• Richard Hammond uważa, że na tle innych państw Polacy są wielkimi entuzjastami samochodów. Jego wrażenia i opinie związane z kręceniem odcinka "The Grand Tour" w Polsce poznasz tylko u nas
  • Hammond opowiedział mi również o tym, jak o mało nie został właścicielem tak krytykowanego przez Clarksona Poloneza
  • Gwiazda "The Grand Tour" zdradziła mi także, jaki samochód uważa za najpiękniejsze auto wszech czasów. Możesz się zdziwić

"Spędziliśmy tam bajeczne chwile" – już na samym początku naszej rozmowy Richard Hammond nie kryje zachwytu Polską. Siedzimy w swoich mieszkaniach, oddalonych o przeszło tysiąc kilometrów – od czego są w końcu wideokonferencje. Na wywiad mam 20 minut – bardzo dużo jak na rozmówcę takiego formatu. I już po pierwszej odpowiedzi wiem, że czasu dostałem aż nadto. Hammond jest świetnym interlokutorem, rzeczowym, konkretnym, nieowijającym w bawełnę, niezalewającym mnie setką okrągłych formułek. Marzenie każdego dziennikarza.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:

Gwiazda "The Grand Tour" okazuje się również niesamowicie przystępna, pogodna i przyjazna. W jego głosie czuć ogromną pasję i entuzjazm do motoryzacji – czyli to, co dostrzegł u Polaków podczas kręcenia "The Grand Tour: Eurocrash".

Nie zamierzam zdradzać fabuły nowego odcinka, trzeba jednak dodać, że jego osią jest wyprawa biegnąca z Gdańska do słoweńskiego Bled. Richard Hammond pokonuje ponad 2,2 tys. km w pickupie cabrio Chevrolet SSR (2003-2006). Jeremy Clarkson prowadzi japońskie retroauto Mitsuoka Le-Seyde (1990-1993 i 2000-2006), a James May – miniaturowego amerykańskiego Crosleya z końca lat 40. XX w.

"The Grand Tour: Eurocrash" na Torze Poznań. Od lewej: Chevrolet SSR, Crosley i Mitsuoka Le-Seyde Foto: Amazon Prime Video
"The Grand Tour: Eurocrash" na Torze Poznań. Od lewej: Chevrolet SSR, Crosley i Mitsuoka Le-Seyde

Nowy odcinek pojawi się 16 czerwca 2023 r. na platformie Amazon Prime Video. Nieco wcześniej na ekranie mojego laptopa wyświetliła się dobrze znana twarz. "Cześć" – zaczął Hammond.

Krzysztof Wojciechowicz: Cześć! Co cię najbardziej zaskoczyło podczas podróży po Polsce?

Richard Hammond: Pasja do aut – mnóstwo Polaków kocha samochody. Wiedzieliśmy to już wcześniej, nasz program zawsze był w Polsce popularny. Kilka razy pytano mnie, jacy są polscy kierowcy. Nie wiem, jak postrzegacie sami siebie, ale nie wyróżniacie się ani szczególną agresją, ani szczególną potulnością. Polak po prostu prowadzi samochód. Za to uderzyło nas to, jak piękna jest Polska – miasta, architektura, szerokie zadrzewione bulwary z restauracjami... Spędziliśmy tam bajeczne chwile.

Czy upadł któryś ze stereotypów dotyczących Polski?

Nie znam ani nie mam żadnych stereotypów związanych z Polską, ale nie spodziewałem się takiego śródziemnomorskiego miejskiego uroku, co widać w architekturze, szerokości bulwarów... W Gdańsku mieliśmy trochę wolnego czasu. Bardzo szybko znaleźliśmy piękną restaurację ze stolikami ustawionymi pod drzewami i mnóstwem ludzi zajętych pogawędkami. To było bajeczne odkrycie.

Czyli Polacy są całkiem zrelaksowanym narodem?

Bardzo zrelaksowanym. Po Gdańsku można się było spodziewać czegoś zupełnie szarego, a trafiliśmy na piękną architekturę i tłumy ludzi spacerujących bulwarami.

"The Grand Tour: Eurocrash" w Gdańsku. Z przodu Mitsuoka Le-Seyde, za nią Chevrolet SSR Foto: Amazon Prime Video
"The Grand Tour: Eurocrash" w Gdańsku. Z przodu Mitsuoka Le-Seyde, za nią Chevrolet SSR

A najdziwniejsze, co spotkałeś na polskich drogach?

Prawdopodobnie my byliśmy najdziwniejsi.

Co w ogóle sądzisz o stanie polskich dróg?

Są porównywalne z naszymi, nie ma dużych niespodzianek. Jeżdżąc po Polsce, nie myśleliśmy "o, tu się wszystko rozpada", jeżdżąc, myśleliśmy "o, tu jest jak w domu".

Czyli są na brytyjskim poziomie?

Obawiam się, że tak, co jest dość słabe, bo brytyjskie drogi są teraz okropne. Ale w Polsce nie natknęliśmy się na wyjątkowo kiepskie nawierzchnie.

Richard Hammond w Trójmieście podczas "The Grand Tour: Eurocrash" Foto: Amazon Prime Video
Richard Hammond w Trójmieście podczas "The Grand Tour: Eurocrash"

Jakość naszych dróg wyraźnie się poprawiła przez ostatnie 15 lat…

A jeździłeś ostatnio po Wielkiej Brytanii?

Nie.

Nasze drogi przez ostatnie 15 lat się pogorszyły, więc teraz jesteśmy na podobnym poziomie.

A jak jeżdżą polscy kierowcy?

Polscy kierowcy zachowywali się mniej chaotycznie niż, dajmy na to, Włosi. Nie czułem dużej różnicy między jazdą w Polsce i w Wielkiej Brytanii. Sądzę, że na tle innych państw Polacy są wielkimi entuzjastami samochodów.

James May, Jeremy Clarkson i Richard Hammond (od lewej) na planie "The Grand Tour: Eurocrash" kręconego m.in. w Polsce Foto: Amazon Prime Video
James May, Jeremy Clarkson i Richard Hammond (od lewej) na planie "The Grand Tour: Eurocrash" kręconego m.in. w Polsce

Jeremy Clarkson kiedyś mocno skrytykował Poloneza. Co sądzisz o tym samochodzie?

Kiedyś prawie zostałem właścicielem Poloneza, jakoś w 1990, 1991 r. Miałem wówczas własnoręcznie złożonego Jago Jeepa [terenówka sprzedawana w latach 1971-1995 jako zestaw do samodzielnego montażu – dop. red.]. Kiedy zaczął się rozpadać, byłem bardzo bliski wymiany go właśnie na Poloneza, ponieważ był niecodzienny, a ja lubię niecodzienne auta [Hammond uśmiecha się ciepło do tego wspomnienia]. Nic z tego nie wyszło, bo Polonez też się rozpadł.

A co sądzę o Polonezie? Lubię auta charakterystyczne, niezwyczajne. Gdyby samochody idealnie zoptymalizować pod kątem aerodynamiki, wydajności, trwałości itd., to wszystkie byłyby takie same. Dlatego tak mi się podobała jazda z Gdańska do słoweńskiego Bled, ponieważ to nie tylko była trasa, na którą nikt wcześniej nie wpadł, ale pokonaliśmy ją autami, o których nikt by nie pomyślał, że się nadają na taką wyprawę. Miały fantastyczne wady, ale były charakterne.

To dlaczego nie pojechaliście Polonezem?

Może trzeba było o tym pomyśleć [śmiech].

To teraz banalne pytanie, ale muszę je zadać: jaki samochód zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę, zakładając, że jest ona na tyle duża, że zmieści autostrady, tor wyścigowy lub trasę off-roadową?

O rany, to trudne!

Wiem, ale pierwsze, co ci przychodzi do głowy…

Prawdopodobnie Porsche 911 GT3 Touring. Albo Subaru Impreza 22B lub P25.

Richard Hammond w "The Grand Tour: Eurocrash" Foto: Amazon Prime Video
Richard Hammond w "The Grand Tour: Eurocrash"

A gdybyś nie mógł robić tego, co robisz teraz, to co byś robił?

Zaczynałem karierę w 1988 r. jako prezenter radiowy, więc pewnie nadal bym się tym zajmował. Dostałem się też na architekturę, ale nie było mnie stać na kontynuowanie studiów. Chciałbym być architektem, podobałoby mi się to. Myślę, że budynki są bardzo podobne do aut – to maszyny, które działają dla ludzi i współdziałają z nimi.

Nie wolałbyś projektować samochodów? Skoro już miałeś smykałkę do architektury, to byłbyś dobry jako konstruktor.

To prawda. Może bym poszedł właśnie w tym kierunku. Dobra myśl.

A najpiękniejsze auto wszech czasów – znowu, pierwsze, co ci przychodzi do głowy.

Hmmmmm… Moim zdaniem, forma musi podążać za funkcją. Lamborghini Miura miała wady, ale była piękna i przełomowa. Możesz jednak spojrzeć na Land Rovera Series I i ujrzeć w nim piękno – to, w jaki sposób wykorzystywano dostępne wówczas materiały, aby forma podążała za funkcją [przedstawiony w 1948 r. samochód miał aluminiowe nadwozie z powodu ówczesnych niedoborów stali – dop. red.]. Piękno jest w tylu różnych autach…

Land Rover Series I Foto: Jaguar Land Rover
Land Rover Series I

Na koniec: co jest najmniej fajne w twojej pracy? Oprócz odpowiadania na takie pytania?

[Śmiech] Tak naprawdę nie ma złych stron. Mam dużo szczęścia i jestem wdzięczny, że udało się to, co chcieliśmy robić. A najmniej fajne? Może, kiedy podróżujesz gdzieś po świecie i docierasz do obozu o drugiej nad ranem, w namiocie jest pełno karaluchów, za cztery godziny znów musisz być na nogach, a z żołądkiem nie jest najlepiej. Ale z drugiej strony reszta zespołu jest w tej samej sytuacji i kiedy wstajesz, cudownie zobaczyć znajome twarze – a z niektórymi pracuję od 33 lat. Więc najgorsze strony często się zmieniają w najlepsze.

Ale akurat tych najmniej fajnych rzeczy nie doświadczyłeś w Polsce?

O nie, tych najmniej fajnych nie.