Europejska Federacja Transportu i Środowiska Transport & Environment (T&E) publikując analizę obecnej sytuacji na rynku motoryzacyjnym, obnażyła chciwość koncernów motoryzacyjnych. Producenci aut niemal jednogłośnie twierdzą, że plany ograniczenia poziomu zanieczyszczenia powietrza byłyby dla nich zbyt dużym obciążeniem.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Tymczasem okazuje się, że europejskie firmy produkujące samochody osiągają rekordowe zyski, a co za tym idzie, wypłacają rekordowe kwoty prezesom i akcjonariuszom. Na potwierdzenie tej tezy T&E opublikowała dane, z których wynika, że pięć największych europejskich koncernów od 2019 r. dwukrotnie zwiększyło swoje roczne zyski do 64 mld euro. To zdaniem T&E dowodzi, że przemysł motoryzacyjny walcząc z surowszymi normami, wyżej stawia pieniądze niż zdrowie ludzi.

Koszt rygorystyczniejszych limitów niższy niż 40 proc. rocznych zysków Volkswagena

T&E zestawia te zyski z obecnymi propozycjami UE w sprawie zaostrzenia norm emisji spalin. Okazuje się, że ich wprowadzenie kosztowałoby maksymalnie 150 euro za samochód. Europejscy ustawodawcy pracują nad nowymi limitami Euro 7, ponieważ toksyczne emisje każdego roku są przyczyną 70 tys. przedwczesnych zgonów.

Rekordowe profity koncernów samochodowych pomimo mniejszej sprzedaży Foto: Transport & Environment
Rekordowe profity koncernów samochodowych pomimo mniejszej sprzedaży

Europejska federacja wskazuje, że bardziej rygorystyczne limity zanieczyszczeń kosztowałyby koncern Volkswagena, największego europejskiego producenta samochodów, 5,7 mld euro w całym okresie obowiązywania rozporządzenia. Ta kwota to zaledwie 37 proc. zysków koncernu w 2022 r. Mimo to Komisja Europejska (KE) proceduje nad przepisami, które są dalekie od zaleceń ekspertów KE i pozostają na poziomie ustalonym dla aut benzynowych ponad dekadę temu.

Producenci wolą sprzedawać bardziej dochodowe modele premium

Ale nawet te niezbyt rygorystyczne przepisy budzą sprzeciw producentów aut jako zbyt kosztowne. Tymczasem pięć europejskich koncernów zwiększyło swoje marże zysku od czasów poprzedzających pandemię, chociaż sprzedali o 25 proc. mniej aut — BMW niemal potroiło ją w 2022 r. w porównaniu z 2019 r. Z kolei Stellantis ponad dwukrotnie zwiększył swoją marżę, bo przeszedł od sprzedaży dużej liczby aut dla zwykłego Kowalskiego do sprzedaży mniejszej liczby, ale drogich pojazdów premium.

Anna Krajinska, menadżer ds. emisji pojazdów i jakości powietrza w T&E stwierdziła, że federacja nie żałuje koncernom ich rekordowych zysków, ale twierdzenie, iż producentów nie stać na wprowadzanie tanich rozwiązań minimalizujących emisję zanieczyszczeń jest korporacyjną chciwością. "Przemysł motoryzacyjny maksymalizuje zyski poprzez sprzedawanie droższych pojazdów premium, a równocześnie udaje, że przepisy dotyczące zanieczyszczeń sprawią, że auta staną się nieosiągalne" — dodała Krajinska.

Miliardy euro dla akcjonariuszy, miliony dla szefów koncernów

Warto dodać, że mówimy o gigantycznych zyskach. Także w bieżącym roku tylko pięć czołowych koncernów wypłaca w postaci dywidend dla akcjonariuszy 19,7 mld euro i 7,5 mld euro w formie wykupu akcji. Celem tego ostatniego jest zwiększenie cen akcji. Co ciekawe, tylko Stellantis zamierza wydać na dywidendy i wykup akcji 5,7 mld euro, czyli więcej niż wynosi całkowity koszt dostosowania się do rygorystyczniejszych norm.

Zarobki szefów koncernów motoryzacyjnych Foto: Transport & Environment
Zarobki szefów koncernów motoryzacyjnych

W parze ze wzrostem zysków płynących ze sprzedaży bardziej dochodowych samochodów idzie wzrost wynagrodzenia kadry kierowniczej — to zwiększyło się średnio o 50 proc. w porównaniu z rokiem poprzedzającym pandemię. Przykładem jest m.in. Carlos Tavares, szef Stellantisa, który w 2022 r. dostał 14,9 mln euro, niemal dwukrotnie więcej niż w 2019 r., gdy był szefem PSA.

Jeszcze większy wzrost zysków zanotował Ola Källenius, szef Mercedesa, który w ubiegłym roku zarobił o 75 proc. więcej niż w 2019 r. Na przeciwnym biegunie znalazł się Oliver Blume, szef Volkswagena, którego zarobki w 2022 r. były niższe niż w 2019 r. Tyle że firma zamierza podwyższyć maksymalne wynagrodzenie swojego przywódcy o 25 proc.

Mając te fakty na uwadze, T&E naciska na Parlament Europejski i rządy UE, aby te krytyczniej spojrzały na kwestię określenia norm emisji spalin. Wszystko dlatego, że będą one regulowały toksyczne zanieczyszczenia ze 100 mln samochodów, które mają trafić na rynek przed spodziewanym terminem wycofania silników spalinowych w 2035 r., czy nawet później, jeśli dozwolone będą pojazdy zasilane e-paliwami.