Auto Świat Wiadomości Aktualności Nawet 30 tys. zł kary dla kierowcy za brak symbolicznej opłaty. Ministerstwo widzi problem

Nawet 30 tys. zł kary dla kierowcy za brak symbolicznej opłaty. Ministerstwo widzi problem

Autor Hubert Wójcik
Hubert Wójcik

Na 30 tys. zł kary narażony jest kierowca, który nie zapłaci 50 groszy opłaty ewidencyjnej za zwrot zatrzymanego prawa jazdy. Kwota jest symboliczna, dlatego łatwo o niej zapomnieć. Jest jednak szansa, że nieżyciowy przepis się zmieni – Ministerstwo Infrastruktury analizuje odstąpienie od opłaty.

Prawo jazdy
siekierski.photo / Shutterstock
Prawo jazdy
  • Za brak opłaty ewidencyjnej związanej ze zwrotem zatrzymanego przez policję prawa jazdy grozi mandat 30 tys. zł i dwa lata zakazu prowadzenia
  • Ministerstwo Infrastruktury widzi problem i będzie analizowało możliwość zlikwidowania kontrowersyjnej opłaty
  • Wielu kierowców nie wie o ciążącej na nich opłacie ewidencyjnej w wysokości 50 groszy
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Chodzi o kierowców, którzy w terenie zabudowanym przekroczyli dozwoloną prędkość o 50 km/h. Policjant jest w takim przypadku zobligowany do zatrzymania prawa jazdy. W czasach, gdy chodziło o plastikowy dokument, sprawa była prosta – prawo jazdy "po ustaniu przyczyny zatrzymania" można było odebrać w urzędzie, dokonując opłaty ewidencyjnej. Nie było więc mowy o tym, że ktoś zapomni o opłacie. Jednak od 2020 r. nie trzeba już mieć przy sobie prawa jazdy – policjant nie odbiera kierowcy fizycznego dokumentu, a jedynie zgłasza w Centralnej Ewidencji Kierowców informację o jego zatrzymaniu.

W sprawie interweniowały posłanki Marta Wcisło, Anna Wojciechowska, Marzena Okła-Drewnowicz i Joanna Frydrych. W interpelacji wykazały, że wielu kierowców nie wie o ciążącej na nich opłacie ewidencyjnej w wysokości 50 groszy. W związku z tym powracają oni do kierowania, niezwłocznie po upływie okresu, na który prawo jazdy zostało zatrzymane.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Powodem problemów jest to, że przepis (m.in. obowiązek wniesienia opłaty 50 groszy) obowiązuje od 2011 r., a przepisy związane z zatrzymywaniem prawa jazdy uchwalane były w późniejszym okresie. Tymczasem w 2011 r. można jeszcze było mówić o znaczeniu fizycznego zatrzymania prawa jazdy, natomiast w obecnym stanie prawnym prawo jazdy (w rozumieniu małego plastikowego dokumentu) ma w zasadzie znaczenie wtórne w kontekście odpowiedniej informacji umieszczonej w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców.

Zdaniem posłanek, w przepisach związanych z szeroko rozumianymi uprawnieniami do kierowania pojazdami jest pewnego rodzaju niespójność legislacyjna, która stoi za całym problemem. Wynika ona z braku jednoznacznego odróżnienia "zatrzymania prawa jazdy" w rozumieniu zatrzymania małego plastikowego dokumentu, co nie pozbawia uprawnień do kierowania pojazdami, od "zatrzymania/pozbawienia uprawnienia do kierowania pojazdem", czyli pozbawienia prawa do kierowania określonymi kategoriami pojazdów.

Ministerstwo Infrastruktury, odpowiadając na interpelację, poinformowało, że widzi problem i będzie analizowało możliwość zlikwidowania kontrowersyjnej opłaty.

W odpowiedzi czytamy m.in.: "…ze względu na fakt, że w wyżej wymienionym przypadku opłata ta nie wpływa na bezpieczeństwo ruchu drogowego, wydaje się uzasadnione przeprowadzenie analizy w zakresie możliwości odstąpienia w przepisach prawa od tej opłaty i w tym zakresie zostaną podjęte odpowiednie działania…" – odpowiada Rafał Weber z Ministerstwa Infrastruktury.

Autor Hubert Wójcik
Hubert Wójcik
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków