Auto Świat Wiadomości Aktualności Kuriozalna scena na warszawskiej plaży. "Prawie do rzeki wjechał"

Kuriozalna scena na warszawskiej plaży. "Prawie do rzeki wjechał"

Autor Monika Tatara
Monika Tatara

Kierowcy przewozów na aplikację często dopuszczają się zdumiewających manewrów, łamiąc przy tym przepisy drogowe. Kiedy zdawać by się mogło, że już niczym nie zaskoczą, okazuje się, że ich pomysłowość nie zna granic.

Taksówkarz wjechał autem na plażę (fot. screen: twitter.com/@JanMencwel)
Artur Bogacki / Shutterstock
Taksówkarz wjechał autem na plażę (fot. screen: twitter.com/@JanMencwel)

Przejazdy zamawiane przez aplikację na smartfonie nie tracą na popularności, głównie ze względu na niższe ceny kursów. Niestety czasami jakość zarówno samego auta, jak i przejazdu często pozostawiają wiele do życzenia. Są też taksówkarze, którzy chcą jak najlepiej dla klientów, ale nie zawsze finał jest zadowalający.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

Taksówkarz wjechał autem na plażę

Aktywista i pisarz Jan Mencwel poinformował na Twitterze o sytuacji, jakiej był świadkiem. Kierowca jednej z taksówek chciał podjechać po klienta możliwie jak najbliżej — do tego stopnia, że zdecydował się wjechać aż na plażę przy Wiśle. Finalnie auto zakopało się w piachu.

W rozmowie z serwisem TVN24 dodał, że zamienił kilka słów z kierowcą.

Tłumaczył, że wjechał, bo widział taką możliwość, więc chciał podjechać jak najbliżej osoby zamawiającej przejazd. Był zaskoczony tą sytuacją

wyznał Mencwel.

Jak dodał, kierowca najprawdopodobniej skorzystał z szerokiej drogi, którą przemieszczają się pojazdy budujące kładkę pieszo-rowerową przez Wisłę. Te auta muszą pokazać identyfikator, ale według aktywisty nie ma tam zakazu wjazdu.

Kierowcy starali się pomóc ludzie, którzy byli w okolicy, jednak nie udało im się wydostać auta z piachu.

"Pomagaliśmy wyjechać kierowcy. Nie udało się, bo mocno zakopał się w piasku. Nie wiem, jak to się skończyło. (...) Ten samochód stał dwa metry od wody, on prawie do rzeki wjechał" dodał.

Jan Mencwel twierdzi, że już widział podobne sytuacje w tamtym rejonie. Uważa, że kierowcy podjeżdżają jak najbliżej punktu wskazanego na mapie, zamiast zatrzymać się wcześniej, w bezpiecznym miejscu i poinformować klientów o swoim położeniu.

Autor Monika Tatara
Monika Tatara