O takim przypadku już kiedyś pisaliśmy. Otóż w testowym Seacie z silnikiem 2.0 TSI po podważeniu znaczka hiszpańskiej marki na pokrywie silnika naszym oczom ukazało się logo VW. Szok? Niedowierzanie? Chyba nie, bo akurat silniki montowane w różnych markach Grupy mogą pochodzić z tej samej taśmy i mieć te same oznaczenia fabryczne. A że robienie osobnej pokrywy dla każdej z marek byłoby nieopłacalne, to przynajmniej część marek-córek (np. Skoda i Seat) po prostu nakleja swoje logo na znaczek Volkswagena.

Równie „szokującego” odkrycia dokonał też właściciel Skody Yeti, który pod logo czeskiej marki nie odkrył… niczego. Film z całego zajścia można znaleźć w serwisie YouTube, co tylko potwierdza, że Grupa VAG nie zawsze stosowała takie praktyki i część Skód oraz Seatów posiada „swoje” pokrywy, bez logo Volkswagena. Cóż za ulga!