• Bank Światowy sugeruje obniżenie ograniczeń prędkości zarówno w mieście, jak i na autostradach
  • Wyższa prędkość powoduje większe ryzyko wypadków oraz poważnych obrażeń u pieszych i rowerzystów, co jest bardzo mocnym argumentem
  • Instytucja mówi o tym, że maksymalnym ograniczeniem powinno wynosić 100 km/h na autostradach

Choć samochody są coraz nowocześniejsze i naszpikowane elektroniką, zapobiegającą wypadkom, to im wyższa prędkość, tym mniejsze szanse na przeżycie. Dotyczy to zarówno zderzeń z innymi pojazdami, jak i wypadków z niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Raport Banku Światowego mówi, że wyższa prędkość to same problemy

W tym drugim przypadku w zasadzie już prędkość 50 km/h powoduje, że prawdopodobieństwo śmierci lub bardzo poważnych obrażeń wynosi 40 proc. u niechronionej osoby. Kolizja z prędkością 65 km/h zwiększa to ryzyko do 73 proc. Z kolei kolizja z pieszym lub rowerzystą przy 30 km/h to jedynie 13-procentowe prawdopodobieństwo tak dużych obrażeń.

To jednak nie wszystko, Bank Światowy wspomina również, że wyższa prędkość sprawia trudności kierowcom w postrzeganiu — im wyższa prędkość, tym węższe pole widzenia i zlewanie się niektórych elementów. Poza tym autorzy raportu przypominają, że wyższa prędkość to także dłuższy dystans potrzebny do zatrzymania. Przy 30 km/h wynosi on 14 m, przy 50 km/h, jest to już 26 m, a przy 65 km/h - 44 m. Co więcej, niechronionych uczestników drogi, jak sama ich nazwa wskazuje, nic nie chroni. Raczej nie mogą liczyć na poduszki powietrzne. Ponadto wielu pieszych nie umie dostatecznie ocenić prędkości pojazdu, szczególnie gdy sami nie jeżdżą autem.

Sugerowane ograniczenia prędkości

Łatwo więc się domyślić, że instytucja ta sugeruje obniżenie ograniczeń prędkości. Jakie są odpowiednie? Określono tu wszystkie rodzaje dróg:

  • 30 km/h — drogi, gdzie prawdopodobne są kolizje nie tylko z innymi samochodami, ale także z pieszymi i rowerzystami (w Polsce obecnie 50 km/h);
  • 50 km/h — drogi ze skrzyżowaniami, gdzie możliwe jest zderzenie boczne między dwoma autami (w Polsce obecnie 50 km/h);
  • 70 km/h — drogi podmiejskie i krajowe, gdzie możliwe jest czołowe zderzenie dwóch pojazdów (w Polsce obecnie 90 km/h);
  • 100 km/h — na drogach szybkiego ruchu i autostradach, gdzie infrastruktura stworzona została tak, by ograniczyć dostęp osób z zewnątrz i nie dochodziło do zderzeń czołowych (w Polsce obecnie odpowiednio: 120 km/h i 140 km/h).
  • Przeczytaj także: Zaparkował w centrum Kielc, kupił bilet parkingowy, a potem i tak dostał karę. "Miasto postanowiło więcej zarobić na kierowcach"

Są kraje, gdzie już jeździ się wolniej

Oznacza to, że w miastach zdecydowana większość ulic musiałaby mieć ograniczenie do 30 km/h, choć część na pewno utrzymałaby dotychczasowe 50 km/h. Tak już jest w niektórych krajach, m.in. w Hiszpanii. Tam w miastach obowiązuje ograniczenie do 30 km/h, a drogi usłane są progami zwalniającymi.

Nie martwmy się na zapas

Bank Światowy jest jednak instytucją, która nie ma wpływu na zmianę prawa, zatem są to jedynie sugestie, a raport może być jednym z argumentów, gdyby istniały publiczne debaty na ten temat. Trudno sobie wyobrazić, żeby nagle w Polsce na drogach krajowych obniżono ograniczenie prędkości z 90 do 70 km/h oraz na autostradach ze 140 do 100 km/h.