• Kodeks drogowy definiuje hulajnogę elektryczną jako pojazd bez siodełka
  • Hulajnogi elektryczne z siodełkiem trzeba zarejestrować jako motorower, co jednak nie zawsze jest możliwe
  • Hulajnogi elektryczne z siodełkiem muszą być ubezpieczone w zakresie OC

"To supermocna hulajnoga elektryczna, która sprawi, że nigdy więcej się nie spóźnisz! Hulajnoga jest wyposażona w siodełko z regulacją wysokości i praktyczną torbę, która sprawi, że twoje wrażenia z jazdy będą jeszcze bardziej wyjątkowe. Dzięki 700W, bezszczotkowemu silnikowi i maksymalnej prędkości 40 km/h poczujesz wiatr we włosach" – zachwala na swojej stronie internetowej "hulajnogę" jeden z największych w Polsce sklepów sportowych. Nie przez przypadek "hulajnogę" ujmujemy w cudzysłów. Takie pojazdy wprawdzie reklamowane są jako hulajnogi elektryczne, ale nimi tak naprawdę nie są. Ma to bardzo przykre konsekwencje dla użytkowników tych "hulajnóg", o czym przekonał się pewien użytkownik z Pomorza.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Definicję hulajnogi elektrycznej znajdziemy w Kodeksie drogowym. W tej definicji ważne jest każde słowo – jeśli nasz pojazd "nie trafia" w definicję, nie możemy na nim jeździć po drogach dla rowerów, po pasach dla rowerów, a tym bardziej po chodnikach.

A zatem:

Podsumujmy: nie ma, tak jak w przypadku roweru elektrycznego, ograniczenia mocy do 250 W, ale jest zastrzeżenie, że jest to pojazd dla jednej osoby i bez siodełka. Jeśli pojazd ma siodełko, nie jest hulajnogą elektryczną. To może hulajnogę elektryczną można zakwalifikować jako urządzenie transportu osobistego (UTO)? Okazuje się, że nie.

Co do hulajnogi, to Kodeks mówi jeszcze o maksymalnej dopuszczalnej prędkości:

Jadąc na hulajnodze z siodełkiem, miał kolizję z autem. Efekty?

Hulajnogi z siodełkiem często są reklamowane jako pojazd dla starszych ludzi – szybki, zwinny i jednocześnie wygodny. I właśnie starszy pan jadący na elektrycznej hulajnodze z siodełkiem miał kolizję z samochodem, który wyjeżdżał z parkingu. Wina kierowcy samochodu wydawała się oczywista, na miejsce przyjechał patrol policji i rzeczywiście kierowca samochodu dostał mandat. W konsekwencji właściciel hulajnogi dostał odszkodowanie z OC sprawcy kolizji i wydawało się, że sprawa zakończona. A jednak nie była zakończona. Po kilku miesiącach właściciel hulajnogi dostał z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego wezwanie do okazania polisy ubezpieczenia OC ważnej w dniu kolizji.

Jak łatwo się domyślić, właściciel hulajnogi nie miał wykupionego OC – hulajnogi nie muszą przecież mieć OC. Jakże się zdziwił, gdy dowiedział się, że pojazd, którym się poruszał, nie jest hulajnogą, policjanci zakwalifikowali go jako... pojazd mechaniczny. I taka właśnie notatka trafiła na biurko pracownika UFG: pan Jan poruszający się pojazdem mechanicznym, numer polisy OC nieznany...

Hulajnoga z homologacją... motoroweru

Okazało się, że pojazd, który pan Jan kupił jako hulajnogę, ma nawet homologację pozwalającą zarejestrować go jako motorower. Oczywiście o tym, aby legalnie jeździć nim po drogach dla rowerów na warunkach, które dotyczą użytkowników hulajnóg elektrycznych, mowy w takim nie ma. To, że na miejscu nie dostał mandatu, pan Jan zawdzięczał jedynie temu, iż policjanci zorientowali się, z czym mają do czynienia, dopiero później. Ale notatka do UFG została wysłana.

Tymczasem w sklepach nie brakuje hulajnóg z siodełkiem, także bardzo szybkich, których nie da się w żaden sposób zarejestrować, bo nie mają odpowiednich "papierów".

Hulajnoga elektryczna z siodełkiem: co z nią zrobić?

Możliwości są zasadniczo dwie: jeśli pojazd oferowany przez sklep jako "hulajnoga" ma świadectwo homologacji pozwalającej zarejestrować ów pojazd jako motorower (to dość częsty przypadek), można zarejestrować go jako motorower, pamiętając jednak o obowiązku wykupienia polisy OC najpóźniej w dniu rejestracji i przed wprowadzeniem go do ruchu. Oczywiście, na takim pojeździe należy umieścić tablicę rejestracyjną. Takim motorowerem nie można jednak jeździć po drogach dla rowerów, po drogach dla pieszych, ani po pasach ruchu dla rowerów. Słowem: kupujemy motorower elektryczny ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Jeśli pojazd nie ma świadectwa homologacji pozwalającego na rejestrację go w charakterze motoroweru, raczej nie uda się go zarejestrować (bo nie wiadomo, jakiego rodzaju to pojazd), ale też nie wolno nim jeździć bez OC. Mało tego: w ogóle nie wolno nim jeździć – ryzykujemy w tym przypadku grzywnę za poruszanie się niezarejestrowanym pojazdem mechanicznym (do 1500 zł) i – osobno – karę za brak OC (obecnie, w przypadku "pozostałych pojazdów" jest to 1200 zł, od stycznia 2024 będzie to ponad 1400 zł).

Hulajnogi elektryczne "na krzywych papierach" – sklep prawdę ci powie?

Po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła "hulajnoga z siodełkiem" wyskakuje mi długa lista ofert. Klikam w jedną z nich i trafiam na stronę sklepu Decathlon. "Cześć, jak mogę ci pomóc? – pyta chatbot, a ja korzystam z okazji, by dowiedzieć się czegoś o produkcie. Chodzi o hulajnogę z siodełkiem rozpędzającą się do 40 km/h. Proszę o pomoc konsultanta i już po chwilę pytam go, czy to urządzenie ma homologację pozwalającą zarejestrować je jako motorower. Sprzedawca nie wie – to jest produkt oferowany przez sklep partnerski, ale jeśli podam adres mejlowy, on przekaże go do sklepu partnerskiego i dostanę odpowiedź. Daję adres, ale odpowiedź nie przychodzi.

O podobny, może nawet ten sam produkt pytam w innym sklepie, który być może należy nawet do importera tego sprzętu: "Interesuje mnie ta hulajnoga (tu wymieniam markę i model) – czy to trzeba jakoś rejestrować?" Sprzedawca Damian po tym pytaniu traci jednak ochotę na rozmowę. Nie reaguje na zaczepki, po jakimś czasie zamyka rozmowę. W sumie nie dziwię się.

Sklep chętnie sprzeda, ale niekoniecznie poinformuje o wadach prawnych oferowanej hulajnogi Foto: Auto Świat
Sklep chętnie sprzeda, ale niekoniecznie poinformuje o wadach prawnych oferowanej hulajnogi

Reasumując...

Polskie przepisy nie przewidują korzystania z rowerów elektrycznych o mocy wyższej niż 250 W, jak również "nie znają" takiego pojazdu jak hulajnoga elektryczna z siodełkiem. Podobnie nie pozwalają korzystać (na drogach publicznych) z hulajnóg, monocykli i innych pojazdów, które nie do końca spełniają wymogi stawiane hulajnogom elektrycznym i UTO (choćby w kwestii maksymalnej prędkości – ta nie może być wyższa niż 20 km/h).

Co nie znaczy, że pojazdy te nie są sprzedawane – oczywiście są i to nawet przez najbardziej renomowane sklepy, które na swoich stronach "sprzedają" nieprawdę, wprowadzając klientów w błąd, sugerując, że są to zwykłe hulajnogi elektryczne. Nie są – nie ma bowiem czegoś takiego jak "hulajnoga z siodełkiem". Konsekwencje tej drobnej nieścisłości są ogromne.