Najgorszy okres, jeśli chodzi o względnie współczesne samochody i rdzę, to przełom wieków i początek bieżącego stulecia. Wówczas (m.in. ze względu na oszczędności i zmiany technologiczne w procesie produkcji) wiele firm zaczęło borykać się z problemem rdzewiejących blach. Bez znaczenia, czy chodziło o markę europejską czy azjatycką – pojawienie się rdzawych wykwitów było w zasadzie kwestią czasu. Zasadnicze pytanie brzmiało więc nie "czy", a "gdzie" i "kiedy" zacznie się coś dziać. Audi, BMW, Dacia, Fiat, Kia/Hyundai, Mercedes, Honda, Nissan, Mazda, Toyota, VW oraz – choć w chyba w nieco mniejszym stopniu – marki francuskie – wszyscy borykali się z tym samym. Pisaliśmy o tym zresztą wiele razy, a nasze zestawienie względnie młodych, a i tak korodujących aut znajdziesz np. TU.

I w ostatnim czasie wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu, a kwestię rdzy względnie opanowali nawet producenci japońscy. No i Mercedes. Jak się jednak okazuje, dziś też można się nieprzyjemnie zdziwić. I nie chodzi nawet o rdzawy nalot na podwoziu czy elementach podłogi – to ma prawo się wydarzyć, zwłaszcza w sytuacji, gdy samochód jeździ w warunkach polskiej zimy. Nie, chodzi o wewnętrzną część tylnego błotnika z czteroletniego Volkswagena Passata B8.

Jak pokazał na swoim kanale youtuber o pseudonimie "Blacharz Szymon", błotnik nosił od wewnętrznej strony już na tyle mocne wżery, że kwestia pojawienia się rdzy od zewnętrznej strony poszycia (blacharz nazywa to... "kwitnącym kalafiorem") było zapewne kwestią czasu. Szczęście w nieszczęściu dla właściciela Passata polegało na tym, że feralny błotnik został zarysowany/wgnieciony i musiał zostać wymieniony na nowy. Patrząc na zdolności pana Szymona, element ten ma szansę wytrzymać znacznie dłużej niż fabryczny.