W kategorii świątecznych ozdób na samochodzie kierowca BMW zatrzymany w Słupsku powinien dostać najwyższą nagrodę. Młody mężczyzna naprawdę się postarał – powszechnie stosowany w tym okresie zestaw nosa i rogów renifera to pestka przy tysiącu lampek przyczepionych do karoserii "trójki" Touring. Niestety, taki rodzaj świątecznej dekoracji ma bardzo dużą wadę, na którą zwrócili uwagę policjanci z drogówki.

"Drogowa choinka" nie przeszła. Kierowca BMW dostał ultimatum

Chociaż policjanci ze Słupska docenili pomysłowość i zaangażowanie 22-latka w zadbanie o świąteczny klimat, przekazali, że "takie oświetlenie przekracza dopuszczalne normy i zagraża innym użytkownikom dróg". Byli zmuszeni postawić kierowcy ultimatum – albo lampki, albo dowód rejestracyjny!

Kierowca BMW postanowił zachować dowód i dojechać tam, gdzie planował, dlatego nie wdał się w dyskusję z mundurowymi. Demontaż lampek choinkowych, których instalacja na nadwoziu pochłonęła blisko półtorej godziny, zajął... zaledwie trzy minuty.

Na własne oczy widzieliśmy i takie świąteczne dekoracje Foto: Tomasz Kamiński / Auto Świat
Na własne oczy widzieliśmy i takie świąteczne dekoracje

Lampki choinkowe to ciekawa dekoracja auta, ale nie na drogi

Kontrola drogowa przyozdobionego BMW serii 3 Touring ujawniła największą wadę takiej dekoracji – nie nadaje się na drogi publiczne. Dlaczego? Po pierwsze, polskie przepisy precyzyjnie określają, w jakie źródła światła może być wyposażony samochód. Po drugie, taka liczba migoczących i kolorowych lampek choinkowych może rozkojarzyć innych uczestników ruchu i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji na drodze.

Policjanci docenili twórczego ducha 22-latka, dlatego przeprowadzoną kontrolę podsumowali nieco humorystycznie: "Kiedy świąteczny klimat wejdzie za mocno". Zdjęcie lampek choinkowych na miejscu kontroli uchroniło kierowcę BMW przed mandatem i pozwoliło na kontynuowanie jazdy.