżą: w Monachium pokazało specjalny typ dachu z elegancko wkomponowanymi lidarami – czyli czujnikami potrzebnymi w autonomicznie jeżdżących samochodach, które na drogach zobaczymy za kilka lat.
Bosch dostarcza niezwykle szeroki wachlarz podzespołów do wszelkiej maści pojazdów – od e-rowerów, przez samochody aż do ciężkich ciężarówek. Na IAA prezentował m.in. rozwiązania do autonomicznego odprowadzania auta na miejsce postojowe na parkingu.
Rowery są na targach IAA nowością – jest to ważne ogniwo indywidualnej mobilności, często też wyposażone w silnik elektryczny, pochodzący np. od Boscha. Czasu by przyglądać się jednośladom z pedałami nie było bowiem...
...w sąsiedniej hali, honoru starej, brudnej i politycznie niepoprawnej motoryzacji bronili dilerzy zabytkowych i ekskluzywnych samochodów oraz tunerzy. Turkusowe Ferrari 330 było wystawione na sprzedaż za... 330 tys. euro.
Coś z nieco niższej półki za mniejsze pieniądze? Mercedes R129 po pewnym znanym piłkarzu Realu Madryt lub nieco młodsze Sl i CLK cabrio.
Firma Kienle specjalizuje się w Mercedesach marzeń – i tych starszych, i tych młodszych, stricte limitowanych (jak np. widoczny w tle SLR Stirling Moss) lub zachowanych w fabrycznym stanie (SLR Roadster z przebiegiem zaledwie 13 km od fabryki).
W Monachium można było też zobaczyć Mercedesa-AMG GT jaki oficjalnie w fabryce nigdy nie powstał: pozbawiony szyby czołowej i dachu speedster Speedlegend od firmy Bussink. Pałąk nad kabiną jest inspirowany rozwiązaniem Halo z bolidów F1 i odwołuje się także do wspomnianego SLRa Stirling Moss. Silnik został tu podkręcony do 850 KM.
Za Mercedesem od Bussinka stał zjawiskowy McLaren Senna GT-R – samochód, którego nie krępują niemal żadne ograniczenia. Jego elementy aerodynamiczne generują docisk 1 tony, a podwójnie doładowane V8 rozwija moc 825 KM. Ekstremalnie ekstremalna zabawka torowa dla najbogatszych z najbogatszych.
Duża rzadkość: wyczynowa wersja Ferrari F40, czyli LM.
Zenvo TSR-S, czyli supersamochód z Danii z silnikiem o mocy 1177 KM oraz...
...skręcającym spoilerem. 0-200 km/h rozpędza się w 6,8 s. Cena tego auta: 2,04 mln euro.
Moim osobistym faworytem targów został jednak ten restomod Porsche 911 przygotowany przez firmę Mletzko. Zwróćcie uwagę na zgodność wzoru wykładziny...
...z tapicerką siedzeń, boczków, listw i dywaników. Fenomenalna estetyka i bardzo pomysłowe podejście do przebudowy Porsche 911 generacji 964. Inspiracje niedoścignionym pod tym względem Singerem są oczywiste, ale efekt jednak zachwyca.
Wóz napędza 4-litrowy, wolnossący bokser o mocy 369 KM. Przyspieszenie 0-200 km/h zajmuje tylko 9,8 s.