"Królowa" Sylwia Peretti na początku września br. doświadczyła niebezpiecznej sytuacji na drodze. Gwiazdorka znana nie tylko z udziału w reality show stacji TTV, ale też z zamiłowania do szybkich samochodów, od razu znalazła się na celowniku mediów. Powód był oczywisty – w zeszłym roku jej syn i trzej inni młodzi mężczyźni zginęli w tragicznym wypadku samochodowym w Krakowie. Teraz to ona znalazła się w centrum wydarzeń.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Sylwia Peretti zjechała z drogi. "To nie był wypadek"
Co wiemy o zdarzeniu? Policjanci, z którymi rozmawiał serwis Plejada, nie potwierdzają wersji o wypadnięciu z drogi i "skoszeniu kilku drzew". Inaczej też kwalifikują tę sprawę – nie mówią o wypadku, lecz o "zdarzeniu drogowym". Taki termin jasno wskazuje, że działania Sylwii Peretti nie doprowadziły do szkody na zdrowiu ani innych osób, ani jej samej.
Plejada dowiedziała się, że w rzeczywistości sytuacja nie była tak dramatyczna, jak rysowały ją media. Menadżer Peretti wspomniał – co prawda – o konieczności wykonania "szeregu specjalistycznych badań", ale według informacji podk. Dawida Wietrzyka z Komendy Powiatowej Policji w Myślenicach, kobieta nie została zabrana do szpitala z miejsca zdarzenia.
Funkcjonariusze przebadali Sylwię Peretti alkomatem
"Teatrzyk medialny" należy zwinąć także dlatego, że w sprawie nie jest prowadzone żadne dalsze śledztwo. Przypomnijmy – do zdarzenia z udziałem Sylwii Peretti doszło 2 września br. na zakopiance. W pobliżu wsi Głogoczów celebrytka zjechała Mercedesem z drogi. Przybyli na miejsce funkcjonariusze przebadali kobietę i przekazali, że była trzeźwa. Nie odniosła też żadnych poważnych obrażeń.
Chociaż ta sprawa jest już zamknięta, nadal toczy się śledztwo dotyczące wypadku syna Peretti, w którym zginęły aż cztery młode osoby. Pod koniec lipca 2024 r. pojawiły się kolejne informacje w sprawie zdarzenia z żółtym Renault Megane R.S. z 15 lipca 2023 r. Śledczy wciąż chcą przesłuchać obcokrajowca, który przemknął przed pędzącym 162 km/h samochodem syna celebrytki.