- Najlepszym i najskuteczniejszym sposobem na uniknięcie mandatu jest jazda zgodna z przepisami. Działa bezbłędnie, ale... czy zawsze?
- Wielu kierowców wskazuje na problem na odcinkowych pomiarach prędkości. Ich oznakowanie wcale nie ułatwia przepisowej jazdy. Czasem kierowcy łamią przepisy nieświadomie, a potem dostają mandaty
- Wystarczyłoby wprowadzenie bardzo nieskomplikowanego znaku, który by rozwiał wszystkie wątpliwości
- Nie byłoby wtedy punktów, które stają się maszynkami do mandatów
System działania OPP jest prosty, ale niesamowicie skuteczny. Pojazd wjeżdżający na kontrolowany odcinek drogi jest rejestrowany przez kamerę, a to samo dzieje się na końcu odcinka. Na podstawie czasu przejazdu między tymi punktami, system oblicza średnią prędkość, z jaką poruszał się pojazd, co może skutkować wystawieniem mandatu. Trudno więc system oszukać, ponieważ to się tak naprawdę nie opłaca... Teoretycznie można jechać szybciej, ale potem trzeba i tak wyraźnie zwolnić i wlec się poniżej dozwolonej prędkości, a to się piratom drogowym przecież nie uśmiecha. Dlatego na odcinkowych pomiarach prędkości większość jedzie spokojnie i tyle, ile się powinno.
Przeczytaj także: Jest wyrok. Oblał egzamin na prawo jazdy przez szybę i poszedł do sądu. To może być przełom
Jak uniknąć mandatu z odcinkowego pomiaru prędkości? Mam sposób
Oczywiście najlepszym i najskuteczniejszym sposobem na uniknięcie mandatu z odcinkowego pomiaru prędkości jest jazda zgodnie z przepisami. Ten niesamowity trik działa zawsze i polecamy go każdemu. Naprawdę.
Czasem jednak może być trudno z niego skorzystać. Praktycznie codziennie przejeżdżam tunelem S2 pod Ursynowem, gdzie działa odcinkowy pomiar prędkości. Ograniczenie prędkości to 80 km na godz. I trzeba się postarać albo naprawdę chcieć dostać mandat. Przed wjazdem do tunelu wszystko jest wyraźnie oznaczone, a kierowca nie ma najmniejszych wątpliwości, ile można jechać. Także przy znaku informującym o odcinkowym pomiarze prędkości umieszczono 80 km na godz.
Przeczytaj także: Wiózł na S8 wyposażenie do łazienek z Radomska. Inspektorzy ITD dali mu 27 mandatów
To wzorowy przykład odcinkowego pomiaru prędkości. Kierowcy jednak narzekają, że nie wszystkie są tak świetnie oznaczone. Znak informujący o początku OPP nie musi mieć obok siebie znaku z ograniczeniem prędkości. Czasem po prostu kierowca nie wie, że jedzie za szybko. Oczywiście to jego odpowiedzialność. Ma przecież obowiązek orientować się na drodze i wiedzieć, ile trzeba jechać.
Prawda, ale czy nie lepiej by było mu to ułatwić? W końcu OPP mają sprawiać, że będziemy na danym odcinku jechać zgodnie z przepisami. Umieszczenie wyraźnego ograniczenia prędkości by to po prostu kierowcom uprościło. Na drogach są pułapki z ograniczeniami prędkości, w które wielu wpada. Jasne oznaczenie sprawiłoby, że ci, którzy nie robią tego umyślnie, zwolniliby. Jechaliby bezpieczniej. O to chyba chodzi?
Złe oznaczenie odcinkowych pomiarów prędkości to problem
Dobrym przykładem jest odcinkowy pomiar prędkości na autostradzie A4 między Kostomłotami a Kątami Wrocławskimi. To prawdziwy rekordzista, który w poprzednich latach łapał po kilkuset kierowców dziennie, teraz wciąż jest nr 1, ale już sytuacja nie jest tak jaskrawa jak np. w 2023 r. Zarejestrował wtedy aż 152 tysiące wykroczeń! Było to aż 15 proc. wszystkich wykroczeń, jakie fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości zanotowały w całym kraju.
I co tam się wyprawiało? Kierowcy na A4 koło Wrocławia wpadali w jakiś szał i nagle tysiącami stawali się piratami drogowymi? Otóż nie. Ze względu na duży ruch wprowadzono tam ograniczenie prędkości do 110 km na godz. Wiele osób, nieświadomych i nieuważnych, jechało zwyczajowe 140 km na godz.... A to aż o 30 km na godz. więcej niż mogli.
Takich miejsc jest więcej i to one potem wybijają się w statystykach. Na pewno macie w swojej okolicy jakiś odcinkowy pomiar prędkości, który może zaskoczyć, jeśli ktoś jedzie zgodnie z przyzwyczajeniami. Naprawdę byłoby dużo lepiej, gdyby znaki OPP wyglądały tak.
Jak uniknąć mandatu z odcinkowego pomiaru prędkości? Przyda się aplikacja
Jeśli nie jesteście pewni, ile można jechać na jakimś odcinkowym pomiarze prędkości, to pomocna może się okazać jedna z popularnych aplikacji z nawigacją. Choćby Google Maps albo odpowiednik. Coraz więcej Map wyświetla teraz ograniczenia prędkości na danej drodze. Z kolei nowe samochody są wyposażane w systemy rozpoznawania znaków, a ich pokładowe nawigacje też mają wgrane znaki.
I aplikacje, i systemy samochodu lubią się mylić, a ich wskazań nie można brać za prawdę objawioną, ale to cenna wskazówka. Jedziecie autostradą, a Mapy wyświetlają 110 km na godz.? Albo na krajówce nagle pokazuje się 70 km na godz.? Warto się upewnić, czy aby nie przeoczyliśmy jakiegoś znaku.
Jakie są mandaty z odcinkowego pomiaru prędkości w 2025 r.?
W tym przypadku mandaty są jak najbardziej standardowe i nie różnią się niczym od tych od policjanta czy z fotoradaru. Mandaty za przekraczanie prędkości w 2025 r. wyglądają następująco:
- Przekroczenie dopuszczalnej prędkości do 10 km na godz. – mandat 50 zł i 1 punkt karny,
- o 11–15 km na godz. – mandat 100 zł i 2 punkty karne,
- o 16–20 km na godz. – mandat 200 zł i 3 punkty karne,
- o 21–25 km na godz. – mandat 300 zł i 5 punktów karnych,
- o 26–30 km na godz. – mandat 400 zł i 7 punktów karnych,
- o 31–40 km na godz. – mandat 800 zł/ 1600 zł i 9 punktów karnych,
- o 41–50 km na godz. – mandat 1000 zł/ 2000 zł i 11 punktów karnych,
- o 51–60 km na godz. – mandat 1500 zł / 3000 zł i 13 punktów karnych,
- o 61–70 km na godz.– mandat 2000 zł/ 4000 zł i 14 punktów karnych,
- o 71 km na godz. i więcej – mandat 2500 zł/5000 zł i 15 punktów karnych.